Odcinek 18

17 0 0
                                    


  Chociaż Alicja starała się być rozszczebiotana i tryskała energią oraz dobrym humorem, prawdę mówiąc nie czuła się najlepiej. Niedawno dowiedziała się od Łucji, że Jacek Horeszko - nota bene chłopak srebrnowłosej - od jakiegoś czasu flirtuje z pewną dziewczyną, a nawet był widziany podczas całowania się z nią. Bolało ją to mocno, jednak starała się tego sobą nie okazywać. Była w końcu przewodniczącą klasy, żartobliwie przezywaną Stalową Dziewczyną, którą mogła ona tylko sama złamać. Teraz jednak obawiała się, że po raz pierwszy ktoś ją połamie niczym patyk.
Gdy przebrzmiał dzwonek, wyszła ze szkoły wraz z nowymi uczniami. Przed bramą czekał nie kto inny, jak Kuc. Wyszedł z rozpostartymi do uścisku rękami.
- Nawet się do mnie nie zbliżaj - jej głos brzmiał na podziw lodowato.
- Eee... o co ci teraz chodzi? - zdziwił się Jacek.
- Grasz głupiego, tak? Nie wiesz, o co mi chodzi? Doskonale wiesz, o co mi CHODZI - cedziła na podobieństwo ostrzegającego przed atakiem węża.
- No naprawdę, ja nic nie wiem, nic nie rozumiem - rozłożył ramiona długowłosy jednobrewy.
- Tak? JA wszystko wiem - syczała dalej. - Myślisz, że się nie dowiem? Że potajemnie liżesz się tam z jakąś inną?
- Że co?! - zdziwienie sięgało zenitu. W oczach zapłonął mu strach.
- No to co słyszysz. Nie zbliżaj się. Nie zbliżaj się, powiedziałam! - odepchnęła zbliżającego się do niej Jacka.
Ów westchnął.
- Dziewczyno, czy ty w ogóle siebie słyszysz? - zapytał tonem nie wróżącym niczego dobrego.
- No ja doskonale siebie słyszę, ale TY chyba nie! - i dała mu z liścia. - Jesteś zwykłą zdradziecką szują, która myśli kurde że może mieć każdą kobietę na tym cholernym świecie, co jest gówno prawda. Nie ze mną te numery.
- Ożesz ty mała... - Jacek już wznosił pięść do ciosu, jednocześnie łapiąc dziewczynę za szalik. Alicję po raz pierwszy od dawna zdjął blady strach.
- Hej, hej! Zostaw ją! - Nik próbował złapać go za ramię i odciągnąć.
- Nie! Błagam, uciekajcie! Wiać! - krzyknęła.
Pięść już miała wylądować na jej twarzy, gdy nagle czyjś cios wstrząsnął Jackiem. Zatoczył się, ogłuszony. Alicja osunęła się, wprost w ramiona Viviane i Weroniki. Jedyne, co widziała, to był dyszący ślepią, destruktywną furią Jeremiasz, podobny w tej chwili do biblijnego Abaddona.
- Co ty sobie myślisz, że możesz tak bezkarnie bić moją sissie? - warknął chłopak.
- Nie było się wtrącać, barani łbie! - wysyczał Horeszko i rzucił się na czarnowłosego. Nie zdążył, bo natychmiast Adam i Tomek pochwycili go, przypierając do muru za terenem szkoły i zasięgiem kamer.
- Masz szczęście, że nie ma tu nauczycieli - wycedził Jeremiasz. Jego twarz zasnuta była cieniem, zaś głos dobiegał jakby z samego dna Szeolu. - Nie wybaczę ci tego, gnojku!
Nagle czyjaś dłoń wylądowała na twarzy monobrwistego chłopaka. Należała ona do Shiori, która sprzedała mu siarczysty policzek.
- A teraz wynoś się, jeśli nie chcesz zostać rozsmarowany na ścianie. Nawet nie próbuj się do niej już zbliżać. I nie pokazuj mi się więcej na oczy! - ryknął srebrnooki.
Jacek Horeszko, były Alicji, uciekł z podkulonym ogonem. Grupka zaś pochyliła się nad Alicją. Przytulili ją wszyscy, osłaniając ciasnym kokonem. Ona zaś zaczęła płakać.
 - No już, już - szeptała jej do ucha uspokajająco Viva.
- Nie ma go tu - dodał po cichu Tomek.
- Przegoniliśmy go. Nie pokaże się więcej - pogłaskał ją po głowie Jeremiasz. Ona zaś przylgnęła do niego, płacząc jeszcze mocniej i głośniej.
Shiori, Wera, Adam i Nik nic nie powiedzieli. W ich oczach malowało się współczucie i smutek.  

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej, dzisiaj coś krótszego, ale nieco brutalniejszego. Mam nadzieję, że się nie przerazicie ;) 

Szkolna komediaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz