Wczuwasz się w rolę głównej bohaterki - jesteś dziewczyną, która pędząc za marzeniami wylądowała na studiach w Korei Południowej. Nowe życie, nowe znajomości, a także trudności postawione przed Tobą. Studia nie są łatwe, a utrzymanie się jeszcze tru...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Weszłaś dość szybko do akademika, bo serce waliło Ci niemiłosiernie szybko, a na policzki wkradł się niewinny rumieniec. W końcu SeokJin powiedział, że z Tobą chętnie będzie się spotykać. Mężczyzna, za którym ugania się tyle dziewczyn chce spotykać się właśnie z Tobą. To było dla Ciebie takie miłe i troszeczkę niemożliwe. Sama nie wierzyłaś, że on się jednak uparł, żeby się z Tobą spotkać, bliżej poznać. Ale nie miałaś nic przeciwko, bo jednak okazał się być dobrym rozmówcą. Nie spodziewałaś się, że aż tak dobrze będzie Ci się z nim rozmawiało. Oboje dowiedzieliście się trochę o sobie i spędziliście miło czas. Na tyle dobrze, że nie kontrowaliście go (czasu), a był już wieczór. Dochodziła dwudziesta, a z pracy przecież odebrał Cię po czternastej. Z uśmiechem weszłaś do pokoju, który uprzednio otworzyłaś. Rozebrałaś się i położyłaś torebkę na łóżku. Wyciągnęłaś niewielkie pudełeczko ze słodkościami, które dostałaś od mężczyzny. Były nietypowe, bo miały nadzienie zrobione z różnych kwiatów. Dodatkowo opakowanie było piękne. Czarne ze złotymi wzorami kwiatów. Widniało tam też logo, a na spodzie były pokazane jakie czekoladki możesz tam znaleźć i przypisane do nich nadzienie. Szkoda było wręcz je rozpakować, więc postawiłaś je starannie na biurku, które wieczór wcześniej posprzątałaś z różnych papierów. W końcu dużo nauki, latających wokół kartek z notatkami. A jednak porządek przydał się w całym pokoju. A nuż jakiś gość się zjawi, a nieładnie tak przyjmować kogoś w bałaganie. Ale z tyłu głowy też miałaś, że istniała możliwość odwiedzin SeokJina. Może akurat by chciał Cię odwiedzić w tym dniu i co? Popełniłabyś wpadkę, więc się przygotowałaś na taką ewentualność. Przyszły architekt tylko Cię podwiózł, ale przynajmniej miałaś czysto. No i dobrze się składało, bo kiedy zdążyłaś się umyć i przebrać w luźniejsze ubrania w pokoju zjawił się Taehyung. Był również przebrany, miał na sobie niebieską koszulkę, szorty, przez co mogłaś podziwiać jego nogi. Jego blond czupryna była w małym nieładzie, a dodatkowo miał zrobioną malutką kiteczkę. Oczywiście na jego twarzy jak zawsze gościł szeroki uśmiech i biło od niego pozytywną energią. W dłoni miał opakowanie waszych ulubionych pianek, opakowanie ciasteczek jagodowych i prawdopodobnie opakowanie z Pepero.
- Przyszedłem na małą nocowankę - zaśmiał się pod nosem, wyciągając słodkości w Twoją stronę. - Tae, ja dopiero wróciłam - mruknęłaś niezadowolona, odgarniając mokre kosmyki włosów. - Wiem, dlatego też jestem - uśmiechnął się cwaniacko. - Dajesz, opowiadaj jak było na randce! - rzucił słodki asortyment na łóżko i usiadł naprzeciwko Ciebie, wyczekując opowieści niczym z jakiejś dramy. - To nie była randka tylko zwykłe spotkanie - wzruszyłaś ramionami, ostudzając jego entuzjazm. - Pojechaliśmy do takiej kwiecistej restauracji i... - Czyli jednak! - wtrącił się nagle, poprawiając na łóżku. Szeroki uśmiech wrócił na jego twarzyczkę. Chyba naprawdę wyczekiwał jakiejś akcji jak w epizodycznych odcinkach swojej ulubionej dramy. - Nie, zjedliśmy w restauracji, porozmawiałaśmy trochę. Poznaliśmy się bliżej, opowiedzieliśmy parę ciekawostek o nas samych. Czas nam minął, SeokJin stwierdził, że powinnam odpocząć po pracy, więc mnie odwiózł pod akademik - opowiedziałaś w wielkim skrócie te kilka godzin spotkania.Otworzyłaś pianki, biorąc jedną do ust. Od razu się rozpływała na podniebieniu. - I co? To tyle? No nie mów, że żadnej chemii! A jakiś pocałunek, coś ten? - poruszył znacząco brwiami, a Ty pokręciłaś głową. - Nie, nie całowałam się z nim i nie zamierzam. Jest naprawdę miły i bardzo kulturalny, uzdolniony. Ale dalej nie znam go na tyle dobrze by móc go w stu procentach oceniać. I nic do niego nie czuję, więc przestań z tym całowaniem! Niewyżyty jakiś jesteś, że dopytujesz o takie rzeczy! Nawet nie chcę wiedzieć co ci chodzi po głowie - mruknęłaś, jedząc drugą piankę. - No i chyba dobrze, że nie chcesz wiedzieć - zaśmiał się, również jedząc różową słodkość. - I chcesz mi wmówić, że przy takim facecie serce nie wali Ci mocniej? Oh no weź, widać, że coś między wami jest. Nie zostawiałby Ci kawy z karteczką, wiedząc, że może to przeczytać każdy z Twojego roku. Nie sądzisz, że to dziwne, huh? - spojrzałaś się zaskoczona na przyjaciela. - W sumie trochę dziwne, bo później miałam problemy. Wiadomo, te wszystkie zakochane w nim po uszy dziewczyny zrobiłyby wszystko by się mnie pozbyć. Ale uznałam to po prostu za miły, ale nieudany gest. To ja powinnam mu zrobić jakiś prezent, bo to jego buty ucierpiały w tym wszystkim. A pracuję w kawiarni, więc przecież mogę sama sobie zrobić... - No właśnie! Przychodzi tam dzień w dzień, kiedy pracujesz. Odkupuje Ci kawę, zabiera do restauracji. Wspominałaś, że jakaś kwiecista. - Tak, jest tam pełno kwiatów i wygląda to jak kwiaciarnia. Nie mniej jest tam bardzo przyjemnie i smacznie - uśmiechnęłaś się, odruchowo zakładając mokre włosy za ucho. - Dał Ci coś? - W jakim sensie? - zmarszczyłaś brwi. - Jak się spotkaliście, albo żegnaliście. Dał Ci coś? No nie wiem, nawet głupiego kwiatka - wytłumaczył, oblizując usta z pudru. - Tak, czekoladki - sięgnęłaś po nie, podając chłopakowi. - Nigdy takich nie widziałam. Ale mają prześliczne opakowanie i ciekawe smaki nadzienia. - Wydaje mi się, że te czekoladki musiałyby w cholerę drogie. - Drogie? - spojrzałaś się na przyjaciela. - To zwykle czekoladki... - Sama przed chwilą powiedziałaś, że nie widziałaś takich wcześniej. No i ja też nie, a wiesz, że lubię słodkie. Pewnie z jakiegoś droższego sklepu. Rodzice Kima są bogaci w cholerę, bo mają korporację. A on sam dostaje od nich trochę pieniędzy i dorabia na muzyce. I chyba ostatnio zaczął nawet jako model, bo dostał propozycję od jakiejś firmy. - Model? Firmy? - szepnęłaś, rozchylając usta. Od początku zastanawiałaś się czy nie jest modelem, a tu taka informacja. W sumie nic dziwnego, miał wszystko idealne by pracować w tej branży. Wysoki, spełniający wszystkie kryteria koreańskiego kanonu piękna - nic dziwnego, że chcieli go jako modela. - Wczoraj miał próbną sesję. Słyszałem od dziewczyn, które plotkowały o tym na korytarzu - i tu się rozjaśniało, dlaczego go konkretniej nie było w kawiarni. - Ale wracając. Po co, więc ubiegać się takiemu facetowi o dziewczynę, której nie zna? Ma tyle lasek wokół siebie, a tu proszę - lata za Tobą. Czekoladki, podwiezienie pod same drzwi akademika. No proszę Cię, przecież musi coś być na rzeczy! To ciągnie się już X czasu, a wy zachowujecie się jak dzieci - wywrócił oczami i wziął do ust ciastko jagodowe. - I nie wmawiaj mi, że nic do niego nie czujesz. Ani że nawet serce nie bije szybciej. Nie oszukasz mnie - puścił Ci oczko, a Twoje policzki zrobiły się delikatnie różowe. Bo to co mówił chłopak jednak miało jakiś sens. Może nie do końca zrozumiały. Ale faktycznie zachowanie SeokJina było strasznie tajemnicze. - No dobrze, serce mi przyspiesza, kiedy mnie komplementuje. Kiedy patrzy mi w oczy tracę grunt pod nogami i zapominam jak się mówi. Robi mi się dziwnie w jego obecności, ale ta dziwność jest taka miła. No i poczułam się o wiele lepiej, kiedy z nim porozmawiałam, zapomniałam, że mam zachowywać dobrą twarz. Otworzyłam się przed nim i poczułam taką bliskość z nim. To dziwne do wytłumaczenia, ale czuję się dobrze w jego obecności... - ściszałaś stopniowo swój głos zawstydzona. Bo jednak o takich rzeczach jest łatwiej rozmawiać z dziewczyną. Ale wiedziałaś, że Taehyung jest uparty i będzie ciągał Cię za język dopóki nie uzyska satysfakcjonującej go odpowiedzi. A widziałaś jak na jego twarzy wyrasta szeroki uśmiech po tym szczerym wyznaniu. - Czyli jednak coś do niego czujesz, hm? Uparta jesteś - zaśmiał się i wepchnął Ci piankę do ust. - Ja nie wiem co czuję, zacznijmy od tego - wywróciłaś oczami. - A zachowujesz się jak jakiś znawca - prychnęłaś cicho, spoglądając na przyjaciela. - Bo jestem facetem i wiem jak to działa - puścił Ci oczko, a Ty pstryknęłaś go w nos. - I co zamierzasz dalej z tym zrobić, huh? - Nic - wzruszył ramionami. - Chciałem tylko wiedzieć czy moja przyjaciółka ma gust co do facetów - zaśmiał się. - Ale powiem Ci, że niezła partia z niego, więc nie trać okazji. Bierz się za niego - puścił Ci oczko, podgryzając wargę. A serce ponownie szybciej zabiło. Kardiolog musiałby z pewnością poddać Cię badaniom, bo przez cały dzień serce dawało o sobie znać jak nigdy wcześniej. - Głupi jesteś! - uderzyłaś go delikatnie w ramię, a ten zaczął się śmiać z Twojego zmieszania. - Sam się za niego bierz jak chcesz! - prychnęłaś. - On jest już Twój, nie będę odbierać przyjaciółce faceta - uśmiechnął się szeroko, a Ty zrobiłaś zaskoczoną minę. - Uznaj to za mały coming out - zachichotał pod nosem, kładąc się na Twoim łóżku. Spojrzał się w sufit, a zaraz po tym zamknął jednak powieki. - Może coś obejrzymy? Ostatnio znalazłem trochę fajnych filmów! A Jimina nie ma, więc możemy iść do mnie. W końcu telewizor jest lepszy niż Twój laptop - spojrzał się na Ciebie, zmieniając kompletnie temat. Czyli w sumie tak jak zawsze, skakał z tematami jak po programach telewizyjnych. - Jak chcesz możesz nocować u nas. Mam spore łóżko. Chociaż pewnie SeokJin ma większe w swoim mieszkaniu - puścił Ci oczko, zaraz wstając. Nie pytałaś się o jego domniemany "coming out". W sumie to była jego sprawa, i jeżeli nie chciał więcej mówić to dlaczego miałabyś robić cały wywiad na ten temat? Wystarczała tylko ta informacja, że może mieć inne preferencje co do partnera. Ale to nic przecież nie zmieniało. Dalej był tym samym Taehyungiem, lubiącym objadać się słodkościami, niezdrowym jedzeniem, uśmiechającym się od ucha do ucha. I był tym samym Taehyungiem, który zaciągnął Cię do swojego pokoju, żeby oglądać filmy wynalezione na wykładach. Siedzieliście do dość późna i usnęliście razem. W sumie jako przyjaciele nie mieliście barier do takiej bliskości. Było przynajmniej cieplej, a Ty ostatnio bardzo marzłaś nocami. Nic dziwnego jak na taką porę roku jaka panowała za oknem. A w pokoju nie było współlokatora Twojego przyjaciela, bo ten nocował w swoich starszych znajomych. Nie wnikałaś w szczegóły, bo jednak nie za bardzo Cię to interesowało. Ale przez noc jak i poranek, kiedy Taehyung jeszcze słodko spał, rozmyślałaś o SeokJinie. Oczywiście nie jakieś wymyślne fantazje, ale ogólnie - o jego zachowaniu, o tym czy naprawdę mogłabyś mu się podobać. W sumie było go naprawdę miłe, że się nie poddawał i walczył, żebyś się z nim umówiła. Z drugiej strony nie czułaś się gotowa na związek. Chciałaś go lepiej poznać, bardziej ocenić. Nie chciałaś rzucać się na głęboką wodę. Ale w końcu Twój śpiący niczym śpiąca królewna przyjaciel równie dobrze mógł się mylić co do tego wszystkiego. Może specjalnie prowokować Cię, insynuując takie rzeczy. Wiedziałaś, że chciał dla Ciebie dobrze i nieraz przecież to pokazywał. - Jestem głodna, mmmmm - wskoczyłaś na chłopaka, kiedy zaczął pomrukiwać pod nosem. Naprawdę byłaś głodna, a nie chciałaś ruszać nic bez pozwolenia. Chociaż już tak robiłaś, ale doszłaś do wniosku, że przecież on też będzie głodny po przebudzeniu się. A Ty postanowiłaś trochę przyspieszyć te przebudzenie. - Jeszcze pięć minut, mamo... - mruknął niezrozumiale i bardzo sennie. - Nie jestem twoją matką. Wstawaj, bo umrę zaraz z głodu - zabrałaś mu kołdrę, a ten rozchylił powieki, kiedy chłodne powietrze otuliło jego nogi, które znajdowały się jeszcze przed momentem pod ciepłym materiałem. - HEJ! - spojrzał na Ciebie oczami zabitego psa. Najwidoczniej nie spodziewał się tak brutalnej pobudki z prawdopodobnie przyjemnego snu. - Nienawidzę Cię - rzucił w Ciebie małą poduszeczką, którą złapałaś. - Oj tam, wiem, że mnie kochasz. Ale wstawaj i idziemy zrobić śniadanie. Nie będę jeść sama! - uśmiechnęłaś się szeroko, targając mu włoski. - Nie, nie kocham Cię. Chciałabyś - prychnął, podnosząc się do siadu. - Wszyscy mnie kochają - zaśmiałaś się, przeczesując swoje włosy dłonią, puszczając zalotnie oczko w stronę chłopaka. - Jasne, chciałoby się. Nie wiedziałem, że Jin to "wszyscy" - dogryzł Ci w odwecie. Droczyliście się tak dobrą chwilę, a Taehyung zdążył się przez ten czas rozbudzić. Później zrobiliście sobie małą wycieczkę do kuchni, żeby przygotować jakieś dobre śniadanie. Poranek również spędziliście razem, śmiejąc się jak zawsze. Około południa zawitałaś jednak do swojego pokoju. Chciałaś się przejść na spacer po okolicy i zrobić małe zakupy. Brakowało Ci kosmetyków, więc musiałaś się pokierować do drogerii. Plus dokupić jakieś jedzenie. Samo szykowanie nie zajęło Ci dużo czasu. Szybki, lekki makijaż, ubranie się i ogarnięcie włosów zajęło Ci jakieś pół godziny. Zabrałaś potrzebne Ci rzeczy do torebki i wyszłaś opatulona jak na Syberię. Później tylko spacerkiem do galerii handlowej, w której były wszystkie sklepy, których potrzebowałaś. Początkowo się przeszłaś, patrząc na manekiny, czytając o jakiś promocjach. Wszystkie sklepy zapraszały do siebie wystawami czy samym wnętrzem. Oczywiście wszędzie było dużo ludzi pędzących w tę i we w tę. Niektórzy dopiero zaczynali bieganinę, inni prawdopodobnie byli w trakcie, albo już kończyli ten bieg (co mogły sugerować przeróżne torby zakupowe). Ty jednak nigdzie się nie spieszyłaś. Szłaś z słuchawkami w uszach, przyglądając się temu wszystkiemu. A kiedy ta wycieczka Cię znudziła poszłaś po prostu do drogerii po potrzebne Ci kosmetyki. Na wejściu zostałaś zapytana o to czy potrzebujesz pomocy na co szybko zaprzeczyłaś. Nie lubiłaś tych pań, które z uśmiechem proponowały swoją pomoc. Czułaś się przez nie atakowana, a ich uśmiech uznawałaś za wymuszony i konieczny do tego rodzaju pracy. W dłoni trzymałaś czerwony koszyczek i kolejno do niego wsadzałaś to po co przyszłaś. Oczywiście nie byłabyś kobietą, gdybyś nie wzięła nadprogramowych rzeczy. Nie były one drogie, ale jednak nie miałaś ich w swojej wizualnej liście. Były to jakieś maseczki na twarz w płachcie, popularne w Korei, czy aloesowy kremik. Chciałaś zadbać o stan swojej skóry, bo jednak przez naukę i pracę to zaniedbałaś. A nie chciałaś wyglądać jak jakieś zombie przy tak dobrze wyglądających, koreańskich twarzach. Dodatkowo miałaś w głowie słowa Tae o SeokJinie. Był przystojny, zadbany - nie chciałaś czuć się gorsza, mimo że byłaś piękną kobietą. Ale nikomu nie zaszkodzi zadbać o siebie. Później pokierowałaś się do supermarketu, uzupełnić braki żywnościowe. Kolejno chodziłaś między regałami i szukałaś czegoś dla siebie. Bo nie miałaś ustalone co chcesz konkretnie, więc postanowiłaś przejrzeć co jest i na co będziesz miała ochotę w najbliższym czasie. W metalowym koszyku znajdowały się kolejno różnego rodzaju produkty. Same zakupy nie zajęły Ci dużo czasu. Kupiłaś wszystko co było Ci potrzebne (a przynajmniej tak Ci się zdawało). Później wpadłaś jeszcze do kawiarni i wzięłaś kawę na wynos, co trochę Cię śmieszyło, bo to w sumie konkurencja. Ale nie chciało Ci się samej robić kawy, więc wydanie parunastu wonów jakoś nie wpłynęło jakoś znacznie na Twoje życie. Później wróciłaś spokojnie do akademika. Podczas spaceru zrobiło się strasznie zimno, więc kubek gorącej kawy Cię ratował. Miałaś ochotę jak najszybciej wskoczyć pod kołderkę, ogrzewając całe Twoje ciało. Co też zrobiłaś po przybyciu do pokoju. Najpierw rozpakowałaś zakupy i poukładałaś wszystko na swoje miejsce. Później tylko przebranie się w dres (który mimo wszystko był cieplutki) i wskoczenie pod kołdrę. Zabrałaś ze sobą jeszcze serek z ciasteczkami, który zjadłaś, przeglądając informacje, czy Facebooka na laptopie. Wieczorem zrobiłaś sobie małe spa. Zmyłaś makijaż, umyłaś się, później zajęłaś się pielęgnacją twarzy, szyi i dekoltu. Czułaś się naprawdę odprężona i zrelaksowana. Czułaś się na tyle błogo by szybko odpłynąć w krainę snów. Czułaś, że właśnie takiego relaksu właśnie potrzebowałaś.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Poniedziałek zaczęłaś od potwornego budzika, który zaczynał ponownie cały męczący tydzień. Po spędzonym dobrze weekendzie aż nie chciało się wracać ponownie na uczelnię jak i do pracy. Ale chcąc nie chcąc musiałaś się zmusić do tego wszystkiego, wiedząc, że za niedługo święta. W końcu mogłabyś polecieć do Polski, zobaczyć rodziców po tak długim czasie. Tęskniłaś za bliskimi co było logiczne, będąc tyle tysięcy kilometrów od rodzinnego miasta. Z tą myślą, przy akompaniamencie muzyki z laptopa przyszykowałaś się do wyjścia. Ubrałaś się dość ciepło, bo zapowiadali bardzo chłodny dzień z możliwymi opadami śniegu. Oczywiście droga na uczelnie minęła jak zawsze w ciasnym busie dość szybko. Później nudne wykłady, zaliczeniówki. Czas jakby się znów ociągał, skazując Cię na wszelkiego rodzaju męczarnie. Nawet jak nie zerkałaś na zegarek to czułaś jak to wszystko się ciągnie, jakby chciało, ale nie mogło. Na szczęście później mogłaś po godzinie piętnastej wyjść z uniwersytetu. Ale tym nieszczęściem było również, że musisz iść po kolejną serię męczarni w kawiarni. Nie chciało Ci się udawać miłej kelnerki, której chce się żyć. Nie mniej jednak po odpowiednim czasie znalazłaś się za ladą w swoim uniformie. Miałaś ochotę wszystko rzucić (ponownie, jak każdego tygodnia) i wyjechać gdzieś daleko. Ale wszystkie te plany poszły w łeb, kiedy przez drzwi wszedł TEN mężczyzna. Jak zawsze pięknie ubrany, z idealnie ułożonymi włosami. Na jego czarnym płaszczu spoczywały topniejące płatki śniegu. A na twarzy wyrósł tak piękny uśmiech, skierowany w Twoją stronę, że dostałaś nagłego przypływu energii życiowych. Nogi zrobiły się miękksze, a serduszko ponownie zaczęło walić jak oszalałe. Może to właśnie przez nie nagle ożyłaś?