W kierunku sufitu wzbił się niski, wibrujący dźwięk, lekko przypominający charczenie. Wtórował mu drugi, równie piłujący odgłos oraz parę innych. Puste kubki, talerzyki, łyżeczki i kieliszki stały w zlewie, placek wrócił z powrotem do lodówki. Kartoniki siedziały w koszu na papier, a dwie flaszki po wódce i dwie po szampanie w śmietniku na szkło. Jedynie przekąski wraz z plastikowymi miskami stały jak poprzedniego wieczoru na stoliku. W pomieszczeniu utrzymany był względny porządek, nigdzie nie było widać plam po alkoholu czy soku, cudem nawet parkiet uchował się od bycia jakoś wybitnie zabrudzonym. Co prawda tu i tam leżało parę okruszków, ale nie było ich za dużo. Można by śmiało rzec, że tyle, co kot napłakał.
Siedzący na parapecie czarno-biały dachowiec pokręcił głową. Spojrzał na leżące na kanapie i na podłodze towarzystwo. Pokręcił łebkiem i pacnął się białą łapką w czarne czoło. Jeszcze raz rzucił przelotnie zielonym okiem na grupkę, po czym zeskoczył z parapetu i wysikał się na mur. A następnie poszedł w sobie tylko wiadomą stronę.
Tymczasem grupa imprezowiczów spała w najlepsze. Na kanapie Alicja tuliła się do Nikoli, na którego barku wsparła się jego siostra. Na twarzy wczorajszej jubilatki gościł marzycielski uśmiech. Nik obejmował swoją dziewczynę w pasie, trzymając ją na dodatek za rękę. Shiori tymczasem krzyżowała ręce na piersiach, wyciągając nogi. Na nich zaś kładli swoje głowy wsparci o siebie nawzajem Weronika i Adam. Werze gdzieś diabli wzięli warkocz i teraz spała z rozpuszczonymi włosami, zaś jej prawa noga bezczelnie leżała na lewej nodze Adasia. Jego ręka zaś spoczywała na udzie dziewczyny. Najbardziej niewygodne miejsce do spania mieli Jeremiasz z Anastazją. Również była ona wielce zbliżająca ich oboje do siebie. Ona bowiem tuliła się do niego, niemal obejmując go nogami, ona zaś wtulał się w nią, jakby pragnąc ją ochronić. Równie dobrze mogli oboje w ten sposób wyrażać pragnienie swoistego stania się jednością. Tomek i Kasia zaś trzymali się za ręce, jedno wsparte o drugie.
Pierwsza otworzyła oczy Alicja. Ziewnęła, po czym przetarła swoje błękitne patrzałki. Zamrugała kilkakrotnie i wygarnęła z kącika śpiochę. Rozejrzała się.
- Ooo kuuurwaaa - ziewnęła po raz kolejny. Wstała i - najciszej, jak mogła - poszła do łazienki przemyć twarz. Poprzedni wieczór był w sumie całkiem udany. Trochę do tańca, nieco do popitki, było dużo żartów i śmiechu. Nie żałowała. Co z tego, że na końcu wszyscy szli spać niemalże efektem domina, upojeni szampańską atmosferą, a cztery litry procentowych trunków poszły w jeden wieczór? Wszakże jeden litr na siedem to nic, cztery tym bardziej! A zabawa była przednia. Tego nie można było odmówić.
Wkrótce usłyszała ziewnięcie. Nie zamierzała się tym jednak przejmować, do czasu, aż usłyszała dźwięk uderzenia. I tym razem już obudziła się kompletnie. Wystrzeliła z łazienki niczym z procy. Wbiegła do pokoju.
Shiori siedziała wyprostowana jak struna, Weronika była cała sztywna, Adam kucał cały sprężony, Anastazja i Jeremiasz stali, przy czym dziewczyna ściskała zbielałą rękę swojego chłopaka. Najspokojniejsi - albo przynajmniej na takich wyglądali - byli Kasia i Tomek. Wszyscy patrzyli na leżącego na podłodze Nika, wyglądającego jak wypełnienie ramki z miejsca zbrodni. Słychać było jego głośne chrapanie.
- Co tu się stało? - zapytała półgłosem srebrnowłosa.
- Nikola chyba za mocno ociupinkę dał wczoraj w palnik - stwierdził ze stoickim, bynajmniej niepasującym do jego stanu gotowości, spokojem.
- Dość, że się nie teleportował, jak mój dziadek - stwierdził Tomasz.
- A on tak zrobił? - zdziwiła się Kasia.
- No, do Radomia trafił - pokiwał głową chłopak. - I na izbie wytrzeźwień poznał swoją przyszłą żonę.
- Ale jaja, tego to nie mówiłeś - przyznała Alicja.
- Hah - uśmiechnął się nerwowo. - No cóż. Ale musimy coś zrobić z naszym śpiochem - stwierdził.
- Otóż to - pokiwała głową srebrnowłosa.
- Nieźle spity - stwierdził Jeremiasz.
- Mój brat wytrzeźwieje, spokojnie - zapewniła ich Shiori. - Jak rok temu narżnął się ze mną i kolegami w majówkę czegoś mocniejszego, to cały dzień trzeźwiał. Łby to my mamy po ojcu.
- Ciemne? - zapytała Anastazja.
- Mocne - popukała pięścią w skroń Polako-Serbo-Japonka.
- Dobra, ale co z nim? Ma leżeć jak ta kłoda? - wróciła do tematu Anastazja.
- Może przenieśmy go do salonu? - zaproponowała Alicja. - Tam jest spora kanapa, niech te procenty z niego zejdą.
- Ej, co my tam wczoraj wyprawialiśmy? - zapytała Weronika.
- Z tego, co pamiętam - wytężała pamięć Kasia - to była niezła zabawa. Tylko nie mogę rozróżnić, co się działo, wszystko się zlewa.
- Na pewno nie uprawialiśmy seksu - stwierdził ze zgryźliwym uśmiechem Jeremiasz.
- No to na pewno, taki pijany nie byłem - stwierdził Tomek.
- Staaary... a kto prosił w Sylwestra mój prysznic, żeby przestał płakać? - wywrócił oczami Adam.
- Za to ty kiedyś po pijaku chciałeś jechać na zgrupowanie, bo zobaczyłeś reklamę Bierdonki - żachnął się chłopak.
- Ej, panowie, ale może byście przestali się kłócić? - zauważyła pani skarbnik. W odpowiedzi Tomek i Jeremiasz podeszli do śpiącego jak kłoda Nikoli. Pierwszy chwycił go za ręce, drugi zaś za nogi.
- Alisa, ile twój chłopak waży? - zapytał Jerek.
- Siedemdziesiąt dwa kilo, a co?
- Bo tu chyba z tonę ten kloc ma. Dobra, koniec jojczenia, prowadź do salonu, szefie!
Po chwili osobliwy kondukt dziarsko szedł w kierunku wspomnianego pomieszczenia. Alicja kroczyła na przedzie, za nią postępowali dwaj panowie niosący momentalnie nieprzytomnego koleżkę, później szła jego siostra, następnie Kaśka i Anastazja. Kolumnę zamykali Weronika i Adam. Podeszli do wielkiej, wyposażonej w poduchy kanapy.
- Dobra, teraz delikatnie, jak z kobietą - poradziła dziewczyna, asekurując razem z Nastką i dziewczyną Tomka działania obu chłopaków. Wkrótce na poduchach, niczym jakiś Bisurman, leżał ululany - zdałoby się - na amen Nikola. Głośne piłowanie wzbiło się w sufit.
- To co, może coś na rozbudzenie? - zaproponowała.
- Oby tylko nie wyłażenie z gołą dupą na zewnątrz - poprosiła Wera.
- Co ty za zbereźne myśli masz? - zapytał Adam.
- Jeszcze nie czas - mrugnęła do nich porozumiewawczo świeżo upieczona osiemnastolatka.
- Musicie tak hałasować? - usłyszeli z kanapy.
- Nikola!? - zgłupieli.
- A znasz drugiego takiego przystojniaka jak ja? - zażartował.
Alicja wzniosła oczy ku powale. Po czym zaczęła się śmiać.
CZYTASZ
Szkolna komedia
HumorOpowieść, która zabija... śmiechem! Czyli jak zabawna czasami potrafi być szkolna rzeczywistość. Uwaga! Zanim zaczniesz czytać, skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż czytane opowiadanie może grozić wybuchami śmiechu. Odradza się czytania w...