Odcinek 35.
Leżał na łóżku próbując bez skutku napisać coś w zeszycie. Wiersz być może list. Chciał napisać cokolwiek, co byłoby odzwierciedleniem jego uczuć. Coś co mógłby powiedzieć lub wręczyć w formie pisemnej Łucji nim będzie już za późno. Wiedział, że ma coraz mniej czasu. Może to wszystko jest bez sensu? Powinien po prostu teraz być z nią. Korzystać ile się da z chwil, które jeszcze im pozostały. Tym czasem on marnuje każdą sekundę, bezcenny czas istnienia. Wystarczyłby jeden gest aby mógł być z nią szczęśliwy... Wiedział, że to błędne koło. Jeśli nie spróbuje nigdy nie dowie się jaka będzie jej odpowiedz. Być może starczyłby jeden dotyk, jeden pocałunek... A gdyby tylko mógł to chciałby i więcej... Och nie, nie mógł tego mieć. Może tak jest lepiej. Oszalałby gdyby był choć cień szansy, że ona odwzajemnia jego uczucie... bo jest taka piękna.
Dziwił się swoim myślom, zmieniały się w ciągu ułamka sekundy o 180 stopni. Odłożył w końcu zeszyt. Znudziło mi się już przekładanie jego stron, podrzucanie i przekładanie z ręki do ręki. Miał przecież go szanować tak jak obiecał Łucji. Okrył się szczelnie grubym kocem. Piwniczny chłód, który poprzednio przynosił ukojenie w upalne dni, teraz sprawił, że przemarzł do kości. Wraz z nadchodzącą jesienią będzie musiał pomyśleć o przeprowadzeniu się 'na powierzchnię'. Dziwił się sam sobie, że to obskurne miejsce stało się jego własnością. Pseudo-pokojem - miejscem gdzie mógł się schować przed światem. Kiedyś zamykał się w piwnicy tylko wtedy kiedy miał ataki. Tego lata ataki się nasiliły, więc musiał tu częściej przebywać. Nim się obejrzał, a większość jego mebli przeniosło się do piwnicy. Powinien siedzieć w domu jak normalny człowiek, nie jak jakiś potępieniec. Pomóc stryjowi, który prosił go by choć, na niektórych mszach zastępował schorowanego organistę. Znał się na grze na organach, więc w sumie nie było by to dla niego problemem, lecz on jak osioł musiał się zapierać, że nigdy nie przestąpi progu kościoła. Uważał, że skoro Bóg go opuścił to on też nie zamierza go odwiedzać. Teraz stawało się to dla niego takie bezsensowne. Powinien powoli przygotowywać się do zadania jakie powierzył mu Anioł Śmierci. Taka przyszłość go czeka miedzy tymi fałszywymi malowidłami Boga. Przysięgał, że jeśli pozna datę śmierci Łucji pójdzie w ślady swojego wujka. Jego rodzice pewnie się ucieszą. Co ja mówię, oni posrają się ze szczęścia. Nie będą musieli martwić się ułomnym dzieckiem. Uznał za stosowne pozostać samemu jeśli Łucji przy nim nie będzie do końca życia. Jest to jedyny sposób aby nikogo nie skrzywdzić. Będzie kupował kwiaty pomnikom, a prezenty nie własnym dzieciom. Karmił bezdomne koty. Nie zazna niczyjej miłości.
***
Czuła na za sobą jego oddech i jego dłonie. Znów tak miękko dotykały jej skóry. Sprawiało to, że przeszywały ją dreszcze podniecania. Może taka byłą prawda, a ona nie chciała się do niej ustosunkować. Manipulował jej ciałem jak chciał. Tym razem się tak łatwo nie da omotać. Powtarzała to sobie idąc do niego do domu. Spełni to co sobie postanowiła. O nie, Majka nie jest naiwną dziewczyną. Nie można robić z nią tego, co się chce.
Odsunęła się od łapczywych ust chłopaka.
– Przyniesiesz mi coś do picia? – posłała mu najbardziej uwodzicielskie spojrzenie na jakie było ja stać – Zaschło mi w gardle.
– Co tylko chcesz, ukochana. – odpowiedział Tobiasz – Piwo, wino?
– Mam ochotę na sok malinowy?
– O kurcze, chyba nie mam w domu. Może skocze do sklepu?
– Och kochanie, nie musisz się fatygować.
CZYTASZ
Anioł Śmierci [2011]
FantasiaZwykła dziewczyna z małego mosteczka, imieniem Łucja, chce się zabić. W ostatniej chwili udaremnia jej to nieznajomy mówiący, że jest Aniołem Ciemności. Dziewczyna początkowo mu nie wierzy, jednak po pewnym czasie zaczyna nawet lubić nieśmiertelnego...