Wczuwasz się w rolę głównej bohaterki - jesteś dziewczyną, która pędząc za marzeniami wylądowała na studiach w Korei Południowej. Nowe życie, nowe znajomości, a także trudności postawione przed Tobą. Studia nie są łatwe, a utrzymanie się jeszcze tru...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czuliście swoje oddechy na sobie. Wasze policzki były czerwone, jak dorodny pomidor. Oddechy znacznie przyspieszył tempa, ale żadne z was nie wykonało żadnego ruchu. Ty, ponieważ nie odzyskałaś czucia w nogach, a on, bo Twoje kolano napierało tam gdzie nie powinno. Mężczyzna powstrzymywał się od wydobycia z siebie męczeńskiego stęknięcia, a Ty modliłaś się, żeby to był tylko głupi sen. Jednak nic takiego się nie stało, a mrowienie w nogach nie ustąpiło. SeokJin przytulił Cię tylko do siebie, nic nie mówiąc. Sam był w szoku, bo było to naprawdę niespodziewane. Bardziej niż jego wszystkie pomysły na raz. - P-przepraszam... - jąknęłaś nieśmiało, zawstydzona bardziej niż kiedykolwiek. Tym razem nie pamiętałaś, żeby nie zrobić niczego głupiego (tak jak zawsze sobie to powtarzałaś). - Nic się nie stało... - powiedział zmieszany, poprawiając się na kanapie. Poprawił Ci również Twoją bluzkę, która niesfornie się osunęła w trakcie tego tragicznego lądowania. - Nic Ci się nie stało, prawda? - Nie... Nogi mi zdrętwiały. J-ja naprawdę nie chciałam - zaczęłaś się tłumaczyć, uciekając od niego wzrokiem. - Hej, spokojnie - szepnął, głaszcząc Cię po głowie, którą schowałaś w jego torsie. - Takie rzeczy są normalne w związkach - mruknął. Miał oczywiście na myśli kontakt nie tylko usta-usta czy przytulnie się. A bardziej intymne zbliżenie. - Po prostu zróbmy ten ramen.. - wstałaś szybko, kiedy mrowienie ustało, udając się do kuchni. Poklepałaś się po czerwonych policzkach, próbując trochę ochłonąć. Już nie wiedziałaś z czego być bardziej zażenowana. Z tego czy z akcji pod tytułem "Hej, to ja", z której Taehyung dalej miał ubaw. SeokJin posiedział jeszcze trochę na kanapie, zbierając się w sobie. Przeczesał włosy, czując jak jego serce wali niemiłosiernie szybko. A kiedy opanował swoje ciało poszedł Ci pomóc w obiedzie. Który swoją drogą robiliście bez słowa przy akompaniamencie radia i czasami puszczanej wody z kranu. Chyba oboje wyobrażaliście sobie inaczej wasz pierwszy aż tak bliski kontakt. Chociaż... Wasz pierwszy pocałunek również odbiegał od tego co SeokJin miał w głowie. Może po prostu wam się spieszyło by móc lepiej poznać siebie nawzajem. Pod każdym tego słowa znaczeniem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Całą sobotę spędziłaś wraz z ukochanym. Po wspólnie zrobionym obiedzie i fali kalorii, które sobie zafundowaliście, atmosfera się rozluźniła. Staraliście się nie myśleć o tym co się wydarzyło, bo wasze twarze od razu robiły się wręcz purpurowe. YoonGi w międzyczasie pisał, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku, a sam SeokJin jest w dobrych rękach. A był przecież w najwspanialszych rękach pod słońcem, prawda? W końcu w jakich, jak nie w objęciach swojej dziewczyny mógł być bezpieczny? - A Ty głupia jesteś - zarzucił Twój przyjaciel, otwierając paczkę kukurydzianych chrupek w czekoladzie. - Ja tam bym wykorzystał sytuację - wzruszył ramionami, wsypując zawatość opakowania do jeden z misek. - Jak byś wykorzystał, huh? Nogi mi zdrętwiały, a później jeszcze zrobiły się jak z waty po tym wszystkim. Naprawdę czułam takie zażenowanie sobą, że to jest hit. Oboje byliśmy czerwoni, a później przy robieniu obiadu praktycznie się nie odezwaliśmy. Czułam się głupio, to nie tak miało być. Nawet nie wiem co on mógł sobie wtedy pomyśleć - nadęłaś policzki i dokończyłaś swoją zupkę, którą wcześniej oboje jedliście. Pustą miseczkę wraz z parą pałeczek odstawiłaś gdzieś na bok. - Cnotka się znalazła - prychnął. - Zachowujecie się jak dzieci, a przypominam Ci, że jest od Ciebie dwa lata starszy - spojrzał Ci w oczy. - Czy wy serio się tylko miziacie? - zaśmiał się, a Ty poczerwieniałaś, rzucając w przyjaciela jego poduszką. - Sam jesteś głupi! - mruknęłaś zawstydzona. - Mi się nigdzie nie spieszy, dobrze? - A jakoś szybko się zgodziłaś z nim zamieszkać - poruszył charakterystycznie brwiami. - Tylko dlatego, żeby mieć dla siebie czas, a nie! - zaprzeczyłaś oburzona. - Mhm, jasne. A Jimin nie odprawia striptizu, kiedy za dużo wypije - prychnął. - I tak wiem swoje - uśmiechnął się chytrze, układając wygodnie na łóżku z miską kukurydzianych słodkości. - Uhhh, ja nie chcę nawet wiedzieć co ci siedzi w tej głowie - nadęłaś policzki, podbierając z miski chrupka. - A kiedy masz zamiar się do niego przeprowadzić? - zapytał ciekawy. - Nie rozmawiałam z nim o tym jeszcze. Musimy najpierw zobaczyć jak wygląda sprawa z rezygnacją z akademika. Pewnie będę musiała zapłacić za przedwczesne wyniesienie się - mruknęłaś. - Ale SeokJin powiedział, że we wszystkim mi pomoże, więc chyba nie mam o co się martwić - uśmiechnęłaś się szeroko. - Ale dość o mnie! Mieliśmy oglądać drugą bajkę - zaśmiałaś się, biorąc laptopa na kolana. Taehyung zaśmiał się tylko i oboje wybraliście animację, która przypadła wam do gustu. Mieliście cały pokój dla siebie, bo jego współlokator wyjechał ma weekend do swojego rodzinnego miasta, jakim było Busan. Nikt wam nie przeszkadzał, bo SeokJin widział, że będziesz spędzać czas ze swoim przyjacielem. Chciał, żebyś na spokojnie wypoczęła przed wykładami pod opieką Taehyunga. Oczywiście trochę się uśmialiście, popłakaliście i uzupełniliście poziom cukru przez słodkości, które kupił chłopak. Oczywiście wasze ulubione i te jedne z lepszych. Cóż za szczęście mieć bogatego chłopaka i przyjaciela naraz? Oczywiście nie zwracałaś uwagi na to czy byli bogaci. Byli po prostu wspaniali. Taehyung jako przyjaciel potrafił wysłuchać babskich wywodów, rozśmieszyć, wesprzeć, ale też dać po tyłku dla motywacji. Troszkę szalony, dużo mówiący, ale wrażliwy i lubiący ciasne towarzystwo. Gry, bajki i słodkie jedzonko było dla nim wręcz wszystkim. Nigdy nie mówił o swojej rodzinie, ani innych znajomościach. A Ty oczywiście nie pytałaś o nic i cieszyłaś się, że miałaś kogoś kto Cię wysłuchał i nie wytykał palcem. Sam również odbiegał od pozostałych swoim żywiołem oraz często zmienianym kolorem włosów. Upominałaś go, żeby nie męczył tak włosów, ale... Tae to Tae - żył w swoim świecie. Z drugiej strony był SeokJin. Tajemniczy, kochany mężczyzna. Z planami nie tylko architektonicznymi, ale też na życie ze swoją ukochaną. Był romantykiem, piszącym najpiękniejsze wiersze i piosenki. Potrafił zaskoczyć pomysłem i słodził na każdym kroku, by tylko ujrzeć różane policzki. Zrobiący wszystko, żebyś była tylko i wyłącznie szczęśliwa. Był naprawdę kochanym mężczyzną, mimo że od rodziny nie dostawał tej miłości. Zawsze była tylko korporacja, która zniszczyła rodzinę. Dlatego w chwilach słabości nigdy nie widział jak sobie poradzić i musiał dzwonić po swojego najlepszego przyjaciela. Może chciał, żebyś była blisko, by mógł poczuć się bezpiecznie. W końcu jedyne kogo miał w tak dużym mieszkaniu to dwie lotopałanki, które same wyczuwały, kiedy ich pan ma gorszy czas. Ty miałaś mu dawać poczucie bezpieczeństwa, a on Tobie miłość i wszystko co najlepsze. Chociaż co może być lepszego niż obecność tej drugiej osoby. Te czułe gesty, słowa - wtedy się nie myśli o niczym. Wtedy po prostu czerpie się całym sobą z tej chwili. Skupia się na pocałunkach składanych przez usta mięciutkie jak maślane bułeczki, dotyku, smukłych palcach między kosmykami włosów. Cały świat przestaje istnieć i wszystko koncentruje się wokół tej jednej osoby. Oboje przystojni, znani z różnych rzeczy. Bogaci, ale nigdy nie zwracający uwagę na pieniądze. Byli najwspanialszymi ludźmi pod słońcem. Niczym się nie afiszowali - Taehyung, mimo markowych ubrań uwielbiał przekąski ze straganów ulicznych i różne słodkości. SeokJin lubił wypić kawę w zaciszu kawiarni, w której pracowałaś; z pewnością szukał niekonwencjonalnych miejsc (do których po wcześniejszym sprawdzeniu Cię zabierał). Nie obchodziły ich otaczające je tłumy, a ludzie, którzy poznali ich poprzez rozmowę i wspólnie spędzony czas. Dlatego stałaś się częścią ich życia - nie tylko swoją odmiennością (która ich przyciągała jak magnes), ale swoim wspaniałym sercem i postawą jaką prezentowałaś. Ty uważałaś ich za swój skarb, a oni Ciebie.