Wczuwasz się w rolę głównej bohaterki - jesteś dziewczyną, która pędząc za marzeniami wylądowała na studiach w Korei Południowej. Nowe życie, nowe znajomości, a także trudności postawione przed Tobą. Studia nie są łatwe, a utrzymanie się jeszcze tru...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
SeokJin na każdym kroku udowadniał, że jest wspaniałym mężczyzną. Każdego poranka wysyłał słodką wiadomość zaczynającą się "Dzień dobry, najpiękniejsza ze wszystkich gwiazd". Sprawiało to, że dzień stawał się dobry już na samym jego początku, czyli po szóstej rano. Podkreślał swoją miłość (ale nie afiszował się nią), martwił się o najmniejsze drobnostki (takie jak czy zjadłaś śniadanie) i cholernie opiekował (nienachalnie). Przychodził dalej do kawiarni, jak miał to zwyczaju. Jedyne co się zmieniło to to, że nie kryliście się już ze spoglądaniem na siebie. Wcześniej wielkim stresem było "przyłapanie" przez tą drugą osobę. Teraz nie było to żadną tajną akcją, a wtedy na waszych ustach wyrastał cudowny uśmiech. Jin czekał na Ciebie, aż skończysz pracę i zaraz po niej podwoził Cię do akademika. Nie prosiłaś go o to wcale, ale on twierdził "po co masz się tłuc komunikacją miejską, jeżeli masz chłopaka z autem". Nadzwyczajnie na świecie martwił się o Ciebie i chciał się upewnić, że bezpiecznie dotrzesz do akademika. Wykorzystywał też chwilę intymności, aby móc czule ucałować Twoje usta. Pocałunki te były słodkie, delikatne i bardzo czułe. Z niczym się wtedy nie spieszyliście, a dodatkowo spora dłoń ukochanego na Twoim różanym policzku wydawała się czymś czego potrzebowałaś. Mieliście ograniczony czas dla siebie, ponieważ Ty od razu po zajęciach szłaś do pracy, a mężczyzna był czasami brany na sesje zdjęciowe. Jakoś nie był on zadowolony, ale Ty uwielbiałaś dostawać jego profesjonalnie wykonane zdjęcia. Mężczyzna jakoś sam niechętnie wysyłał Ci swoje zdjęcia. Oczywiście wasze szczęście było również źródłem złośliwości ze strony innych dziewczyn. Chciały koniecznie sprawić, że poczujesz się źle. Że poczujesz się zgorszona i odpuścisz sobie. Komentarze te były z pewnością bolesne, ale szerokie ramiona ukochanego były ukojeniem, najlepszym schronieniem. Nie chciałaś mu mówić o tym, że inne Cię ranią. Chciałaś z nim po prostu dobrze spędzać czas, bez wpychania między was osób trzecich. One nie były warte waszej uwagi. A ignorowanie złośliwości było najlepszą bronią.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Uśmiechnęłaś się szeroko, widząc jak do niewielkiej kawiarenki wchodzi uśmiechnięty SeokJin. Obiecał Ci, że tamtego dnia nie tylko Cię odbierze, ale zabierze również do siebie. W końcu kiedyś musiał nastać ten dzień, w którym dowiesz się gdzie mieszka Twój ukochany. Wielką tajemnicą to nie było, ale mimo wszystko byłaś ciekawa jak mieszka. Ty nie miałaś się czym pochwalić. Akademicki pokoik nie mógł przecież być miejscem, do którego byś go z chęcią zaprosiła. Nie mógł się równać z własnym mieszkaniem SeokJina. - Witam najpiękniejszą kobietę jakie me oczy mogły ujrzeć tego zimowego dnia - przywitał się z szerokim uśmiechem, zarzucając komplementem. - Głupek - powiedziałaś zawstydzona, rumieniąc się. - Uwielbiam, kiedy Twoje policzki oblewa ten cudowny odcień różu. Jest niebywały. Jak Ty - zagryzł delikatnie wargę, szybko całując Twój policzek. A przez to mocniej się zarumieniłaś. - Nienawidzę cię - szepnęłaś, łapiąc się za ucałowany policzek. Ten tylko się zaśmiał, zdejmując z siebie płaszcz. - Chciałaś chyba powiedzieć, że kochasz - puścił Ci zalotnie oczko. - Poproszę Ice Latte bez karmelu - uśmiechnął się ponownie. - Bez karmelu? - uniosłaś brew do góry. - Od kiedy bierzesz kawę bez czegoś słodkiego, huh? Dieta? - zaczęłaś dopytywać. - Jesteś wystarczającym cukrem w moim życiu~ - puknęłaś go zaraz w czoło. - Thhh, głupek - mruknęłaś i zabrałaś się za robienie napoju dla ukochanego. Mężczyzna zajął miejsce przy barku, spoglądając na Ciebie. Nie skupiał się na tym jak przyrządzasz kawę, ale na Twoją buzię, upięte włosy. Uśmiechał się szeroko pod nosem, co kątem oka zauważyłaś. - Jak Ci minął dzień? - zapytał, aby przerwać ciszę między wami. - Wykłady dzisiaj były okropnie nudne. Naprawdę nie chciało mi się tam siedzieć, a szczególnie z niektórymi osobami - wywróciłaś oczami, stawiając wysoką szklankę przed mężczyzną. - Ale teraz ten dzień jakoś się polepszył - dorzuciłaś ze słodkim uśmieszkiem. - Cieszę się, że się polepszył - puknął Cię w nosek. - Mój również się polepszył wraz z wejściem do tego miejsca - wyszeptał. Sama się również uśmiechnęłaś i niestety, ale wróciłaś do swoich obowiązków. SeokJin dalej nie spuszczał Cię z oczu, upijając zimną kawę. Wyjął swój poniszczony notes i w chwili natchnienia zaczął rysować. Był to kwiecisty obrazek, z którego wyłaniała się postać kobiety. Rysowanie nie potrwało mu zbyt długo, ale linie były tak idealne, jakby były dopracowywane przez parę godzin. Zamknął notatnik od razu, kiedy zbliżyłaś się do barku, przy którym siedział. Upijał powoli kawę i wcale się nie spieszył. Uwielbiał zatracać kolejne minuty w spoglądaniu na swoją piękną ukochaną. Nie ważne ile razy na Ciebie spoglądał - byłaś piękniejsza z dnia na dzień. Zawsze doszukiwał się czegoś nowego. Zauważał, kiedy miałaś więcej czasu na poranne ogarnianie się po makijażu czy sposobie upięcia włosów. Dopatrywał się biżuterii, którą nosiłaś od niego. Doszukiwał się rzeczy, do których mógłby skomponować jakiś piękny komplement. Uwielbiał Cię nimi zasypywać i patrzeć jak przez to rumienisz się nieśmiało. I w stu procentach zawsze dostawał to czego chciał. Twoje ciało nie potrafiło inaczej reagować. Niektóre kobiety nie dostają w ogóle komplementów, a kwiaty w razie jakiś okazji. Ale SeokJin taki nie był i gdyby mógł obdarowywałby Cię kwiatami każdego dnia. Szczególnie różami, bo są majestatyczne, piękne, a ich płatki delikatne (a te różowe przypominają o Twoich policzkach). - Pomogę Ci - stwierdził ukochany, kiedy zabrałaś się za sprzątanie lokalu. Zbliżała się godzina zamknięcia, więc wraz z pracownikami wzięliście się za porządki. Spojrzałaś się zaskoczona jak mężczyzna wchodzi za ladę. - C-co ty robisz? - Chcę pomóc - wzruszył ramionami. - Zajmę się barem, umyję naczynia i zetrę blat - wyznaczył sobie sam obowiązki. Spojrzałaś się na niego z rozchylonymi ustami. - Głupek - westchnęłaś cicho. - Zrobimy to razem. W końcu tutaj nie pracujesz - wypomniałaś mu. - Mmmm, ale jestem tutaj każdego dnia, więc w sumie wyrabiam normę pracowniczą~ Z tą różnicą, że to ja płacę i zostawiam swoje pieniądze - zaśmiał się, faktycznie zabierając się za zmywanie. Pokręciłaś głową z westchnięciem i po prostu zaczęłaś sprzątać z nim. To było kochane z jego strony, że chciał pomóc. Doceniałaś to co robił i w jaki sposób się dla Ciebie starał. W końcu nie każdy taki jest, aby poświęcić się dla swojej luby. Wzięłaś na palec trochę piany i nałożyłaś mu na nos, śmiejąc się. Mężczyzna się na Ciebie spojrzał i zmarszczył nos, robiąc zeza. Sam zaraz się zaśmiał i przybrudził również Twój nosek. Mieliście oboje trochę zabawy, przez co całe sprzątanie minęło w świetnej atmosferze. Twoi współpracownicy oczywiście na was spoglądali, ale byli na tyle zmęczeni, że nie ingerowali w to co się między wami działo. - Chodź, zrobimy razem jakąś dobrą kolacje, hm? - poprawił Ci Twój szal, kiedy wszystko było już posprzątane, a wy mogliście już jechać do mieszkania SeokJina. - Razem? - uśmiechnęłaś się, szepcząc pod nosem. - Oczywiście, że razem - ucałował Cię w czoło, splatając zaraz wasze palce. Poprawiłaś drugą ręką torebkę na ramieniu i z uśmiechem pokierowaliście się w stronę wyjścia. Serce ponownie przyspieszało niemiłosiernie tempa (i to nie tylko Tobie). Byłaś podekscytowana tym, że nie tylko zobaczysz jak ukochany mieszka, ale również RAZEM przyrządzicie kolację. Zapowiadał się naprawdę miły wieczór. Była godzina osiemnasta, piątkowy wieczór. Wciąż było chłodno, ale będąc przy takim mężczyźnie to mogła by być nawet wichura i tak byś tego nie odczuła. Wsiedliście do dobrze znanego auta i pojechaliście w bliżej nieznanym Ci kierunku. Uśmiechałaś się pod nosem, patrząc w przednią szybę jak dziecko. Rozmawialiście troszeczkę ze sobą, ale nie były to jakieś poważne tematy. - Jesteśmy na miejscu - poinformował ukochany, kiedy zaparkował na parkingu na zamkniętym osiedlu. Uśmiechnęłaś się i wysiadłaś z mężczyzną z auta. Poczułaś jak zimne powietrze ponownie otuliło Twoją twarz. Spojrzałaś się na wysoki budynek ze sporymi oknami. SeokJin wyjął kluczyki z kieszeni płaszcza i złapał Cię za dłoń, prowadząc do środka. Otworzył główne drzwi do budynku, później poprowadził do windy. Ta znajdowała się akurat na parterze, więc nie musieliście na nią czekać. Wsiedliście, a on wcisnął guziczek z numerkiem dziesiątym. Drzwi zaraz się zamknęły. - Wysoko mieszkasz - zaśmiałaś się cicho, tuląc się do jego ramienia. - Tak, chciałem mieć widok na miasto. Najgorzej jest jak winda się zepsuje - zaśmiał się, głaszcząc kciukiem wierzch Twojej dłoni. - Mój przyjaciel raz tak trafił, że akurat tego dnia winda nie działała a poprosiłem go, żeby kupił mi leki. Byłem strasznie chory i nie mogłem wyjść z mieszkania. A on nie jest skory do aż takiego wysiłku. Za każdym razem, kiedy do mnie chce przyjechać to pyta się czy winda na pewno działa - zaśmialiście się oboje. Do windy weszła starsza kobieta, z którą SeokJin się przywitał. Najwidoczniej się znali. Uśmiechnęła się na wasz widok, ale nie komentowała. Stanęła w drugim rogu windy i czekała jak wy na odpowiednie piętro. Wyszła na tym samym, skręcając w prawo na korytarzu. - Moja sąsiadka. Przemiła kobieta! Jest bezdzietna, ale ma swoje ukochane dwa koty. Czasami przychodzę do niej i jej pomagam. W końcu to starsza kobieta, a jej mąż dawno już nie żyje - westchnął cicho. - Pewnie będzie o Ciebie pytać przy najbliższej okazji - puścił Ci oczko, otwierając mahoniowe drzwi z numerkiem dwieście dwanaście. - Zapraszam do środka - puścił Cię przodem z szerokim uśmiechem. Weszłaś zaraz, mężczyzna tuż za Tobą, zapalają światło. Przedpokój był niewielki, na wieszaku wisiał tylko beżowy płaszcz, jakiś kapelusz z niewielkim rondem. Na małej półeczce stały poustawiane męskie buty. Po lewej stronie była szafa wnękowa, prawdopodobnie z wieszakami i odpowiednim miejscem na niepotrzebne rzeczy zimowe, albo letnie. Ściany były pomalowane na jasnoszaro, wisiało też tam podłużne lustro. Zostawiliście tam swoje płaszcze oraz buty. Mężczyzna ponownie złapał Cię za dłoń, jakbyś chciała mu gdzieś uciec. Uśmiechnęłaś się i weszłaś razem z nim w głąb mieszkania. Było ono urządzone raczej w modernistyczny sposób. Dominowały w nim podstawowe kolory takie jak czerń czy biel. W salonie była spora kanapa oraz fotele ze szklanym stolikiem. Na ścianie był podwieszony telewizor, a na podłodze leżał przyjemny, biały dywan. Nie było tam za dużo dodatków czy jakiś wydziwień. Bardzo minimalistycznie. W kuchni znajdował się aneks z białymi szafkami oraz płytą indukcyjną. Był tam sporych rozmiarów stół z czterema krzesłami. Na blacie były poustawiane świeże rośliny (używane w kuchni jako przyprawy) oraz zestaw noży kuchennych. Mieszkanie było czyste, zadbane - i spore. - Naprawdę mieszkasz tutaj sam? - zapytałaś zaskoczona, rozglądając się dookoła. Nie widziałaś na żadnej półce rodzinnych zdjęć. - Nie do końca sam - uśmiechnął się, a Ty na niego spojrzałaś. Sytuacja zaraz się wyjaśniła, kiedy przyleciały dwa maluchy. - To Gukmul i Oddeng, dwie lotopałanki. I jednocześnie moi mali współlokatorzy i przyjaciele - pogłaskał je, kiedy te znalazły się na jego ramionach. Spoglądały na Ciebie ciekawe. - Śliczne - skomentowałaś, wyciągając ostrożnie dłoń, żeby je pogłaskać. Te jednak zaraz uciekły. Mężczyzna się przez to zaśmiał. - Spokojnie, muszą się przyzwyczaić do nowej osoby. Do tej pory tylko YoonGi mnie odwiedzał - pocałował Cię w usta i pociągnął w stronę kuchni. - Na co masz ochotę? - spojrzał się na Ciebie, otwierając sporą lodówkę. - Na coś dobrego - zaśmiałaś się. Ten potargał Ci włosy i zaczął wyciągać jakieś składniki z lodówki. - W takim razie zrobimy coś dobrego - puścił Ci oczko. Nie mieliście w ogóle koncepcji na waszą wspólną kolację, ale po dłuższych namysłach zrobiliście cokolwiek. SeokJin zrobił pyszne kakao z piankami, w sumie zrobił prawie wszystko sam w kuchni. Nie pozwalał Ci na większość rzeczy, mówiąc, że sam to zrobi. Wzdychałaś cicho, ale nie chciałaś się z nim kłócić. W końcu to było jego królestwo. Między wami kręciły się również zwierzęta mężczyzny. Coraz bardziej się do Ciebie zbliżały, a nawet raz Gukmul pozwolił się pogłaskać. Oddeng dalej bezpiecznie znajdował miejsce na ramieniu właściciela. - Może zostaniesz na noc? - spojrzałaś się na ukochanego zaskoczona, kiedy oboje zmywaliście naczynia po kolacji. - Huh...? - spojrzeliście sobie w oczy. - Znaczy, jeżeli nie chcesz t-to nie - podrapał się w tył głowy speszony. - Ale ja nie mam ze sobą żadnych ubrań na przebranie. Poza tym praca... - westchnęłaś cicho. - Moja szafa jest dość spora, znalazłabyś coś do przebrania na noc. A pracą się nie przejmuj. Załatwiłem Ci na jutro wolne - uśmiechnął się tajemniczo. - H-huh? - zmarszczyłaś czoło. - S-SeokJin! Przestań taki być! - mruknęłaś. - Ohh, kawiarnię, w której pracujesz prowadzi dalszy kuzyn YoonGiego. Zadzwoniłem do niego wczoraj i załatwiłem Ci troszeczkę wolnego - objął Cię w talii. - Chciałem w końcu mieć chwilę tylko dla nas - szepnął, obejmując dłonią Twój prawy policzek. Przejechał po nim delikatnie kciukiem, uśmiechając się. - Nie wierzę w ciebie - wyszeptałaś, wtulając polik w jego dłoń. - Naprawdę to zrobiłeś? Zadzwoniłeś do mojego pracodawcy? I co mu powiedziałeś~? "Dzień dobry, proszę dać mojej dziewczynie wolne, bo nie mamy dla siebie czasu?" - zaśmiałaś się. - Mmmmm, powiedzmy, że tak było - zaśmiał się cicho i nachylił się, aby Cię ucałować. Mruknęłaś cicho i objęłaś go na szyi. Nie szczędziliście sobie pieszczoty jakim był pocałunek na środku kuchni. Nie wierzyłaś, że on naprawdę był zdolny, żeby załatwić Ci wolne, by mieć Cię wyłącznie dla siebie. Nie przeszkadzało Ci to. Mogłaś w końcu z nim porządnie spędzić czas. W dodatku spanie w jednym łóżku było czymś naprawdę wielkim. Wtedy jest się bardzo blisko z tą drugą osobą, bliżej niż kiedykolwiek. Pomijając kwestie seksualne, nad którymi oboje nie myśleliście w tamtym momencie. Myśleliście o tym jak przyjemny może być pocałunek, jaka ta chwila była cudowna. Mogliście bez obaw poświęcić sobie kolejne długie minuty na najzwyklejszych pocałunkach, które waszej dwójce sprawiały niezwykłą przyjemność. - Kocham Cię - szepnął Twój ukochany, zakładając Ci niesforny kosmyk włosów za ucho. - Ja ciebie też, SeokJinnie. Mam naprawdę niezwykłe szczęście móc się umawiać z takim mężczyzną jak ty - uśmiechnęłaś się zarumieniona. - Jestem taki jak inni, gwiazdeczko - szepnął nisko. - To Ty jesteś wyjątkowa, nieziemska - ponownie ucałował Twoje usta. Jego wargi były nadzwyczaj miękkie, jakby uszyte z najdroższego aksamitu. Schowałaś się zawstydzona w jego szerokich ramionach, wtulając mocno. Ten pogłaskał Cię po główce i pleckach. Wiedział jak bardzo zawstydzają Cię jego komplementy. Staliście tak dobrą chwilę, wtuleni w siebie. SeokJin zaciągnął Cię później do swojej sypialni. Było tam spore, zaścielone granatową pościelą łóżko z szafką nocną przy jej boku. Duża szafa z lustrem, biurko z poukładanymi projektami architektonicznymi i potrzebnymi przyborami do ich sporządzenia. Była tam również półka z książkami. Trochę filozofii, psychologii - trudne tematy. No i co najważniejsze - oszklona ściana, z widokiem na miasto. Rozchyliłaś usta, podchodząc tam. Było widać stąd idealnie ruchliwe miasto. Mężczyzna objął Cię od tyłu. - Podoba Ci się? - zapytał ciekawy. - I się jeszcze pytasz? Oczywiście, że podoba~! Widok jest cudowny - uśmiechnęłaś się szeroko, patrząc na jeżdżące samochody. - Jedyne co przebija ten widok to ukochana w moich ramionach - szepnął Ci, sprawiając tym samym, że się aż zatrzęsłaś. - Możesz wziąć z mojej szafy co tylko Ci się podoba. Łazienka jest na prawo od sypialni. Ręczniki leżą złożone na półce, możesz wziąć kąpiel jeżeli chcesz - obróciłaś się w jego stronę. - Jesteś naprawdę kochany - pogłaskałaś jego policzek. Ten cicho się zaśmiał. - Dla mojej ukochanej wszystko - ucałował Twój nosek. Po takich drobnych pieszczotach poszłaś z koszulką ukochanego do łazienki, wziąć szybką kąpiel. Nie wierzyłaś, że zostajesz u niego na noc, w dodatku daje Ci swoje ubrania do spania... Piszczałaś w środku, bo bałaś się, że inaczej usłyszy te piski z łazienki. Usiadłaś na krawędzi sporej wanny i złapałaś się za ciepłe policzki. Uśmiechnęłaś się szeroko jak nigdy wcześniej. Zrzuciłaś z siebie zbędne ubrania, składając je starannie. Włosy spięłaś w wysokiego koka i weszłaś pod ciepłą wodę. Lustro zaparowało, a Ty poczułaś się świeżo. Złapałaś za bordowy ręcznik i wytarłaś swoje ciało. Nałożyłaś na siebie za dużą, białą koszulkę bez napisów oraz krótkie szorty, które razem wynaleźliście w jego szafie. Uśmiechnęłaś się do swojego odbicia, myjąc jeszcze dodatkowo swoją buzię. Kiedy wróciłaś do pokoju, mężczyzna również był już przebrany. Miał na sobie zwyczajny dres, więc mogłaś go zobaczyć w innej odsłonie. Zawsze nosił jakieś golfy, swetry, marynarki. Dres to zupełnie inna bajka, ale - wciąż wyglądał jak książę. Uśmiechnął się, kiedy wróciłaś. Wypytał czy woda była ciepła, czy wszystko w porządku i czy na pewno się najadłaś (mimo że kolacji sobie nie żałowaliście). Stres pojawił się w momencie, kiedy mieliście oboje położyć się w łóżku. Niby nic takiego - położyć się obok i po prostu zasnąć. Ale wam sprawiało to niebywałą trudność. Może dlatego, że były to pierwsze koty za płoty. Niepewność tego co wolno, a co nie. Nie ustalaliście w końcu żadnych granic między wami, a skąd wiadomo, że któraś ze stron sobie tego i tego akurat życzy. Nie mniej po kilkunastu minutach leżenia w znacznej odległości od siebie, SeokJin się przybliżył, a Twoje mięśnie delikatnie spięły. Zamknęłaś oczy, żeby udawać, że magicznie szybko usnęłaś. Mężczyzna się uśmiechnął pod nosem i objął Cię od tyłu, przyciągając do siebie. Twoje plecy stykały się z jego klatką piersiową. Jego dłoń spoczywała na Twojej talii, obejmując Cię. Czułaś jak Twoje ciało się spina, ale po chwili odpuszcza. Wtedy już czułaś niezwykłe bezpieczeństwo. Poprawiłaś się z mruknięciem, a oboje powoli oddalaliście się w krainę snów. A po tak udanym wieczorze sny z pewnością były przyjemne.