Odcinek 11.

47 3 0
                                    


Napisałam podczas słuchania piosenek:

Avril Lavigne ft. Leona Lewis – I will be

Tokio Hotel – In a schadow (I can shine)

***

Wpadła do domu cała zapłakana. Na szczęście mamy jeszcze nie było w domu. Mogła się do woli rozklejać. Padła na rozkładany fotel, który jednocześnie pełnił role jej łóżka. Gras próbował ją pocieszyć wesołym mruczeniem, jednak mimo to nie przestawała płakać.

- No wyłaź, dupku? – wrzasnęła zdenerwowana – Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że nie wiem co kombinujesz, Aniele?

Nie odezwał się mimo nawoływań. Rozejrzała się po całym pomieszczeniu czekając kiedy jej się ukarze. Nigdzie go nie było.

- Proszę! Odezwij się do mnie - szepnęła i wybuchła kolejną falą spazmatycznego płaczu.

- Musiałem to zrobić. Wiesz przecież – odezwał się jego głos po czym Anioł wyszedł ze ściany.

- Jesteś okropny – wstała do niego raptownie.

- Łucjo – przysunął się do niej bliżej patrząc prosto w oczy – Gdybyś powiedziała jej o mnie, jaki wizje miewasz to ona by tego nie zrozumiała. Uznała by cię za psychicznie chorą.

- Zdajesz sobie sprawę, że to dla mnie ciężar? – łzy spływały po jej policzkach strumieniami.

- Jestem dla ciebie ciężarem – osuszył jej łzy wnętrzem swej dłoni – Namieszałem w twoim życiu już za dużo.

- Uderzyłeś mnie piłką... przez ręce Tobiasza.

Anioł podszedł do ściany po czym przejechał dłonią po niej. W miejscu dotyku jego rąk ukazał się obraz wnętrza pokoju Tobiasza. Od razu je poznała. Chłopak siedział w nim sam brzdąkając coś na gitarze.

- Jest smutny, bo myśli, że go nie lubisz.

- On się we mnie zabujał przez ciebie. Czujesz to? – obarczała go winą swojego nieszczęścia.

Anioł starł obraz ze ściany. Po czym namalował na nim tym razem obraz Majki pogrążonej w rozmyślaniach.

- Słuchaj, ona wie na razie, że jestem zwykłym chłopakiem i niech tak zostanie. O reszcie masz jej nie opowiadać.

- Dlaczego niby mam ją okłamywać?

Starł obraz ze ściany.

- Łucjo... Muszę odejść i to na dobre. Ingerując w twoje życie przyniosłem ci same szkody.

Łzy potoczyły się po jej twarzy.

- Nie płacz.

- Nie potrafię... - płakała nadal bezradnie.

- Jestem wyczulony na twój smutek. Czuję się jeszcze gorzej niż ty. Jakbym to sam przeżywał – wyznał.

- Czasem mi się wydaje, że powinieneś mi pozwolić skoczyć – szepnęła.

Zamilkli. Anioł oparł się o parapet okna szukając bezwładnie słów.

- Chciałbym być człowiekiem – powiedział.

- No nie gadaj? A ja odwrotnie. Wolałabym być aniołem.

- Nie chcę żebyś została z tym sama – westchnął - Życie nawet po mojej stronie bywa trudne. Milion cudzych tragedii zamiast kilku własnych smutków przez wieczność.

Utonęła w rozmyślaniach. Łzy z jej twarzy powoli wyschły. Nie odzywała się. Myślała o tym co jej powiedział Anioł. Wpatrywała się w jego szczupłą sylwetkę. Widok ten przynosił ukojenie, a jednocześnie żal.

- Nie zostawiaj mnie... Obiecuje ci, że jak mnie zostawisz to tym razem się naprawdę zabije.

- Próbujesz mnie szantażować? Wiesz, że to niczego ci nie zapewni.

Patrzenie w te niczego nie widzące tęczówki było katorgą. Zamknęła, więc swoje oczy by się nie rozpłakać po raz kolejny. Tymczasem on niespodziewanie wziął jej rękę w swoje lodowate dłonie. Nigdy do tej pory tego nie robił. Nie chciała otwierać oczu by nie okazało się, że to tylko jakieś złudzenie. Poczuła jego chłodny oddech na twarzy. Przybliżał się do niej, a może jej się tylko zdawało? Spuściła głowę. Poczuła się w tym momencie idiotycznie. Mała ludzka istotka zakochała się w niebiańskim stworzeniu, któremu nie dorasta do pięt. Oparła czoło o jego ramie. Otworzyła oczy. Ujrzała swoją dłoń splecioną z jego dłonią. Pozwolił jej się długo dotykać. Nie czuła tym razem bólu. Tak jak przedtem. Podniosła głowę i spojrzała Aniołowi w twarz. Patrzył na nią uważnie. Uśmiechnął się. Boże, on się uśmiechnął. Udawał, a może naprawdę...? W jej serce wstąpiła nadzieja. Nie myśląc wiele objęła go w tali, a twarz schowała w koszulce. Po chwili poczuła kilka sztyletów w klatce piersiowej. Westchnęła ciężko, ale mimo to nie puściła go. Pozwalał jej dotykać siebie, musiała z tego korzystać. On również ja objął, co spotęgowało jej cierpienie, ale było dla niej dowodem, że on również czuje w tej chwili to co ona.

- „Miłość to ból..." - szepnęła

- „Powiedział zając jeża ściskając" – dokończył.

Anioł Śmierci [2011]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz