Odcinek 9.

53 3 2
                                    


[POLAŁY SIĘ ŁZY] – Adam Mickiewicz

Polały się łzy me czyste, rzęsiste
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me czyste, rzęsiste...

Z niewyraźną miną przyglądała się siniakowi dość dużych rozmiarów, który zdobył jej skroń. Nic nie był w stanie go zakryć. Świadomość pojawienia się w szkole z czymś takim mroziło jej krew w żyłach. „Olać to." zaczesała grzywkę na drugi bok tym samym przykrywając w pewnym stopniu siniak.

Sięgnęła po prawie pusty plecak i wyszła z domu.

***

- Ok. Teraz jest dobrze. Nic nie widać. – skomentowała Łucja po nałożeniu ostatniej warstwy podkładu na posiniaczoną buzie przyjaciółki.

- Dzięki wielkie. – była wdzięczna swojej przyjaciółce za pomoc w zatuszowaniu defektu. Nie wyobrażam sobie tego żeby miała się tłumaczyć wszystkim, co też takiego rob siniak wielkości patelni na jej twarzy. Miałaby kłamać, że się przewróciła na schodach. Powiedzieć prawdę „Dostałam piłą od kosza". A tak to sprawa załatwiona.

Dobrze jest mieć taką koleżankę, która zna się na rzeczy. Szkoda ze nie wie, co też takiego dzieje się w jej umyśle. Jej uczucia wariują, a ona nie może o tym nikomu powiedzieć. Chciałaby jej wyznać całą prawdę o Aniele, ale czy ona jej uwierzy. Czy nie uzna to jako objawy choroby psychicznej? Czy może zrozumie?

- Łucja coś się tak wypudrowała. – zwrócił uwagę kolega z klasy.

Dziewczyna zmieszała się. Jednak tony pudru nie wystarczą.

- A co cię to? – zapiszczała sarkastycznie Majka – Antonio, weź zetnij włosy to nie klub surfingowy.

Uśmiechnęła się do wiernej przyjaciółki. Łucja już była pewna. Powie jej. O wszystkim.

***

- No nieźle! – Majka poklepała przyjaciółkę po ramieniu - 5+ z historii, a mówiłaś, że nic nie umiesz. Napisałaś wszystko w pięć minut. Masz jakiś nie odkryty talent do ściągania.

- Nie. Tak jakoś wyszło. – powiedziała Łucja przypominając sobie jak to Anioł Ciemności podpowiadał jej na teście. Szczerze to była trochę rozczarowana że nie dostał za ten test szóstki. Przecież on jest wszystko wiedzący. Chociaż ta stara jędza nigdy nikomu nie postawiła szóstki nawet temu bożyszczy z piekła rodem.

- Ale tobie zawsze tak jakoś wychodzi. Naucz mnie tego.

- To kwestia szczęścia – przyznała sromnie.

- Tak jesteś szczęściarą, ale ty togo nie doceniasz.

***

Przyjaźń jest potrzebna nam do życia jak tlen czy pokarm. Daje nam ona poczucie bezpieczeństwa. Człowiek bez przyjaźni czuje się nie potrzebny nikomu, nie zależy mu na przyszłości. Samotność potrafi dać się we znaki. Nie mając przyjaciół cierpimy, a gdy cierpimy i jeszcze nie możemy o tym powiedzieć komuś bliskiemu czujemy się winni niewiedzy naszego przyjaciela. Czy wyznamy mu prawdę choć wiemy, że może nam ona jedynie zaszkodzić?

- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła – wyznała Majce – Wszyscy mi dziś dokuczali, a ty mnie tak broniłaś.

- Ktoś musiał ich w końcu ukarać w imieniu Księżyca. – zażartowała.

Łucja w żaden sposób nie reagowała na jej uśmiechy, nadal zastanawiała się jak wyznać przyjaciółce to, co musiała.

- Pożyczysz mi zeszyt z matmy? – zapytała nagle Majka.

- No pewnie.

Dziewczyna natychmiast sięgnęła do swojego plecaka po odpowiedni zeszyt. Chciała go wręczyć przyjaciółce, ale przez pospiech zeszyt wypadł jej z rąk. Dziwnym trafem musiał się otworzyć na stronie gdzie widniał napisany czerwonymi literami 9 cyfrowy numer z dopiskiem:

„Proszę zadzwoń Mała,

Tobiasz"

Łucja wcześniej nie zauważyła tej notatki. Musiał jej ją zapisać wtedy kiedy wyszła z jego domu. Gonił ją aby wręczyć jej plecak. Nie spodziewała się, że chłopak będzie aż tak uparty.

- Co to jest?

Majka była szczerze zdumiona. Nie znała przyjaciółki z tej strony. Szczerze powiedziawszy to rzadko kiedy jakiś chłopak podobał się Łucji, albo aby nią się jakiś interesował. Dziewczyna chwile milczała nie wiedząc czy podnieść zeszyt i dać go koleżance czy zostawić go i uciec. Do tej pory powiedziała jej tylko, że dostała piłką od kosza od kolesi z parku. Nie wspomniała ani słowem, że chłopak zabrał ją do swojego domu.

- Majka, nie byłam z tobą do końca szczera. – dziewczyna słuchała jej uważnie - Od kilku dni coś przed tobą ukrywam. Pewnie wyda ci się, że zwariowałam, ale...

Powiew zimnego powietrza zagłuszał jej słowa. Anioł ciemności widział te scenę i dobrze wiedział, co jego podopieczna zamierza powiedzieć.

- ...Nie mów nic... nie mów... – szeptał do ucha Łucji wiatr.

- Przypuszczałam, że coś się z tobą dzieje – powiedziała Majka.

- Nawet nie wiesz jaki to ciężar.

- ...To nasz... sekret... - szeptał Anioł.

Majka w końcu zdecydowała się podnieść zeszyt. Wydawało się, że dziewczyna zamierza podążać do domu jednak zamiast tego po kilku krokach przysiadła na ławce i przywołała skinieniem przyjaciółkę by również przysiadła.

- No mów, co to za sekret. Ulży ci.

- No wiec pamiętasz jak wtedy chciałam się zabić...

Koleżanka skinęła głową.

- ... no właśnie od tego się zaczęło. – wiatr robił się coraz bardziej porywisty - Ten chłopak mnie prześladuje.

- To ten Tobiasz, co wypisał ci na zeszycie swój numer.

- Nie.

Atmosfera zmieniła się nieprzewidywalnie. Wiatr wył z całych sił by zagłuszyć rozmowę dziewczyn. Rzęsiste krople zaczeły spadać z nieba. Dziewczyny natychmiast podążyły w dalszą drogę do domu. Chciały kontynuować rozmowę jednak deszczy udaremnił im wszelkie próby. Biegiem przemierzały asfalt.

- ...Nie mów jej to zniszczy waszą przyjaźń. Zaufaj mi!!!... – szeptał.

Do tej pory nie znała anioła tak rozgniewanego. Wydawał jej się zawsze chłopakiem o twarzy rockmana z plakatu. Zobaczyła, że był żywiołem i niebezpieczeństwem. Był niczym bóg, ale nie ten z Biblii. Był jej własnym bogiem, który w każdej chwili mógł zmienić swoją wolę. Czyżby ją okłamał? Mówił, że nie czuje nic, na niczym mu nie zależy. Patrzył na horror jakim jest cykl rodzenia i umierania bez przymrużenia oka. Był tak monumentalny jak posąg. Czyżby coś się w nim zmieniło od tego czasu?

Nagle wiatr ucichł, a deszcz ustał. To nie był znak, że anioł się poddał, ale wymyślił inną taktykę. Ta myśl nie sprawiła ulgi Łucji. Głos w jej głowie zamilkł. Koleżanki zwolniły kroku.

- Uf... - westchnęła Maja patrzą lusterko kieszonkowe – Myślałam, że moja fryzura ucierpiała, ale jest ok. To jak? Co to za fajny chłopak?

- Wiesz... - Łucja starała się ułożyć coś sensownego w głowie. Wyrażenie tej myśli było dla niej takie trudne. Nim jednak zdążyła wydusić z siebie kolejne słowa ktoś chwycił ją w swoje silne ramiona i podniósł wysoko do góry. Uwieziona dziewczyna wydała z siebie przeraźliwy pisk.

- Mam cię... - szepnął owy ktoś, a zrobił to w taki sposób jak zawsze robi to anioł. Czyżby to on?

Anioł Śmierci [2011]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz