Odcinek 36.

35 2 0
                                    

Odcinek 36.

– O Boże, nie! NIE!!! – wykrzyknął zrywając się z łóżka. Odetchnął z ulgą kiedy uświadomił sobie, że to był tylko zły sen.

– Miałeś koszmar? – usłyszał obok siebie jej delikatny głos. Wzdrygnął się, bo dopiero teraz uświadomił sobie, że Łucja jest w jego pokój. Musiała przyjść kiedy spał. Może nawet prze chwilę obserwowała go nim ocknął się z tego okropnego letargu.

– Łucja?! Ty wciąż żyjesz.

Był taki szczęśliwy, że nadal mógł na nią patrzeć. Chwycił ją raptownie w ramiona i przycisnął mocno od siebie. Musiał jakoś okazać te nagromadzone w nim uczucia. Już nie mógł tego wytrzymać. Ten okropny ból jaki odczuwał, kiedy był świadomy, że coś mogło jej się stać przez niego.

– Łucjo, śniło mi się, że cię zabiłem... – powiedział wtulając twarz w jej miękkie włosy. Kiedy miał ja tak blisko, wszystko wyglądało tak banalnie. Nie mógł przestać jej tulić. Ona tylko odsunęła się do niego na tyle by spojrzeć mu w oczy.

– Wszystko w porządku? – spytała ze zmartwionym wyrazem twarzy. Zawsze tak się o niego troszczyła. Pogładziła go po twarzy dłonią delikatną jak płatek róży. Miała takie cudowne dłonie.

– Tak – pokiwał potwierdzająco głową, a ona uśmiechnęła się delikatnie – Łucjo? – zaczął patrząc jej głęboko w oczy – Chce żebyś wiedziała, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Jesteś bardzo ważna, bo jako pierwsza próbowałaś mi pomóc. Pewnie zabrzmi to kiczowato albo za mało romantyczne, ale... chyba się w tobie zakochałem. – tu spuścił na chwile wzrok – Odkąd cię pocałowałem, nie mogę przestać o tym myśleć.

Nie wierzył, że w końcu to z siebie wydusił. Bał się teraz tylko jednego - jej reakcji.

– Żartujesz? – spytała z dziwnym tonem w głosie – Eryk, ja miałam podobnie.

Podniósł na nią powoli nieśmiało wzrok. Ujął jej twarz w dłonie po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Wiedział, że tego chciała, on też tego potrzebował. W końcu się spełniło jego najskrytsze marzenie. Serce trzepotało mu w klatce jak koliber. Wiedział, że by być teraz w tym miejscy przebył długa drogę. Był taki szczęśliwy. Tylko ile to szczęście potrwa?

Oderwał się od niej. Nie mógł jej tak bezmyślnie całować. Wolała na nią teraz patrzeć. Musiał zapamiętać każdy szczegół jej wyglądu. Nim jeszcze jest przy nim. Dopóki jej serce jeszcze bije. Nadal miał w pamięci swój sen. Usłyszał w nim słowa Anioła Śmieci. Nieśmiertelny obiecał mu znak. Skoro sen był tym znakiem, to nic straconego. Jeśli ma ją zabić, bo został do tego wybrany to ucieknie z miasta, wyjedzie byle by tylko jej nie skrzywdzić. Od początku było wiadome, że nie będą mogli być razem. Musi kierować się rozumem.

Boże, miała takie słodkie usta... Chciał znowu je całować. Nie! Nie może!! Powinien ją ostrzec.

– Łucjo, nie możesz tu zostać.

– Czemu? – spytała zdziwiona.

– Ten sen może się spełnić.

– Daj spokój to nie możliwe.

– Nie chcę żeby coś ci się stało przeze mnie. - chciała dalej protestowa, jednak nie pozwolił jej na to – Proszę, idź już.

– Zobaczymy się jeszcze?

– Jasne – skłamał – Pójdziemy razem na lody. Tylko nie dziś.

Bolało go to, ale musiał ja okłamać. Gdyby powiedział jej prawdę nie posłuchała by go. Pocałował ja czule po raz ostatni. Odprowadził ją na zewnątrz po czym zamknął się szczelnie w piwnicy. Zobaczymy czy uda się oszukać przeznaczanie?

Wiedział, że musi coś wymyślić. Póki jest sobą. Póki jeszcze jest szansa. Jeśli ucieknie z miasta to i tak nie zagwarantuje jej to bezpieczeństwa. Tobiasz na pewno będzie próbował znowu zrobić jej krzywdę. Ale gdzie miałby wyjechać? Do rodziców? Boją się go przecież. Jeśli zostanie to niebezpieczeństwo grozi jej z jego strony. Czy ma jej tak po prostu pozwolić umrzeć? Czy to jest wyjście? Załamał ręce.

Nie minęło kilka minut kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Pewnie wróciła się. Był pewny, że to ona. Przyciągali się jak dwa magnesy. Chciał znów pochwycić ją w ramiona i tulić. Nie mógł jednak tego zrobić.

- Proszę, idź do domu! – krzyknął bezradnie do zamkniętych drzwi. Nie wiedział sam, co ma zrobić.

Niespodziewanie drewno rozsypało się w drzazgi tak, jakby ktoś wywarzył je nadludzką siłą. Czy dziewczyna była by od tego zdolna? Raczej nie o czym przekonał się kiedy do pomieszczania wkroczył wysoki szatyn z uśmiechem na twarzy.

- Siema! – powiedział jakby nigdy nic Tobiasz.

- Co to za niszczenie drzwi? Po co tu przylazłeś?

- Po twoje marne życie. – odparł nietypowym dla siebie tonem głosu – Boisz się?

Anioł Śmierci [2011]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz