Odcinek 27.

32 2 0
                                    

Odcinek 27.

Zgrzyt klucza w zamku o trzeciej nad ranem snuł się echem po całej klatce schodowej. Tobiasz był pewien, że ten hałas obudził wszystkich sąsiadowi na tym piętrze, choć pewnie byli miedzy trzecim, a czwartym przewrotem z boku na bok.

- Rodziców nie ma. – poinformował ją chłopak uśmiechając się pod nosem – Będziemy sami.

Łucja kiwnęła tylko głową na znak zgody. Weszła do półmrocznego pokoju Tobiasza. Nim zdążyła jednak sięgnąć do włącznika światła chłopak pociągnął ją gwałtownie do siebie i obdarzył najbardziej namiętnym pocałunkiem na jaki było go stać. Łucji zaparło aż dech w piersiach. Zamrugała gwałtownie oczyma, bo chwile potem pokój zalał blask światła.

- Masz ochotę się czegoś napić? - spytał.

- Tak, chętnie – przytaknęła czując, że nagle zrobiło jej się sucho w gardle.

- Może być wino?

- Nie pije alkoholu. – chłopak posłał je pobłażliwe spojrzenie, wiec dodała – Naprawdę, nie lubię tego smaku i dlatego nie pije.

- Jest okazja to musisz wypić. – zapewniał chłopak nalewając czerwony trunek do szklanki – To wino słodkie nie wytrawne, na pewno ci posmakuje.

Przyjęła napój z niewielkim wahaniem. Upiła łyk, a natychmiast po tym wystawiła język. Tobiasz zaśmiał się widząc jej kwaśną minę. Ujął ją pod brodę i delikatnie pocałował w usta.

- To może przynieść ci coś innego?

Dziewczyna tylko się uśmiechnęła co było znakiem, że cieszy ja jego propozycja. Ruszył w stronę kuchni szperając w szafkach uśmiechał się do swoich myśli. Spławił Eryka i to na dobre. Teraz nikt nie przeszkodzi mu być z Łucją. Był taki pusty, że miał ochotę teraz zaśmiać się tak jak jeden z filmowych czarnych charakterów. Wszystko szło po jego myśli. Nagle słyszał za ścianą pierwsze akordy Nothing Else Metter Metaliki. Całkiem dobrze już umiała grać tę piosenkę. Był z siebie z tego powodu bardzo zadowolony. Dzięki tej błahej rzeczy mógł się do niej zbliżyć. Sprawić ze mu zaufa.

- Może być sok? – spytał z kuchni Tobiasz.

- Może być – odparła dalej brzdąkając coś na instrumencie.

Po chwili chłopak wrócił ze szklanką marchewkowego płynu. Uśmiechnął się przystając na chwile w progu. Podziwiał jej dziewczęce chude kolana wystające kusząco spod kusej jeansowej spódniczki.

- Pięknie... - skomentował kiedy przerwała grę.

- Niestety, nie koncertuje tak pięknie jak ty – odparła odbierając od niego szklankę z sokiem.

- Ale to było o tobie. – upił spory łyk wina ze szklanki - Jesteś piękna.

Odłożyła gitarę na bok pokrywając się rumieńcem. Tobiasz właśnie przez to nie mógł je się oprzeć. Przez ten niewinny wyraz twarzy aż oblizał spierzchnięto wargi. Oczy jak u łani, która wyczuwa w pobliżu drapieżnika. Uwielbiał kiedy dziewczyny tak na niego spoglądały. Uwielbiał te nieustanną grę, staranie się o nie wszystkie, potem niewinne pocałunki aż w końcu zabawienie się nimi jak marionetkami. Raczył się każdą sekundą takiego stylu życia jak kolejną szklanką wina. Odgarnął jej za ucho hebanowy kosmyk włosów.

- Tylko ciebie kocham – szepnęła zmysłowo.

Poczuła smak alkoholu w jego pocałunku. Początkowo był delikatny z czasem jednak coraz bardziej łapczywy. Opadli na miękkie przykrycie. Łucja wykazywał dzisiaj nadzwyczajną uległość. Jeszcze bardziej go to podniecało. Bez zastanowienia przygniótł ją swoim ciężarem ciała. Poczuł jednak lekki opór kiedy jego dłonie zawędrowały pod jej bluzkę.

- Kochanie, dlaczego? – spytał ze smutną miną, żadna dziewczyna nie mogła mu się oprzeć.

- To chyba za wcześnie – odpowiedziała wciąż próbując go od siebie odsunąć.

- Nie jest za wcześnie. Przecież cię kocham. – tłumaczył jej nieugięty, nie miał zamiaru teraz rezygnować ze swojego misternie przygotowanego planu – Będzie przyjemnie...

- Nie jestem na to gotowa – powoli zaczynała histeryzować.

- Spodoba ci się. Nie wiesz, co tracisz.

- Nie chce – odparła stanowczo – Puść mnie!

- Nigdzie nie pójdziesz – powiedział przyciskając swoje wargi do jej ust.

Szarpała się ze wszystkich sił. Obezwładnił jej dłonie. Nie mógł jej teraz pozwolić odejść. Zaplanował sobie, że dziś ją przeleci i zrobi to. Nic nie może go powstrzymać...

***************

Był pół człowiekiem, pół zwierzęciem.
Pół blondynem, pół rudzielcem.
(...)
On idealny, bez skazy.
Mając przed oczyma idealne obrazy.
Nie zauważyłam jednego
NIE MIAŁ SERCA...

Źródło:

Anioł Śmierci [2011]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz