Odcinek 26

14 1 0
                                    


Weronika spojrzała na monitor i westchnęła ciężko. Po chwili przeniosła wzrok na siedzącego po jej lewicy Jeremiasza, który znudzonym spojrzeniem taksował szaro-bury obraz za oknem. Alicja zaś patrzyła się w sufit.
Generalnie mieli lekcję polskiego rozszerzonego, aczkolwiek pani dyrektor wezwała drugą polonistkę (panią Hannę Opium) do siebie, żeby jej w czymś pomogła, więc uczniowie mieli trochę czasu, żeby poleniuchować i nic nie robić.
- Ale nudy - ziewnęła srebrnowłosa.
Ich przyjaciel ziewnął potwierdzająco. I kichnął potężnie.
- Na szczęście! - rzuciła Alisa.
- Dzięki, przyda się - odparł chłopak.
- Nie w takim sensie - wywróciła oczami dziewczyna. - Na szczęście, że sobie łba nie rozwaliłeś.
- No tak. Aczkolwiek, przechodząc do ANALizy danego zagadnie... Co cię tak bawi, Wera?
- Musiałeś z tym analem wyjechać? - rechotała rudowłosa.
- No ej, wiesz, że lubię ANALizować - obruszył się chłopak. Weronika roześmiała się jeszcze bardziej. Do jej śmiechu dołączył chichot jej przyjaciółki. Czarnowłosy natychmiastowo spalił solidnego buraka.
- Ej, a tak właściwie - zaczęła Weronika, kiedy zakończyła czynność śmiechania - kiedy ona robi mu loda, to jak on się jej spuszcza do ust, to jest kanibalizm? - zapytała.
- Wiesz, w sumie gdyby się nad tym tak zastanowić, to może nawet coś w tym by było - stwierdziła Alicja.
- No bo serio, spójrzcie na to - ułożyła dyplomatycznie ręce ruda. - W każdym plemniku jest materiał na nowe dziecko. No i kiedy ona mu obciąga, to wtedy jemu wąż staje i wypuszcza się jej budyń do ust. Ona to połyka i to właśnie jest trochę jak taki kanibalizm - stwierdziła.
- Ty... to może być to - stwierdził Jeremiasz.
- A jeśli on będzie tą kanibalistyczną dziewczynę potem rżnął w tyłek to co? - zapytała Weronika z głupia frant.
- No to będzie gówno, nie dzieci - stwierdziła lakonicznie Alisa.
- Śmierdząca sprawa - skomentowała zielonooka.
- Ej, znacie może kawał o gościu z metrowym? - zapytał czarnowłosy.
- Nie - obie dziewczyny pokręciły głowami.
- Jeden gościu, milioner, miał metrowy interes. Postanowił dać pięćset dolców tej, której wsadzi całego. Dał w tym celu ogłoszenie do gazety. Zgłosiła się pierwsza, widać, że kokota jest zahartowana w boju...
- O, to już wiemy, jak Jerek będzie reklamował swoje dziewczęta! - roześmiała się srebrnowłosa.
- Wsadził jej ćwierć i się pyta: "I jak się pani czuje?". "W porządku, może pan dalej.", odpowiedziała. Gdy wsadził pół, krzyknęła: "Co pan robi, pan mnie rozerwie!" Potem przyszła druga, widać, że ledwo co wyszła spod latarni. Wsadził ćwierć, pyta się: "I jak się pani czuje?". Ona mu na to: "W porządku, może pan dalej". Wsadza pół: "A teraz jak?", "W porządku, może pan dalej". Wsadził trzy czwarte i baba się drze: "Co pan robisz?! Pan mnie rozerwać chce?!" No to przychodzi trzecia, cicha i niepozorna. Facet wkłada jej ćwierć: "Jak się pani czuje?", "W porządku, może pan dalej". Wsadza pół: "A teraz?", "Proszę kontynuować". Wsadza trzy czwarte: "A teraz jak?", "W porządku, może pan dalej". Wsadził całego i się pyta: "I co?". A kobita mu na to: "Fąfaftycnie".
Dziewczyny zaczęły się chichrać.
- Dobre! - Weronika strzeliła go w udo.
- O ty! - uśmiechnął się zadziornie i w odpowiedzi trzepnął ją tak, że aż trzasło.
- Uuuu - skomentowała to rudowłosa. - Weszło.
- A jak - uniósł brew chłopak.
- Znasz jeszcze jakieś inne zboczone żarty? - zapytała, nieświadoma, że zaraz może wywołać najbardziej perwersyjną burzę w dziejach Wszechświata.
- O, tak - odparł. - Chociażby ten o królu i jego córce.
- Dajesz - zachęciła Alicja.
- No więc tak. Król miał córkę i chciał ją wydać za mąż. A ponieważ panienka bardzo lubiła figlować, postanowił z żoną, że kandydat będzie bezpłodny. Ubiegających się o ślub z nimfomanką było dziesięciu. Król rozdał im po miseczce i kazał swojej córce tańczyć przed nimi nago. Dziewięć miseczek było pełnych, tylko jedna pusta. I król do tego szczęśliwca: Ty zostaniesz mężem mojej żo, y, tfu, córki! - Jeremiasz zaczerwienił się z powodu o mały włos strzelonej gafy. - No i no, młodzi się pobrali. Po ślubie wyszło, że dziewczyna jest w ciąży. Rok później znowu zaciążyła i na trzeci wyszło, że jest w kolejnej. I król takie: Kurde, coś mi tu śmierdzi. Poszedł do męża swojej córki i się go pyta: Zięciu, ale jak to możliwe, że moja córka ma z tobą dzieci? Przecież w twojej miseczce nic nie było! A zięciu na to: Teściu, trzeba było na sufit spojrzeć!
Dziewczyny dostały kolejnego ataku śmiechawki.
- Ty, to pomyśl sobie, jaki z nim Anastazja musi mieć ubaw! - rechotała Alicja.
- Spory - stwierdziła Weronika.
- O, nie przesadzajmy, z Nasti mamy z czego się śmiać - machnął ręką chłopak, jakby chcąc załagodzić sytuację.
- Na przykład z czego? - zaciekawiła się ruda.
- Aaaa, to już nie muszę mówić - spojrzał wymownie w sufit.
- Ale wstydzik - zaironizowała srebrnowłosa.
- Pomyśl, co by było, jakby miał przed nią gacie zdejmować - puściła oczko do swojej przyjaciółki Weronika.
- Ej, bo się ze śmiechu posikam! - plasnęła się dłonią w czoło Alicja.
- No no, wyluzujcie, dziewczyny, aż taka wstydliwość mnie nie ceChuje - zaznaczył.
Dziewczyny zaczęły chichrać się jeszcze głośniej.

Szkolna komediaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz