Odcinek 24.

32 3 0
                                    

Odcinek 24.

Szukam miłości, gdzie ona jest?
Może daleko, może tu gdzieś?
Taka ulotna i nieuchwytna,
Wciąż może daleka, a może już bliska.
Być może kiedyś była tuż obok,
A ja ją zawiodłem i poszła swą drogą.
A może ją mijam codziennie rano
I po południu z pracy wracając.
Być może kiedyś się spotkaliśmy,
A w naszych oczach iskierki zabłysły
I nasze serca szybciej zabiły,
Lecz to nie była jeszcze ta chwila.
Lecz czekam tej chwili moja miłości
Aż w sercu moim na zawsze zagościsz.
Zamknę Cię w nim jak w starej wieży,
By razem z Tobą móc życie przeżyć.

Źródło:

- Tydzień do festynu, a tu jeszcze wszystko nie gotowe – biadoliła wciąż Wierzba chodząc w te i z powrotem.

Wszyscy biegali jak w ukropie by sprostać wygórowanym wizjom nauczycielki. Łucje i pozostałych uczniów już to nużyło. Ciągle miała coś na głowie. Do tego jeszcze musiała sama zadbać o swój kostium na przedstawienie. W sumie to umiała całkiem dobrze posługiwać się maszyną do szycia, więc nie było z tym większego problemu. Zupełnie, co innego zaprzątało jej teraz głowę.

Spoglądała ukradkiem na chłopców, którzy dalej próbowali się porozumieć w sprawie występu. Rozmawiali już miej żywiołowo niż przy poprzednim spotkaniu jednak nadal się martwiła. Wciąż gestykulowali coś do siebie, a ona nie mogła opuścić swojego stanowiska i posłuchać o czym mowa.

„Jak ten ich występ nie wypali to nauczyciele skreślą ich w przyszłym roku" – myślała. Dobrze znała oceny kolegów. Raczej nie byli ortodoksyjnymi kujonami tak jak ona.

Próba generalna przestawienia o kopciuszku wypadła znakomicie. Wręcz świetnie. Nikt ani razu się nie zająknął. Oczywiście Wierzbie było wciąż mało i skończyła przesłuchanie grubo po trzynastej. Całe kółko rozpełzło się ociężale po korytarzu.

Tobiasz i reszta chłopców rozpoczęli jak zwykle szarpanie się z kurtyną. Chyba tylko Eryk potrafił sobie z nią poradzić.

„Właściwie to gdzie on się podział?" – zastanawiała się. Ogarnęła wzrokiem powierzchnie hali jednak nigdzie go nie było. Odrzuciła od siebie zaraz te natrętną ciekawość. Nie wiedziała czemu non stop przyłapuje się na tym, że się o niego martwi. Przecież powinno ją to nie obchodzić, a jednak. Czuła, że Eryk może być kluczem do rozmowy z Aniołem.

Dziewczyna skierowała swoje kroki ku wyjściu z hali. Przeszła opustoszonym korytarzem i udała się w stronę toalet. Już miała wejść do damskiej łazienki kiedy nagle usłyszała jakiś hałas w męskim WC. Zatrzymała się niepewnie nasłuchując. Szmery i czyjeś postękiwanie się powtórzyło.

Niepewnie uchyliła wejściowe drzwiczki. Zajrzała ukradkiem przez szparę do wnętrza. Dostrzegła ciemną postać skuloną przy umywalce. Chwiał się niepewnie na nogach. Ramiona miał posiniaczone jak zwykle. Wyglądał jak listek poruszany przy najmniejszym podmuchu wiatru. Jego twarz znowu przeszył grymas ból.

Łucja zadrżała aż na ten straszny widok. Dziwi podtrzymywane przez jej dłoń zaskrzypiały. Chłopak raptownie podniósł na nią wzrok.

- Eryk... - zaczęła, ale głos jej się załamał.

Widziała wyraźnie po twarzy Eryka, że unika jej wzroku.

- Idź stąd.

- Nie mogę – odparła wchodząc do wnętrza toalety i zamykając za sobą drzwi.

Anioł Śmierci [2011]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz