Od stycznia minęły prawie dwa miesiące. W tym czasie zdążyły się wykluć różne dziwaczne rzeczy. Nie, żeby wcześniej były jakieś specjalnie prozaiczne, ale przez te dwa miesiące nadziało się sporo. Pani Serafina zorganizowała wraz z panią Eulalią Kierowską i panem Bartłomiejem Rzuszkiem, przede wszystkim jednak z uczniami, huczne połowinki. Impreza była przednia i trwała do białego rana. Z paczki przyjaciół wszyscy byli co do joty zadowoleni. No dobra, żeby być szczerym to prawie. Jedna tylko Viviane kręciła nosem, jakby jej muchy tam wlazły. Tomasz i Kasia jakby od tego wieczoru zaczęli coś do siebie czuć. Sytuacja między rodzeństwem a Alicją powoli się klarowała, jasnym było, że srebrnowłosą ciągnie wyraziście do lekko perwersyjnego, grającego na gitarze polako-serbo-japońca. Shiori zaś zdawała sobie z tego nic nie robić, nawet wydawała się aprobować taki stan rzeczy. Tajemniczy był fakt cichej ucieczki na zewnątrz Anastazji i Jeremiasza, po której wrócili z wypiekami na twarzach oraz ogniem w duszy. Pod koniec lutego zaś powoli wydawało się, że Weronika szuka okazji do rozmowy z Adamem.
Wszystko byłoby cacy, gdyby nie podejrzane zachowanie Viviane. Od połowinek coraz rzadziej udzielała się w grupie, większość czasu spędzając w ekranie telefonu. Na wszelkie próby nawiązania kontaktu od przyjaciół odpowiadała burknięciami albo monosylabami. Momentem przełomowym był dzień dwudziestego pierwszego lutego. Jak na ironię, tydzień po święcie zakochanych stało się dniem prawdy i łez. Ni z tego, ni z owego dziewczyna nagle zaczęła się wściekać o Bóg wie co. W końcu wypluła z siebie z całą mocą to, co zalegało jej na dnie serca. Powiedziała im prosto w oczy, za kogo ich ma. Reakcje były zróżnicowane. Adam zaczął wtedy gwałtownie zaciskać i prostować palce, Jeremiasz w oczach miał tą samą żądzę mordu co przy wyganianiu Jacka, a Tomasz na przemian bladł i czerwieniał. Wokół Alicji i bliźniąt powietrze nagle stało się lodowate, zaś Weronika... Weronika była chyba na skraju płaczu.
Nikola odchylił się do tyłu i odetchnął z ulgą. Ostatecznie udało się Weronikę w miarę pozbierać, pomagali przy tym wszyscy, włącznie z Nastką. Jakby nie patrzeć, ona właśnie najbardziej ucierpiała. Jednak tydzień jej wystarczył, żeby z pomocą przyjaciół zebrać się w jedną całość. Zadra jednak pozostała. Lodowaty dreszcz przejmował go za każdym razem, gdy w uszach słyszał głos Alisy, przypominający lodowaty szept albo syk, gdy kazała, wiernie cytując, 'wypierdalać do kurwy nędzy z ich podwórka'.
- Nad czym myślisz, Nik? - usłyszał siedzącą obok niego na ławce Alicję. Uśmiechała się jak zawsze, a w jej oczach był ten sam radosny błysk, co na co dzień.
- Nad niczym - pokręcił głową.
- Kłamiesz - uśmiechnęła się zadziornie.
- No dobra, wspomnienie z czternastego lutego - wywrócił oczami niczym żaba na grzmoty.
- Nie myśl o tym - poradziła. - Wiem, że trudno, ale nie warto tym żyć.
- Wiem. W sumie, szkoda mi Wery, że ta dziewczyna ją tak potraktowała.
- Wszyscy oberwaliśmy od niej wtedy. Jeremiasz szczerze jej nienawidzi pospołu z Tomkiem. Weronisia zaś powoli odnajduje się dzięki Adasiowi. Myślę, że oni kiedyś będą razem.
- Kto wie? Życzę im szczęścia - uśmiechnął się Nikola. - Ale ale, u Tomka też widać, że on voli Katiuszę.
- Haha, widać zawracają sobie w głowach - roześmiała się dziewczyna.
- Dobrze, że nie w dupach - zażartował chłopak.
I oboje wybuchnęli śmiechem.
- Ara ara, nasze gołąbeczki sobie teraz gruchają, a za niedługo pewnie będziemy spodziewać się czegoś wybitnego z ich strony - zarechotał Nik.
- Czyżbym słyszał tu jakieś spiski? - usłyszeli głos. Podskoczyli na ławce i obejrzeli się za siebie. Za nimi stali Anastazja i Jeremiasz. Od dnia zerwania stosunków z dziewczyną o niemożliwym dla nie-Polaka, a trudnym dla Polaka nazwisku, oboje zdążyli się trochę zmienić. Nastka stała się wyczulona na ludzką krzywdę jeszcze bardziej niż poprzednio, a przy tym nabrała jakiejś stanowczości w ruchach. Jeri zaś - pomimo pozornej niezmienności zachowań - stał się bardziej szczery niż zwykle, a poza tym troszkę mniej gadatliwy niż wcześniej. Alisa nie mogła ich za to winić. Ona też stała się bardziej dorosła w porównaniu z sobą sprzed pół roku.
- Ależ nie - odparł Nikola.
Czarnowłosy chłopaczyna już chciał zaprzeczyć zaprzeczeczeniu, ale Anastazja położyła mu dłoń na ramieniu. Pokręciła głową, jakby dając mu znać, że lepiej niech nie drąży tematu.
- A jak u was? - zapytała srebrnowłosa.
- U nas w porządeczku. Bogu dzięki, nie spodziewamy się kłótni - odparła fiołkowooka. - A wy? Widzę, że sytuacja robi się klarowniejsza.
- O tak - zarumieniła się Alicja.
- Napijmy się w naszej paczce kiedyś - zasugerował Nikola. - Na slavu i szczastie za Gurūpu.
- Wypadałoby - stwierdził Jeremiasz. - Aczkolwiek nie jestem pewien, czy Nastusia mi pozwoli - po czym dał jej kuksańca.
- O ty piorunie jeden! - roześmiała się dziewczyna, po czym zrewanżowała mu się sójką. Chłopak w zamian zbliżył się do niej i wziął ją na ręce gwałtownym ruchem.
- Uuuaaa! - zawołała ze śmiechem Anastazja, poprawiając okulary. Tymczasem serbo-polako-japoniec i jego ukochana zaczęli zaśmiewać się wniebogłosy.
- CeChuje was całkiem spora spontaniczność - chichrał się Nikola.
- Aczkolwiek, przechodząc do analizy waszych zachowań jestem skłonna sądzić, że na wiosnę zdziecinnieliście - włączyła się srebrnowłosa.
- Aj tam, kit, co z nami - uśmiechnął się Jeremiasz, po czym postawił Nastkę na ziemię i zniknęli za nieodległym drzewem.
- Tylko mi się tam nie kochać! Nie chcę zostać za szybko ciocią! - zawołała za nimi Alicja.
Odpowiedział jej podwójny śmiech.
- No to, na czym my skończyliśmy? - zapytał Nik, uśmiechając się nerwowo.
- Nie wiem - rozłożyła ręce dziewczyna.
- To może zacznijmy?
- Ale nie przy ludziach - zachichotała Alisa.
- Ty perwersiku mały! - syknął chłopak.
- I kto to mówi, zboczylasie jeden! - odsyknęła.
- Ja!
- Nie, święty Mikołaj!
- A może Zając Wielkanocny?
- No chyba nie, Lilia.
- Spokojnie, Pchełko.
Alicja nie wytrzymała. Zaczęła się głośno śmiać, czym zaraziła Nikolę. Zza drzewa wyjrzeli Anastazja i Jeremiasz. Po czym również złapali wirusa głupawki.
CZYTASZ
Szkolna komedia
HumorOpowieść, która zabija... śmiechem! Czyli jak zabawna czasami potrafi być szkolna rzeczywistość. Uwaga! Zanim zaczniesz czytać, skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż czytane opowiadanie może grozić wybuchami śmiechu. Odradza się czytania w...