Wczuwasz się w rolę głównej bohaterki - jesteś dziewczyną, która pędząc za marzeniami wylądowała na studiach w Korei Południowej. Nowe życie, nowe znajomości, a także trudności postawione przed Tobą. Studia nie są łatwe, a utrzymanie się jeszcze tru...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Westchnąłem ciężko, spoglądając na ekran swojego telefonu. Zbliżała się dopiero piąta nad ranem, a ja nie mogłem spać. Zajęcia miałem dopiero na dziesiątą, więc spokojnie mogłem wykorzystać czas na odpowiednią regenerację. Niestety mój organizm się buntował i postanowił, że trzy godziny snu to wystarczająco dużo na cały dzień pracy. Przekręciłem się na drugi bok, patrząc na śpiące lotopałanki. Znalazły sobie miejsce na drugiej poduszce, słodko się układając. Najwidoczniej, w przeciwieństwie do mnie, błogo spały. Były skulone, więc wydawały się na jeszcze mniejsze niż były. Ich ciałka delikatnie się unosiły, kiedy nabierały powietrza. Uśmiechnąłem się, spoglądając na niedosłonięte okno. Było jeszcze strasznie ciemno. Powinienem spać, ale czułem w kościach, że to będzie trudny poranek. Pomyślałem o swojej ukochanej, żeby zająć czymś swoje myśli. Może też tym samym szukałem sposobu na zaśnięcie. Przymknąłem oczy i zacząłem ją sobie wyobrażać. Była taka piękna - wcale tutaj nie przesadziłem. Była naprawdę piękna, nie tylko z zewnątrz, ale też wewnątrz. Miała wielkie serce, którego bicie mogłem słyszeć, za każdym razem, kiedy ją tuliłem. Serce, które jej skradłem, tak jak ona moje. Wyobrażałem ją sobie wraz ze mną, na wielkiej polanie wśród wiosennych kwiatów. Na głowie miała wianek, który wcześniej upletliśmy z zebranych kolorowych roślin. Jej włosy falowały na wietrze, a słodki śmiech roznosił się na otwartej przestrzeni. Biegaliśmy za sobą, bawiąc się niczym dzieci w berka. Ona uciekła przed moim uchwytem, śmiejąc się i przytrzymując wianek, który by jej spadł. Niedaleko nas szumiał strumyk, stało wielkie drzewo liściaste liczące z pewnością setki lat. Na niebie latały wysoko ptaki, a niektóre śpiewały melodyjną ptasią balladę. Oboje padliśmy wśród wysokiej trawy, śmiejąc się razem. Jej policzki oblały się czerwienią, co nie było sprawką przyjemnie świecącego słońca. Przyciągnąłem ją do siebie, odbierając nagrodę w postaci słodkiego pocałunku. Dziewczyna się we mnie wtuliła. Zaczęła coś szeptać, ale nie rozumiałem co takiego. Nie mniej, czułem się naprawdę zrelaksowany i szczęśliwy. Było czuć nie tylko zapach kwiatów czy wiosennej aury, ale również tego miłosnego uniesienia. Z pewnością chciałbym zabrać ją na taką wycieczkę. Gdzieś na wielkie pole, gdzie rosłaby bujna, wysoka trawa, różnokolorowe kwiaty. Gdzieś gdzie otaczałaby nas natura, zwierzęta. Gdzie byłby błogi spokój od ludzi, miejskiego zgiełku i różnych problemów. Do miejsca gdzie bylibyśmy tylko my.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.