Part 19

1.2K 93 40
                                    

Nogi uginały Ci się z każdym jego krokiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nogi uginały Ci się z każdym jego krokiem. Był coraz bliżej, a Ty nie mogłaś uspokoić szaleńczo bijącego serca. Spoglądał na Ciebie i uśmiechnął się szeroko, kiedy stanął tuż przed Tobą. Sama również się uśmiechnęłaś, modląc się w duchu, żeby niczego nie zepsuć.
- Pięknie wyglądasz - zarzucił komplementem na przywitanie. A Tobie zrobiło się jeszcze cieplej, bo w płaszczu nie było przecież widać Twojej stylizacji, wybranej przez TaeHyunga. A dla niego już wyglądałaś pięknie. Był Tobą cholernie zauroczony i potrafił dostrzec nie tylko piękno zewnętrzne, ale też wewnętrzne. Te, które ciężko zauważyć i docenić. Policzki zrobiły Ci się ponownie cieplutkie, jak bułeczki wypiekane z samego rana.
- Dziękuję - powiedziałaś nieśmiało, spoglądając mu w błyszczące oczy. Lśniły jak dwie gwiazdy na ciemnym, nocnym niebie. Nie mogłaś przez to jak zawsze skupić swoich myśli.
- Chodźmy do auta, jest zimno. Nie chcę, żebyś się rozchorowała - powiedział opiekuńczo, jak zawsze w takich momentach. Złapał za Twoją dłoń w delikatny, subtelny sposób i poprowadził Cię do swojego auta. Widziałaś dwie dziewczyny, które dokuczały Ci na uczelni. Uśmiechnęłaś się i złapałaś pewniej za dłoń mężczyzny. Chciałaś im pokazać, że mężczyzna pokroju SeokJina, jednak woli "słowiańską dupę" jak to same określiły. Czułaś się w tym momencie lepsza, stałaś wyżej, ponad nimi. One stawały się jeszcze mniejsze, nie mogły nic zrobić. On nie był ich, był tylko Twój. Ta satysfakcja zaczęła Cię podbudowywać. Miałaś wrażenie, że jeżeli ktoś zrobi Ci coś złego to on szybko zareaguje. Że będzie Twoim księciem na białym koniu a Ty jego piękną księżniczką.
Odwróciłaś wzrok od tamtych dziewczyn i spojrzałaś na swojego chłopaka, który otworzył Ci drzwi do auta. Uśmiechnęłaś się i ponownie mu podziękowałaś. Zajęłaś swoje miejsce, a on zamknął drzwi i zaraz usiadł za kierownicą. Zapięłaś pas podekscytowana tym wszystkim.
- Gdzie jedziemy? - zapytałaś ciekawa.
- Niespodzianka - uśmiechnął się, jak zawsze będąc niebywale tajemniczym. I to właśnie Cię w nim pociągało. Był nie tylko przystojny, ale też nieprzewidywalny. Do samego końca trzymał w napięciu. - Jak zajęcia? Odpoczęłaś po podróży? - zapytał, wsadzając kluczyki do stacyjki. Dał Ci właśnie do zrozumienia, że i tak nic z niego nie wyciśniesz, zmieniając szybo temat. Tae często tak robił, więc chyba przywyknęłaś.
- Mmmm, przydałby się jeszcze jeden dzień wolnego. Wykładowcy jakoś nie pałali wielką energią i niektórzy skracali wykłady - mruknęłaś cicho. - Ale nie było źle, ponieważ od samego rana myślałam o naszym spotkaniu! - powiedziałaś dumnie z ciepłymi policzkami. - Zdążyłam się stęsknić - odparłaś wstydliwie. Dwa tygodnie bez niego było wręcz wiecznością. W dodatku bardzo napiętą wiecznością przez brak reakcji między wami. Brak odpowiedzi, strach przed daniem tej odpowiedzi, fala (jak nie tsunami) myśli. Oboje za sobą w jakiś sposób tęskniliście.
- Stęskniłaś? - uśmiechnął się rozczulony Twoją nieśmiałością. - Słodka - pogłaskał Cię po policzku, który zaraz szybko ucałował. - Teraz jest czas tylko dla nas. Spędźmy go dobrze~! - powiedział zadowolony i nachylił się, żeby zapiąć Ci pas. Mogłaś zrobić to sama, ale przez drobnego buziaka straciłaś kontrolę nad całym ciałem. Poza tym mogłaś wtedy poczuć jego nieziemskie perfumy, przyjrzeć się z bliska jego idealnemu profilowi. Nie miałaś za złe, że wyręczał Cię w tak prostej czynności. Ten pas mógłby się nawet zaciąć, żebyś mogła jeszcze dłużej spoglądać na ten idealny profil. Chociaż... był Twoim chłopakiem, więc mogłaś to bezkarnie robić będąc przy nim. Ale każda wymówka jest dobra, prawda?
Niestety pas nie zaciął się, więc mężczyzna szybko wrócił na swoje miejsce. Sam również zapiął pas bezpieczeństwa i zaraz odpalił auto. Uśmiechnęłaś się szeroko pod nosem, delikatnie ściskając w dłoniach materiał płaszcza ze zdenerwowania. W końcu była to wasza pierwsza randka. Zacznijmy może od tego, że wszystko było dla was jakimś nowym doświadczeniem. Niby jechaliście już oboje autem, ale teraz było jakoś inaczej. Poza tym to właśnie tutaj złożyliście swój pierwszy pocałunek, który był przyjemniejszy niż mogło się wydawać. Kiedy sobie o tym przypomniałaś ponownie zalała Cię przyjemna fala ciepła. Czułaś się poddenerwowana, bo chciałaś wypaść jak najlepiej. Oczywiście nic na siłę, bo wiedziałaś, że jak będziesz się starać za bardzo to wszystko się sypnie jak poprzednio. Starałaś zachowywać się naturalnie i nienagannie. Zastanawiałaś się też jaką niespodziankę szykował dla Ciebie ukochany. Niby super, że on się starał i był taki tajemniczy, ale z drugiej strony ciekawość Cię zjadła. Restauracja? Kawiarnia? A może jakieś inne miejsce? A jak nie miejsce to zwykły spacer za rękę po parku, przy rzece Han? Nie miałaś pojęcia co mógł wymyślić, było tyle opcji, a on chciał Cię pewnie zaskoczyć swoją pomysłowością. Był inny niż pozostali mężczyźni. Jego zachowanie, wysławianie się, modelowanie głosem. Czasami czułaś się jakbyś rozmawiała z aktorem, grającym rolę na scenie. Nie wiedziałaś do końca czy po prostu nie udaje, żeby się Tobie przypodobać. Ale... przecież gdyby udawał to po co miałby się tak bardzo starać o Twoje względy? Walczył o Ciebie do samego końca i miał Cię teraz dla siebie. Łatwo nie było, ale z pewnością było warto - tak myślał SeokJin, który zadowolony prowadził samochód w nieznanym Ci kierunku. Było już ciemno, więc trudno było też się odnaleźć w jakiej dzielnicy się znajdowaliście. Podczas całej podróży byliście w miarę cicho, oboje onieśmieleni swoją obecnością. Pierwsze lody są zawsze ciężkie do przełamania. Oboje byliście podekscytowani nie tyle co randką, a samym faktem bycia ze sobą. Już bez żadnych podchodów, ucieczek i innych akcji. Mogliście składać pocałunki na swoich ustach, o których w podświadomości marzyliście. Mogliście trzymać się za ręce i być tak blisko jak tylko Wam się zachciało. I już nikt nie mógł Was rozdzielić, bo nikt nie miał takiego prawa. A SeokJin był tak zdeterminowany, że jak Cię zdobył to już nie zamierzał puszczać i oddawać nikomu innemu. Byłaś tylko jego, a on tylko Twój.
- Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy? - mruknęłaś zniecierpliwiona, kiedy staliście na długich, czerwonych światłach.
- Poczekaj jeszcze chwilkę, skarbie. Jesteś strasznie niecierpliwa - zaśmiał się pod nosem, spoglądając na Ciebie z tym pięknym uśmiechem.
- Zaczynam się po prostu bać, że mój chłopak mnie wywiezie w podejrzane miejsce - uśmiechnęłaś się złośliwie.
- Twój chłopak nigdy by nie zrobił Ci krzywdy~ Zaufaj mi, naprawdę - z szerokim zaakcentował dwa pierwsze słowa, ruszając, kiedy mieliście zielone.
- Ufam ci, ale wiedz, że jestem bardzo niecierpliwą kobietą! - zaśmiałaś się cicho.
- A Ty wiedz, że nigdy nie zdradzę Ci niespodzianki wcześniej niż to jest planowane. Musisz nauczyć się cierpliwości przy mnie - podgryzł delikatnie wargę, co zauważyłaś kątem oka.
- Jesteś straszny! - mruknęłaś ponownie.
- A Ty jesteś piękną kobietą. I tylko moją - zgasił Cię tym - brak argumentów.
Chwilę po tym zaparkował w końcu samochód przed jakimś budynkiem. Jak się okazało budynkiem muzeum. Uśmiechnęłaś się pod nosem, bo nie spodziewałaś się, że wybierze akurat takie miejsce na pierwszą randkę. Ale powinnaś się jednak nauczyć tego, że po nim można spodziewać się wręcz wszystkiego. Kiedy wysiedliście oboje z samochodu mężczyzna chwycił Twoją dłoń i splótł razem ze swoją. Uśmiechnęłaś się, spoglądając na niego. Jego dłoń była dość spora, a smukłe palce idealnie komponowały się z Twoimi. Jakby były wręcz stworzone dla siebie.
- Wiem, że muzeum nie jest jakimś wspaniałym miejscem na randkę - zaczął, prowadząc Cię do wejścia. Drzwi były naprawdę ogromne, a betonowe schody oświetlone sporymi reflektorami. - Ale w sumie w muzeum po raz pierwszy mogliśmy normalnie porozmawiać, a nawet umówić się na pierwsze spotkanie. Mam sentyment do tego miejsca, a wystawa jest naprawdę ciekawa - zapewnił Cię na samym wejściu.
- Jeżeli będziesz mi tak samo cudownie opowiadał o wszystkich dziełach to z pewnością będzie jeszcze ciekawsza - skomplementowałaś go, a ten delikatnie się speszył. Naprawdę uwielbiałaś go słuchać, kiedy prowadził wywód o jakimkolwiek obrazie. Mógłby nawet mówić o najgłupszym obrazie świata i tak byłby dla Ciebie ciekawy. Bo głos mężczyzny był tak czarujący, że nie dało się inaczej.
- Przecież nie masz zaliczenia z przedmiotu - uśmiechnął się chytrze.
- Mmmm, ale mam cudownego chłopaka, który zna się na sztuce jak nikt inny - takie komplementy działają na facetów. Nie było inaczej i w tym przypadku. SeokJin zaśmiał się cicho pod nosem, prowadząc Cię za rękę do portierni, gdzie zostawiliście swoje rzeczy. Później już prosta droga na specjalną wystawę obrazów i rzeźb.
Muzeum to strasznie nietypowe miejsce na randkę, ale jeżeli w taki sposób chciał nawiązać do waszej relacji to stawało się czymś wyjątkowym. Cieszyłaś się, że dbał o takie szczegóły i chciał to wszystko ze sobą łączyć. Czułaś, że nieraz jeszcze zdąży Cię zaskoczyć wyborem miejsca czy jakiś innych rzeczy. Stawałaś się jeszcze szczęśliwsza przez to. Byłaś ciekawa waszej przyszłości, waszych planów. Może nie znaliście się dobrze, ale wierzyłaś, że przez tą bliską relacje zdążycie siebie poznać w każdym detalu. Że poznacie swoje nawyki, upodobania, jakieś istotne informacje. Przede wszystkim chciałaś, żeby wszystko to było prawdziwe. Nie chciałaś żadnych kłamstw, bo nie na tym rzecz polegała. Chciałaś, żeby wasz związek był budowany na samej prawdzie oraz zaufaniu. W związkach zaufanie jest bardzo ważną rzeczą, bo od tego też wiele zależy.
Wchodząc do środka zostawiliście swoje płaszcze w portierni, gdzie miła, starsza pani wydała wam numerki. Później już tylko na sporą salę, od której rozpoczynała się cała wystawa. Ścisnęłaś mocniej dłoń mężczyzny, idąc z nim tak przez całą drogę. Muzeum było spore, z wysokim sufitem (kiedy wchodziło się do różnych pomieszczeń był on jednak znacznie niższy, taki jak w normalnym pokoju). Niektóre eksponaty były ładnie podświetlone, niektóre specjalnie odgrodzone czerwoną tasiemką. Znajdowały się też w niektórych miejscach ławeczki, gdzie można było usiąść i popatrzeć trochę dłużej na dzieło, przy okazji odpoczywając. W zależności od sali ściany były szare albo kremowe, białe. Muzeum było bardzo czyste, a jako że był to dopiero początek roku za dużo ludzi też nie było. SeokJin chodził i opowiadał Ci pięknie o obrazach czy rzeźbach, jakby pracował tutaj od dawna, albo sam stworzył te dzieła. Miał naprawdę ogromną wiedzę na temat sztuki i kultury. Ponadto przyjemnie się go słuchało, miał naprawdę świetny głos. Był melodyjny, spokojny; mówił bardzo płynnie. Spoglądał na Ciebie co jakiś czas i szeroko się wtedy uśmiechał. Serce wtedy dawało o sobie znać, bo jego uśmiech dawał do zrozumienia, że cieszy się, iż jest tutaj z Tobą. Kciukiem zataczał czasami niekontrolowane kółeczka na Twojej dłoni. Szliście blisko siebie, a między opowieściami o obrazach, rozmawialiście ze sobą na przyziemne tematy. Mężczyzna cały czas pytał jak się czujesz, czy Ci się podoba, czy nie jest Ci za duszno (bo w niektórych pomieszczeniach było strasznie duszno przez utrzymywanie odpowiedniej temperatury przez eksponaty).
- Spokojnie, nic mi nie jest. Gdyby się coś działo powiedziałabym o tym. Przestań się stresować - uśmiechnęłaś się do niego, zapewniając, że nie musi się aż tak o Ciebie troszczyć.
- Na pewno? - spojrzał Ci w o czy a Ty zaśmiałaś się pod nosem. Ucałowałaś szybko jego policzek. - Tak SeokJinnie - mruknęłaś zawstydzona. - Jak tak dalej będziesz się stresować to sobie pójdę! - "zagroziłaś" mu, chichocząc. Czułaś jak jego dłoń delikatnie się trzęsła. Najwidoczniej był tak samo zestresowany jak Ty. Ale co się dziwić? Chciał się pokazać z jak najlepszej strony, tak samo jak Ty.
- Myślisz, że dałbym Ci uciec? - uśmiechnął się pewny siebie.
- Możemy to sprawdzić! - chciałaś sobie pójść, ale SeokJin przyciągnął Cię do siebie przez co wpadłaś na jego klatkę piersiową. Zaraz objął Cię drugą ręką w pasie.
- Nie ma szans, że Cię gdziekolwiek teraz puszczę, kochanie. Za długo czekałem, żebyś mogła znów być daleko ode mnie - szepnął, a przez Twoje ciało przeszedł (przyjemny) dreszcz. Wtuliłaś twarz w jego klatkę piersiową, czując jak robi się czerwona.
Mężczyzna uśmiechnął się na Twoją reakcję, głaszcząc delikatnie po głowie. Czułaś niezwykłe bezpieczeństwo w jego ramionach, gestach. Czułaś, że to właśnie Twoje miejsce.
Staliście tak jeszcze chwilkę i poszliście obejrzeć dalszą wystawę. On już nie pytał się co chwila jak się czujesz, a Ty byłaś szczęśliwa ze spędzanego razem czasu. Mijał on wam powoli, ale nie mieliście nic przeciwko temu. Kiedy zbliżał się koniec wystawy zaczynałaś odczuwać smutek, myśląc, że to koniec tego przyjemnego czasu wśród dzieł sztuki. Ku Twojemu zaskoczeniu chłopak zaprowadził Cię w zupełnie inną stronę niż portiernia. Spojrzałaś się na niego zaskoczona.
- Nie idziemy po płaszcze? - zapytałaś, ale nie dostałaś odpowiedzi.
Mężczyzna zaprowadził Cię w jakieś nieznane miejsce. Był tam jakiś mężczyzna, wyglądał jak strażnik muzeum. Widziałaś jak Twój chłopak szepcze coś mu do ucha. Tamten zaraz skinął głową. Obrócił się na pięcie i jednym ruchem zrobił coś, że spory posążek, przy którym stał zaraz się przesunął. Rozchyliłaś usta w zdziwieniu.
- Zapraszam państwa - ukłonił się "strażnik", wskazując na otwór w ścianie. Zaskoczona spojrzałaś się na SeokJina, który się uśmiechnął. Wziął Cię pod ramię i pociągnął do schodów, które prowadziły wdół.
- Myślałaś, że pozwolę, żeby nasza randka tak szybko się skończyła? - uśmiechnął się niebywale pewny siebie. Był ponownie taki tajemniczy.
Szliście na dół, drogę oświetlały wam sztuczne świece na ścianie. Nie wiedziałaś co się dzieje, ani dokąd zmierzaliście. Miałaś zamiar zapytać go o to, ale nie spodziewałaś się, że Ci odpowie. Po jakiejś chwili znaleźliście się jednak w przytulnym pomieszczeniu. Była to najprawdopodobniej jakaś ukryta restauracja. Podszedł do was jakiś wysoki mężczyzna w fartuszku. Był całkiem przystojny, chociaż nie tak jak SeokJin. Poprosił o imię i nazwisko, a kiedy Twój chłopak to zrobił kelner was poprowadził do odpowiedniego stolika. Uśmiechnęłaś się i zajęłaś miejsce naprzeciwko ukochanego.
- Potrafisz zaskakiwać - skomplementowałaś go.
- Dziękuję, miło mi to słyszeć - zaśmiał się, spoglądając na Ciebie. - Pięknie wyglądasz. Zdecydowanie ten kolor do Ciebie pasuje - skomplementował Cię po raz drugi za wygląd. Zrobiło Ci się cholernie miło. Poprawiłaś się na krzesełku, delikatnie prostując.
Rozejrzałaś się po miejscu, w którym się znajdowaliście. Stały tam ogromne, eleganckie skórzane kanapy, a przy nich niewielkie okrągłe drewniane stoliki oraz małe czarne pufy. Nad długim barem wisiały stylizowane na lata dwudzieste lampy, które dawały ciepłe i klimatyczne światło. Na barze stał piękny błyszczący syfon, a na ścianie widniała charakterystyczna zielona tapeta. Jedną ze ścian obklejono tapetą wykonaną ze starych gazet. W ramkach, które wisiały na ścianach, były jakieś stare, czarno-białe zdjęcia. W lokalu pachniało dobrym jedzeniem, a przy stolikach siedziało niezbyt wiele osób. Dużo stolików było pustych, ale ładnie były przyozdobione lampkami i serwetkami. Klimat robiła też spokojna, bluesowa muzyka, puszczona z radia przy barku. Swoją wędrówkę skończyłaś na kelnerze, który wrócił do waszego stolika z kartami menu w czerwonej oprawie. Podziękowaliście i wzięliście się za szukanie odpowiednich dań dla siebie. Menu było bardzo obszerne i różnorodne, więc ciężko było od razu wybrać coś konkretnego. Trochę czasu minęło, kiedy oboje złożyliście zamówienie. Kelner wszystko zapisał w małym notesiku i z uśmiechem odszedł od waszego stolika.
- Nigdy nie słyszałam o takim miejscu jak to - stwierdziłaś po chwili ciszy.
- Wątpię, żebyś słyszała. To są specjalne restauracje, do których wstęp mają tylko nieliczni - wyjaśnił, spoglądając Ci w oczy.
- Nieliczni...? - szepnęłaś pod nosem. Ponownie miła fala przeszła przez Twoje ciało. Nie dość, że nietypowe miejsce na randkę jakim było muzeum to jeszcze jakieś miejsca, o których wiedzieli tylko wybrani. Czułaś się niezwykle wyjątkowo przez to wszystko.
- Tak, ponieważ nieliczni doceniają uroki takich miejsc. Tak jak nieliczni potrafią dostrzec piękno nie tylko zewnętrze, ale też i wewnętrzne - uśmiechnął się najpiękniej jak tylko potrafił, ujmując Twoją dłoń. Czułaś się jak na planie jakiejś dramy, bo nie mogłaś uwierzyć w prawdziwość tego wszystkiego.

[Imagine SeokJin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz