Wczuwasz się w rolę głównej bohaterki - jesteś dziewczyną, która pędząc za marzeniami wylądowała na studiach w Korei Południowej. Nowe życie, nowe znajomości, a także trudności postawione przed Tobą. Studia nie są łatwe, a utrzymanie się jeszcze tru...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Rzuciłaś się ukochanemu na szyję. Obojgu towarzyszyło wam wiele emocji, oczywiście samych dobrych. Nie mogłaś wręcz uwierzyć, że od tej pory będziesz z nim mieszkać, dzielić łóżko, swoje życie. Serca waliły wam jak oszalałe ze szczęścia. Oboje już w głowach snuliście jak to wszystko będzie wyglądać. Wspólne poranki przy śniadaniu, kolacje przy świecach w waszych czterech kątach. Ale w tej chwili jednak odłożyliście wszelkie myśli na bok i skupiliście się na namiętnym pocałunku na środku salonu. Ukochany nie mógł wytrzymać i po prostu przyparł do twoich warg, jakby nie całował ich latami. Ponadto Taehyung wam przerwał, więc nic dziwnego. W tym momencie byliście u siebie i nikt nie miał prawa wam przeszkodzić. Nic was już nie interesowało, a jedynymi obserwatorami byli Oddeng i Gukmul. Mimo wszystko widząc jak czule wyrażacie swoje uczucia skryły się i nie przeszkadzały. Uszanowały to, że chcecie mieć chwilę dla siebie. - Nie wierzę, że to się dzieje - szepnęłaś między pocałunkami, obejmując ukochanego na szyi. Spojrzał Ci w oczy, które błyszczały tak jak jego. - Ja też nie mogę w to uwierzyć. Że będziesz tutaj ze mną. To wydaje się być snem na jawie - mruknął, obejmując Cię w talii. Jego chwyt był delikatny, chociaż pewniejszy niż wszystkie pozostałe objęcia. Nie chciał zranić tak pięknej i wyjątkowej kobiety. - Chociaż ten sen jak dla mnie może się nie kończyć - uśmiechnął się, podgryzając wargę. Wydawało Ci się, że SeokJin tego dnia był taki... Pobudzony? Seksowny? Nie wiedziałaś skąd mu się to wzięło. Owszem, był cholernie przystojny (bo nie uganiałoby się za nim stado dziewczyn), ale miał coś w sobie. Jego wzrok był pewniejszy, swoje wargi męczył zębami. No i prawie zrobiliście TO na akademickim łóżku, między kartonami i przy niezamkniętych drzwiach. Jego głos był głęboki, taki... Uwodzicielski. Nie znałaś go jeszcze z tej strony, chociaż nie ukrywałaś, że Ci się to podobało. Taka inna strona SeokJina, którą jako jedyna mogłaś poznawać. Mieliście dokończyć to co zaczęliście między przeprowadzką w mieszkaniu. Uśmiechnęłaś się, kiedy przecież byliście już w owym mieszkaniu. Ciekawił Cię rozwój akcji. Czyżby pan Kim nakręcił się na niezbyt przyzwoite świętowanie wspólnego pomieszkiwania? Jeszcze jakiś czas temu te bardzo bliskie spotkanie skończyło się ciszą, która przeszła dopiero po jedzeniu i słodyczach. A tutaj nagle takie rzeczy. A może to go zmobilizowało do zobaczenia jak wygląda z Tobą ta jakże przyjemna bliskość i poznanie się dogłębnie. - Uwielbiam, kiedy się czerwienisz - szepnął, a Ty się ocknęłaś. Na chwilę uleciałaś myślami gdzieś dalej. - Mmmm, wiem. Powtarzasz mi to wręcz codziennie - zaśmiałaś się pod nosem. - I będę powtarzać dalej - uśmiechnął się chytrze. - Jesteś dzisiaj bardzo zachłanny i niegrzeczny - mruknęłaś. - A to źle? - zagryzł mocniej wargę, patrząc Ci perfidnie w oczy. - Znaczy... Chyba nie - uśmiechnęłaś się nieśmiało. - Mówiłeś, że skończymy w domu to co nam Tae przerwał - przypomniałaś mu. - A chcesz dokończyć? - szepnął nisko. - Było przyjemnie - sama zagryzłaś wargę, czując jak serce Ci wali. W końcu na takie momenty też musiał kiedyś nadejść czas. A Taehyung zadbał o Ciebie i Twoją edukację w tej dziedzinie. - Może być jeszcze bardziej - ucałował Cię ponownie, sugerując inny rodzaj przyjemności. - Naprawdę? Chcesz mnie tylko dla siebie? - uśmiechnęłaś się szeroko na samą myśl co może się wydarzyć. - A nie jesteś już moja? Nie mam Cię tylko dla siebie? - Teraz masz jeszcze bardziej - mruknęłaś cicho. - Mamy tak dużo miejsca dla siebie~ Tylko dla siebie, nikt nam już nie będzie przeszkadzał - musnęłaś kącik jego ust, chociaż po jego reakcji nie tego się spodziewał. Nie mniej - zaraz odebrał to o co mu chodziło, czyli czuły (bardzo czuły) pocałunek. Ponownie zaczął pieścić Twoje wargi. Było to coś... Wyjątkowego? Robił to w bardzo dziwny sposób. Niby pocałunek był głęboki i namiętny, ale z drugiej strony delikatny i pełen czułości. Nie dało się tego opisać, bo robił to tak zamiennie, że nie nadążałaś. Ale oddawałaś wszystkie gesty, oddając się kompletnie jemu. Zaczepnie łapałaś w zęby jego wargę, co spotkało się z mruknięciami jego strony. Sam nie pozostawał dłużny i również włączył się w tę zabawę. Jednak to nie potrwało zbyt długo, ponieważ SeokJin zaczął zjeżdżać z pocałunkami na szyję. Przyjemne dreszcze przeszły przez Twoje ciało. Mężczyzna muskał Twoją skórę z taką czułością, jakby bał się, że zaraz zrobi Ci krzywdę. Nie chciał by jego muzie stało się coś pod wpływem jego dotyku. Jego pocałunki były niczym muśnięcie motylich skrzydełek, przez co wydobywały się z Twoich ust ciche mruknięcia. Oczywiście również zajęłaś się jego szyją, korzystając z tego, że miał koszulkę z wycięciem. Było widać kawałek jego obojczyków, przez co a Twoje usta zahaczyły również i o nie. Cieszyłaś się, że mężczyźnie najwidoczniej spodobały się takie pieszczoty. W końcu szyja to strefa erogenna. Jednak po takich dość niewinnych pieszczotach nie czuliście się do końca spełnieni. Znaleźliście się w sypialni, w której ukochany wcześniej zdążył zmienić pościel na świeżą oraz zrobić miejsce na Twoje rzeczy ubrania. Tym się nie przejmowaliście, a rzeczy jak stały w holu tak stały. Nimi mieliście zająć się później. - Rozochociłeś się - zaśmiałaś się pod nosem, kiedy nad Tobą zawisnął. - Mmmm, troszeczkę - zagryzł wargę, patrząc Ci w oczy. Nie ukrywał, że "delikatnie" nim nosiło tego dnia. - Przygotowałeś się na taką przyjemność? - objęłaś go na szyi, przyciągając do siebie. - Mmm, nie tylko ja - zaśmiał się cicho. - Sugerujesz coś? - uniosłaś brew do góry. - W jednej z szuflad było opakowanie z prezerwatywami - uśmiechnął się szeroko. Poczerwieniałaś jeszcze bardziej, bo przypomniałaś sobie, że Taehyung przed jednym z wyjść Ci je dał. Zapomniałaś o tym kompletnie, tak samo jak o wierszu, który lubiłaś czytać, gdy miałaś gorszy humor. A akurat ukochany musiał sprzątać biurko, w którym te rzeczy się znajdowały. Zrobiło Ci się cholernie głupio. - T-to nie tak! - wybroniłaś się. - Tae mi je kiedyś podrzucił w ramach nieśmiesznego żartu. Zapomniałam, że je mam! Naprawdę! - powiedziałaś zmieszana, a ten zaczął się śmiać. - Nie musisz się tłumaczyć, kochanie - szepnął. - Masz dobrego przyjaciela, jeżeli się tak o Ciebie zatroszczył. Ponownie ucałował Twoje wargi, a Ty bez zbędnych komentarzy odwzajemniłaś ten gest. Niewiele wam było trzeba, aby pierwsze warstwy ubrań znalazły miejsce niedbale na ziemi. Od stycznia minęło trochę czasu, a związek kwitł, jak najpiękniejszy kwiat. Pielęgnowaliście waszą relację, która z czasem przyniosła w efekcie przełamanie pewnych lodów. Stresowałaś się jednak ściągnięciem koszulki i spodni. Bałaś się, że Twoje ciało nie będzie mu się podobać. Że coś będzie nie tak i czar pryśnie. - Jesteś taka piękna - usłyszałaś ten cudowny szept, gdy rzeczywiście zostałaś w samej bieliźnie. Ukochany widział Twoje skrępowanie, a nie chciał, żebyś czuła się źle. W końcu też kiedyś nie lubił swojego ciała, swojej twarzy. Dopóki nie zaczął czytać książek z pewnością trudnych do zrozumienia dla wielu ludzi. Kiedy nie zakochał się w poezji i filozofii. To zmieniło jego widzenie na pewne rzeczy, ale również na samego siebie. - Nie wiem czemu się tak krępujesz i próbujesz ukryć. Jesteś taka piękna, idealna - zagryzł wargę, komplementując Cię na wszelkie możliwe sposoby. Czułaś się jeszcze bardziej zawstydzona. - Mógłbym pisać całe tomy poezji o Twoim pięknie. I nie chodzi tutaj tylko o ciało, ale również o Twoje piękne wnętrze - szepnął. Uśmiechnęłaś się, że nie zwracał tylko uwagi na to co z zewnątrz. Mogłaś mieć równie dobrze brzydkie ciało, pełne niedoskonałości i być zakompleksiona z tego powodu. A dla niego dalej byłabyś najpiękniejszą muzą, o pięknym wszystkim. A przede wszystkim o pięknej duszy, bo przecież - to co niewidoczne jest najważniejsze. A byłaś wspaniałą kobietą, która doceniła go jako człowieka, jako artystę i kochanka. To sprawiało, że byłaś po prostu chodzącym ideałem w jego cudnie hebanowych oczach. - Głupi jesteś - sama szepnęłaś, dłonią przeczesując jego długie kosmyki. Były brązowe, takie lśniące i miękkie. Lubiłaś się nimi czasami bawić. Spoglądałaś też na jego twarz, w tamtym momencie przyozdobioną różowymi plamami na policzkach. Jego różane usta były rozchylone i bardzo kuszące. Były takie pełne, miękkie. Jego twarz była taka idealna, wpisywała się w koreański kanon piękna. Jadąc trochę niżej była wyeksponowana jego szyja z widocznym jabłkiem Adama. W tym momencie stanowiła idealny tor na malinkowe ślady, by każda widziała, że jest on tylko Twój. Obojczyki miał cholernie zabójcze, a jego tors był lekko zarysowany. Był słodki, nie przesadzony, jak u niektórych, w wyeksponowane mięśnie. Dla Ciebie idealny, bo mogłaś na nim spać. SeokJin często narzekał, że robi dla Ciebie za poduszkę. Nie Twoja wina, że był po prostu bardzo wygodny! A jego szerokie barki były idealne do chowania się przed wszelkim złem tego świata. Stanowiły tarczę obronną przed smutkiem, wzbogacone o zabójczy zapach perfum, których używał mężczyzna. - Może i głupi, ale tylko Twój - uśmiechnął się chytrze. Zaraz zaczął ponownie składać pocałunki na Twojej szyi, pozwalając sobie na coraz więcej. A Ty zaczęłaś się niespokojnie wiercić, kiedy jego usta błądziły po Twoim ciele. Zbadał nimi chyba każdy możliwy milimetr Twojej skóry, a Ty dostawałaś dreszczy. Zaciskałaś usta, powstrzymując się od wydobywania z siebie jakiś odgłosów. Nie wiedziałaś dlaczego, w końcu nie byliście w akademiku. Mieszkanie było spore, sąsiedzi z pewnością by nie usłyszeli niczego. Może jeszcze się wstydziłaś, ale z czasem po prostu nie byłaś już w stanie niczego powstrzymywać. Nie byłaś dłużna, bo sama znalazłaś się na górze i zadbałaś o to, by ukochany również doznał tych przyjemności. Nie mogłaś się też powstrzymać by nie zrobić chociaż jednej malinki na jego szyi. Po prostu chciałaś zobaczyć jak będą pękać z zazdrości wszystkie dziewczyny, które biegały za SeokJinem. Ponadto różowy ślad tak pięknie komponował się z jego skórą, a ciche stęknięcie sugerowało, że mu się to podobało. Zagryzłaś wargę, kręcąc się na jego podbrzuszu. Oboje nigdzie się z niczym nie spieszyliście i rozkoszowaliście najmniejszym gestami. Badaliście siebie na wszelkie sposoby. Czułe punkty, droczenie się, rozumienie siebie bez słów. To była ta cholerna bliskość, która miała sprawić, że nie będziecie mieć żadnych barier. Że od tej pory poznacie się tak, że słowa będą zbędne. W końcu mowa ciała również pozostaje mową. - Chcesz to ze mną zrobić? - ukochany chciał się upewnić, kiedy oboje bujaliście już daleko w obłokach przez nadmiar przyjemności. - Chcesz mnie zostawić w takim stanie teraz? Nie ma mowy - zagryzłaś wargę. - Zrób to, proszę - mruknęłaś, głaszcząc jego policzek. - Chcę to zrobić z tobą - widziałaś jak ten się zaraz uśmiecha. Zdecydowanie oddanie się po raz pierwszy jest dość ważne. Niektórzy nie przywiązują do tego większej wagi, ale Ty chciałaś zrobić to z osobą, której ufałaś. Z osobą, która widziała dla was dalszą przyszłość, dzieliła plany, marzenia. Która kochała Cię bez względu na wszystko. A wszystko to spełniał ten jeden mężczyzna. Troskliwy, delikatny, ale potrafiący też doprowadzić do szaleństwa (które miało nadejść). - Kocham Cię - szepnął Ci, kiedy zostaliście kompletnie bez bielizny. Wasze nagie ciała miały się za chwilę połączyć i stworzyć jedność niczym Yin i Yang. - Ja ciebie też - uśmiechnęłaś się i przymknęłaś oczy. Ukochany to wykorzystał i pocałował Cię. Pocałunek ten jednak był ponownie bardzo delikatny, bardzo czuły. Wcześniejsze były zachłanne i namiętne, podczas których oboje ciężej dyszeliście. Zanim jednak miał nastąpić ten ważny moment, ukochany chciał Cię odprężyć. Oboje trochę się spięliście, chociaż nagość to nic nowego. Tak zostaliśmy stworzeni, człowiek nie powinien się wstydzić swojego ciała, kiedy jest z osobą, której ufa. Której powierza siebie i wszystkie swoje sekrety. Swój czas, swoją uwagę i wszelkie zmartwienia. Bo tylko ta osoba wtedy może podziwiać prawdziwe piękno ludzkiego ciała. Takiego bez zbędnych dodatków, zobaczyć w okazałości sylwetkę, talię. Podziwiać to co dla innych ludzi było owocem zakazanym. Jakim wyjątkowym uczuciem jest poczucie jedności z partnerem. Pierwszy ból, coś nowego, ale z drugiej strony przyjemnego. Ten ból towarzyszy przez pierwsze minuty, tworząc szklaną powłokę w oczach. Te pierwsze jęknięcie - bardziej męczeńskie niż z rozkoszy. Pierwszy ruch i od razu klatka stop. To czas na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji dla obu stron. Delikatna panika ze strony ukochanego, który widzi szklące się oczy. I kilka słów na uspokojenie. W końcu pierwszy raz zawsze boli. Niby boli, ale przemienia się w przyjemność, którą trudno zdefiniować. Jest to coś... innego niż każda inna przyjemność. To taka przyjemność, którą odczuwają dwie osoby w tym samym czasie. To taki stan uniesienia, bliskości, której na co dzień raczej się nie spotyka. A żadne opowieści nie oddadzą tego jak naprawdę to wygląda. W końcu - każdy stosunek ma w sobie coś innego. Każdy jest inny, każdy inaczej się zachowuje, ma pomysł jak mogłoby to wyglądać. Wy chcieliście, żeby to było coś niepowtarzalnego. SeokJin bardzo się starał, żebyś była zadowolona. Jego ruchy były płynne, dokładne, tak jakby nie robił to pierwszy raz i znał się na rzeczy. W praktyce sam również nigdy nie zbliżył się do tego stopnia do żadnej kobiety. Ty natomiast szeptałaś mu jaki jest wspaniały. Nie chciałaś, żeby to się kończyło, bo było naprawdę jak w niebie. Każdy ruch mężczyzny był taki nie do opisania. Starał się, żebyś posmakowała nieba. Chociaż to co robiliście zaliczało się do kategorii piekła. Nie przejmowaliście się tym, bo kto myśli o takich rzeczach podczas seksu? Poza tym SeokJin sprawiał, że traciłaś wszelkie zmysły i nie myślałaś o niczym. Dyszeliście ciężko, a wasze jęki wypełniły pomieszczenie. Tworzyliście razem pewnego rodzaju muzykę. Wasze (od)głosy idealnie się ze sobą zgrywały i naprawdę brzmiały jak melodia. Dodatkowo wasze ciała tańczyły ze sobą. Stykaliście się, aby zaraz oddalić się nieznacznie. Czasami zdążały się różne figury, w których oboje braliście udział. Tworzyliście naprawdę zgraną parę wokalno-taneczną. I oczywiście jedyną w swoim rodzaju taką parę.