Odcinek 33

14 1 0
                                    


W kierunku sufitu wzbił się niski, wibrujący dźwięk, lekko przypominający charczenie. Wtórował mu drugi, równie piłujący odgłos oraz parę innych. Puste kubki, talerzyki, łyżeczki i kieliszki stały w zlewie, placek wrócił z powrotem do lodówki. Kartoniki siedziały w koszu na papier, a dwie flaszki po wódce i dwie po szampanie w śmietniku na szkło. Jedynie przekąski wraz z plastikowymi miskami stały jak poprzedniego wieczoru na stoliku. W pomieszczeniu utrzymany był względny porządek, nigdzie nie było widać plam po alkoholu czy soku, cudem nawet parkiet uchował się od bycia jakoś wybitnie zabrudzonym. Co prawda tu i tam leżało parę okruszków, ale nie było ich za dużo. Można by śmiało rzec, że tyle, co kot napłakał.
Siedzący na parapecie czarno-biały dachowiec pokręcił głową. Spojrzał na leżące na kanapie i na podłodze towarzystwo. Pokręcił łebkiem i pacnął się białą łapką w czarne czoło. Jeszcze raz rzucił przelotnie zielonym okiem na grupkę, po czym zeskoczył z parapetu i wysikał się na mur. A następnie poszedł w sobie tylko wiadomą stronę.
Tymczasem grupa imprezowiczów spała w najlepsze. Na kanapie Alicja tuliła się do Nikoli, na którego barku wsparła się jego siostra. Na twarzy wczorajszej jubilatki gościł marzycielski uśmiech. Nik obejmował swoją dziewczynę w pasie, trzymając ją na dodatek za rękę. Shiori tymczasem krzyżowała ręce na piersiach, wyciągając nogi. Na nich zaś kładli swoje głowy wsparci o siebie nawzajem Weronika i Adam. Werze gdzieś diabli wzięli warkocz i teraz spała z rozpuszczonymi włosami, zaś jej prawa noga bezczelnie leżała na lewej nodze Adasia. Jego ręka zaś spoczywała na udzie dziewczyny. Najbardziej niewygodne miejsce do spania mieli Jeremiasz z Anastazją. Również była ona wielce zbliżająca ich oboje do siebie. Ona bowiem tuliła się do niego, niemal obejmując go nogami, ona zaś wtulał się w nią, jakby pragnąc ją ochronić. Równie dobrze mogli oboje w ten sposób wyrażać pragnienie swoistego stania się jednością. Tomek i Kasia zaś trzymali się za ręce, jedno wsparte o drugie.
Pierwsza otworzyła oczy Alicja. Ziewnęła, po czym przetarła swoje błękitne patrzałki. Zamrugała kilkakrotnie i wygarnęła z kącika śpiochę. Rozejrzała się.
- Ooo kuuurwaaa - ziewnęła po raz kolejny. Wstała i - najciszej, jak mogła - poszła do łazienki przemyć twarz. Poprzedni wieczór był w sumie całkiem udany. Trochę do tańca, nieco do popitki, było dużo żartów i śmiechu. Nie żałowała. Co z tego, że na końcu wszyscy szli spać niemalże efektem domina, upojeni szampańską atmosferą, a cztery litry procentowych trunków poszły w jeden wieczór? Wszakże jeden litr na siedem to nic, cztery tym bardziej! A zabawa była przednia. Tego nie można było odmówić.
Wkrótce usłyszała ziewnięcie. Nie zamierzała się tym jednak przejmować, do czasu, aż usłyszała dźwięk uderzenia. I tym razem już obudziła się kompletnie. Wystrzeliła z łazienki niczym z procy. Wbiegła do pokoju.
Shiori siedziała wyprostowana jak struna, Weronika była cała sztywna, Adam kucał cały sprężony, Anastazja i Jeremiasz stali, przy czym dziewczyna ściskała zbielałą rękę swojego chłopaka. Najspokojniejsi - albo przynajmniej na takich wyglądali - byli Kasia i Tomek. Wszyscy patrzyli na leżącego na podłodze Nika, wyglądającego jak wypełnienie ramki z miejsca zbrodni. Słychać było jego głośne chrapanie.
- Co tu się stało? - zapytała półgłosem srebrnowłosa.
- Nikola chyba za mocno ociupinkę dał wczoraj w palnik - stwierdził ze stoickim, bynajmniej niepasującym do jego stanu gotowości, spokojem.
- Dość, że się nie teleportował, jak mój dziadek - stwierdził Tomasz.
- A on tak zrobił? - zdziwiła się Kasia.
- No, do Radomia trafił - pokiwał głową chłopak. - I na izbie wytrzeźwień poznał swoją przyszłą żonę.
- Ale jaja, tego to nie mówiłeś - przyznała Alicja.
- Hah - uśmiechnął się nerwowo. - No cóż. Ale musimy coś zrobić z naszym śpiochem - stwierdził.
- Otóż to - pokiwała głową srebrnowłosa.
- Nieźle spity - stwierdził Jeremiasz.
- Mój brat wytrzeźwieje, spokojnie - zapewniła ich Shiori. - Jak rok temu narżnął się ze mną i kolegami w majówkę czegoś mocniejszego, to cały dzień trzeźwiał. Łby to my mamy po ojcu.
- Ciemne? - zapytała Anastazja.
- Mocne - popukała pięścią w skroń Polako-Serbo-Japonka.
- Dobra, ale co z nim? Ma leżeć jak ta kłoda? - wróciła do tematu Anastazja.
- Może przenieśmy go do salonu? - zaproponowała Alicja. - Tam jest spora kanapa, niech te procenty z niego zejdą.
- Ej, co my tam wczoraj wyprawialiśmy? - zapytała Weronika.
- Z tego, co pamiętam - wytężała pamięć Kasia - to była niezła zabawa. Tylko nie mogę rozróżnić, co się działo, wszystko się zlewa.
- Na pewno nie uprawialiśmy seksu - stwierdził ze zgryźliwym uśmiechem Jeremiasz.
- No to na pewno, taki pijany nie byłem - stwierdził Tomek.
- Staaary... a kto prosił w Sylwestra mój prysznic, żeby przestał płakać? - wywrócił oczami Adam.
- Za to ty kiedyś po pijaku chciałeś jechać na zgrupowanie, bo zobaczyłeś reklamę Bierdonki - żachnął się chłopak.
- Ej, panowie, ale może byście przestali się kłócić? - zauważyła pani skarbnik. W odpowiedzi Tomek i Jeremiasz podeszli do śpiącego jak kłoda Nikoli. Pierwszy chwycił go za ręce, drugi zaś za nogi.
- Alisa, ile twój chłopak waży? - zapytał Jerek.
- Siedemdziesiąt dwa kilo, a co?
- Bo tu chyba z tonę ten kloc ma. Dobra, koniec jojczenia, prowadź do salonu, szefie!
Po chwili osobliwy kondukt dziarsko szedł w kierunku wspomnianego pomieszczenia. Alicja kroczyła na przedzie, za nią postępowali dwaj panowie niosący momentalnie nieprzytomnego koleżkę, później szła jego siostra, następnie Kaśka i Anastazja. Kolumnę zamykali Weronika i Adam. Podeszli do wielkiej, wyposażonej w poduchy kanapy.
- Dobra, teraz delikatnie, jak z kobietą - poradziła dziewczyna, asekurując razem z Nastką i dziewczyną Tomka działania obu chłopaków. Wkrótce na poduchach, niczym jakiś Bisurman, leżał ululany - zdałoby się - na amen Nikola. Głośne piłowanie wzbiło się w sufit.
- To co, może coś na rozbudzenie? - zaproponowała.
- Oby tylko nie wyłażenie z gołą dupą na zewnątrz - poprosiła Wera.
- Co ty za zbereźne myśli masz? - zapytał Adam.
- Jeszcze nie czas - mrugnęła do nich porozumiewawczo świeżo upieczona osiemnastolatka.
- Musicie tak hałasować? - usłyszeli z kanapy.
- Nikola!? - zgłupieli.
- A znasz drugiego takiego przystojniaka jak ja? - zażartował.
Alicja wzniosła oczy ku powale. Po czym zaczęła się śmiać.

Szkolna komediaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz