[UWAGA! ROZDZIAŁ JEST NAPISANY ZUPEŁNIE INACZEJ NIŻ DO TEJ PORY. INNA PERSPEKTYWA! JEST TO TYLKO DOPEŁNIENIE DO AKCJI!]
Czy miłość od pierwszego wejrzenia może naprawdę istnieć? Książki, filmy, seriale. To wszystko wymysł ludzki, więc jakie jest prawdopodobieństwo, że to ma prawo bytu w rzeczywistości? Czy naprawdę da się zakochać w kimś kogo w ogóle się nie zna i widzi pierwszy raz? To może trochę dziwne, ale może ludzie mają w sobie takie coś jak wyczucie. Wyczucie nie tylko w jakiś czynnościach, ale też w uczuciach. Zawsze zastanawiało mnie to jak mógłbym się zakochać. Czy właśnie byłoby to z przypadku, czy może przez wieloletnią znajomość z daną kobietą. Byłem już na studiach, dwadzieścia trzy lata i dalej żadnej dziewczyny. Czasami po prostu usprawiedliwiałem się tym, że mam za dużo na głowie. Że studia są ważne, a w międzyczasie rozwijanie własnych pasji jakim było pisanie czy śpiewanie. To jakby stało ponad miłością, ale tak naprawdę jej potrzebowałem. Każdy przecież potrzebuje kogoś komu mógłby powiedzieć o wszystkim, przytulić się, zasnąć z kimś u boku a nie samemu w łóżku. A ja szukałem usprawiedliwienia cały czas, mimo kręcących się kobiet wokół mnie. Wszyscy uważali mnie za przystojnego, eleganckiego, ale tak naprawdę mało kto o mnie wiedział coś więcej. Mało kto miał coś więcej do powiedzenia o mnie samym. Wydawało mi się, że wszyscy kierują się tylko moim wyglądem, a nie tym co naprawdę jest ważne. Nie zwracałem większej uwagi na takie osoby. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. To nie o to chodziło. A mi coraz bardziej zaczynało brakować kogoś w tym sporym mieszkaniu. Z rodzicami miałem dobry kontakt, chociaż oni woleli pracę. Mieli w końcu własną firmę, musieli trzymać klasę. Ja nie chciałem się w to pakować. Chciałem żyć własnym życiem, a nie tym korporacyjnym. Bardziej interesowała mnie architektura, sztuka, pisarstwo, muzyka. Moja dusza artysty nie pasowała do wizytówki moich rodziców. Na szczęście to zaakceptowali i dali mi wolną rękę. Przelewają dość spore sumy na moje konto, chociaż wiedzą, że nie muszą. Nie chcę w końcu ich nadwyrężać - to ich pieniądze, ja zarabiam na swój sposób. Nie chcę, żeby później mówili, że wydaję źle ich zarobione pieniądze. Chcę być rozsądnym, uporządkowanym mężczyzną.
To gdybanie nad miłością od pierwszego wejrzenia zmieniło się jesienią, kiedy wszedłem do swojej ulubionej kawiarni. Była ona położona blisko centrum, miała swój urok, który przyciągał moją osobę na dobrą kawę. Zawsze była tam spokojna muzyka i miła obsługa. A tę obsługę zasiliła pewna dziewczyna. Wyglądała inaczej niż wszyscy dookoła. Była piękna i na pewno nie była Koreanką. Miała śliczne, błyszczące oczy i przyjemny głos, kiedy pytała o zamówienie. Może to dziwne, ale od razu poczułem coś, chociaż nie wiedziałem co to było dokładnie. Czym było to "coś". Jak do tej pory nie przychodziłem regularnie do kawiarenki. Nie czułem takiej potrzeby, chociaż przesiadywanie tam było lepsze niż siedzenie samemu w mieszkaniu. Odkąd jednak zjawiła się tamta dziewczyna zacząłem przychodzić każdego popołudnia po wykładach czy w wolnych chwilach. Obserwowałem ją co mogło wydawać się nie na miejscu. W końcu to nie jest normalne podążać wzrokiem za osobą, której się nie zna, kiedy ta pracuje. Zauważyłem, że dość często zakładała włosy za ucho. Uśmiechała się, mimo że była zmęczona. Na moje oko była studentką, młodszą ode mnie, chociaż mogłem się mylić. Prawdopodobnie podjęła się pracy, żeby się utrzymać, jeżeli nie była stąd. Nie mogłem dopasować jej urody do żadnej z nacji. Uznałem po prostu, że jest z Europy, bo często Europejczycy podejmowali się studiów właśnie tutaj. Z czasem zacząłem coraz bardziej interesować się jej osobą. Wydawała się niedostępna, tak obca. Dowiedziałem się tylko, że jest znajomą Kim TaeHyunga - student pierwszego roku studiów muzycznych, znany jako "śmieszek" i niejako imprezowicz. Nie ukrywał się z pewnymi rzeczami i był bardzo otwartym człowiekiem. Jego postać jest dość znana w środowisku studenckim. Mimo wszystko dalej nic nie wiedziałem o tej dziewczynie. Los chciał, że jednego z wieczorów spotkaliśmy się w jednej z restauracji. Rzeczywiście była z TaeHyungiem, najwidoczniej razem spędzali dobrze czas. Niestety źle zacząłem rozmowę pytaniem czy przyjaźni się z nim. Zbyła mnie szybko i dość chłodno, przyjmując zamówienie. Nie odpowiedziała na pytanie, chociaż odpowiedź chyba powinna być oczywista. Poczułem się źle, że zacząłem w tak zły sposób. Nie chciałem, żeby uznała mnie za niegrzecznego albo cokolwiek innego. Chciałem jak najszybciej naprawić swój błąd. Wziąłem swój notatnik i zacząłem kreślić pierwsze linie. Spoglądałem na dziewczynę cały czas, kiedy pracowała. Była tak piękna, że nie mogłem się oprzeć by nie przelać tego piękna na papier. Każdą kreskę przemyślałem dwa razy. Oczywiście uważałem, żeby ta nie przyłapała mnie na spoglądaniu na nią. Nie chciałem, żeby miała o mnie złe zdanie a już przecież sobie nagrabiłem. Kiedy skończyłem swoją pracę kartkę delikatnie wyrwałem a na jej odwrocie napisałem krótką wiadomość.
CZYTASZ
[Imagine SeokJin]
FanfictionWczuwasz się w rolę głównej bohaterki - jesteś dziewczyną, która pędząc za marzeniami wylądowała na studiach w Korei Południowej. Nowe życie, nowe znajomości, a także trudności postawione przed Tobą. Studia nie są łatwe, a utrzymanie się jeszcze tru...