Odcinek 20.

33 2 0
                                    


Łucja poczuła ogromną ochotę by pójść za nim. Antek i Gruby bezwiednie zbierali się do domu. Nawet nie zainteresowało ich dziwne zachowanie Eryka. Ona natomiast czuła, że coś go dręczy. Jej sumienie nie pozwalało jej zostawić go samego. Te napady złości z jego strony muszą być czymś uwarunkowane. Mogła się tylko domyślać. Widziała już raz ten sam błysk w oczach, gdy odchodził. Zachowywał się tak jakby się czegoś obawiał. Niepokoiło ją to, ponieważ to mogło oznaczać, że jest znowu podatny na działanie demonów. Nie mogła pozwolić mu odejść w takiej sytuacji.

Pożegnała się z kolegami po czym wypadła ze szkoły jak burza. Na szczęście nie zdążył odejść zbyt daleko. Ruszyła za nim by nie stracić go z oczu. Szedł wolno nie śpiesząc się i nie podejrzewając nawet, że ktoś go śledzi. Co jakiś czas przystawał, jakby kręciło mu się w głowie. Podpierał się przy tym o przydrożne słupki i znaki. Dzieliła ich znaczna odległość jednak dziewczyna postanowiła zaryzykować i z każdym krokiem przybliżała się o kilka metrów. Pożałowała tego niebawem, ponieważ chłopak chyba usłyszał jak ktoś kroczy za nim i gwałtownie odwrócił się na pięcie. Nie słynęła z dobrego refleksu i nie zdążyła się ukryć przed jego wzrokiem.

- Skąd ja wiedziałem, że to ty? – uśmiechnął się blado.

- Antek i Gruby mnie prosili...

- Ściemniasz – przerwał jej nieudolne próby tłumaczenia – Byliby tu z tobą.

- Masz racje nikt mi nie kazał – przyznała.

- To dlaczego...?

- Nie wpadłeś na to, że się martwię?

- Po tym, co ostatnio widziałaś to uzasadnione. – zrobił kwaśną minę – Martwisz się abym przypadkiem kogoś nie zasztyletował po drodze.

Odwrócił się do niej plecami po czym ruszył w dalszą drogę nie dając jej sposobności na tłumaczenia. Jak ona tego nie cierpi w ludziach. Aroganckiego traktowania ją jak powietrze. Postanowiła, że nie da mu takiej satysfakcji i ruszyła za nim.

- Nie dajesz za wygraną – warknął – Ty naprawdę chcesz być święta. Przejmujesz się wszystkim i wszystkimi.

- Przestań mówić na mnie „święta"! – prawie krzyknęła zbulwersowana – Nie jestem święta. Nie modle się i nie chodzę do kościoła.

- Ale robisz świętoszkowate rzeczy.

- Na przykład jakie?

Wtem chłopak skrzywił się i oparł o pobliski budynek. Na jego czole wystąpiła kropla potu.

- Jak się czujesz? – spytała z troską w głosie.

- Na przykład takie. – odpowiedział –Wqrviam cię i to widać, a ty wciąż za mną łazisz. Tylko po co ci to?

- Jestem po prostu uprzejma. Ty też byś mógł spróbować. Jako uprzejma osoba pomogę ci teraz dotrzeć do domu w jednym kawałku. – rzekła wyciągając do niego pomocną dłoń. Odepchnął ją bez namysłu.

„Znowu jest niemiły. Co za typ!"

- Nie potrzeba. Tu mieszkam – wskazał na ceglasty dom porośnięty pnącym bluszczem. Łucja dopiero teraz dostrzegła, że znajdują się przed starą plebanią. Przypomniała sobie swój sen o tym budynku.

- Mieszkasz z księdzem?

- Tak, to mój wujek.

- Ostro.

Anioł Śmierci [2011]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz