22

101 6 3
                                    

Szłam tak przed siebie dopóki nie dogoniła mnie Gosia.

- Wszystko ok?- Zapytała mnie kiedy się zatrzymałam. 

Stałyśmy przed parkiem.

- Nic kurwa nie jest ok. Mój przyjaciel, o ile tak mogę go nazywać, właśnie pobił mojego chłopaka. Przed komisariatem policji! No kurwa debil. Oby dwoje będą mieli problemy. 

- Spokojnie. Przecież on to zrobił dla ciebie- Powiedziała i wyszczerzyła się.

- Tak na pewno. Chyba dla siebie. Gdyby to robił dla mnie to, kurwa, nie bił by się z nim! On to zrobił dla swojego zasranego interesu! Żeby pokazać Krystianowi, że to on tu jest silniejszy. Kurwa! Bo przecież trzeba zaspokoić swoje ego!- Zaczęłam krzyczeć. 

Byłam zdenerwowana całą tą sytuacją. Nie wiem dlaczego ale czasami miałam skłonności do wyolbrzymiania. Chociaż nie wiem czy to wyolbrzymiłam. 

- Już? Katy otwórz oczy! Maciej to wszystko robi dla ciebie. Zobacz zdenerwował się wtedy, kiedy Krystian zaczął cię wyzywać. Ten to ma tupet!- Powiedziała Gosia i przewróciła oczami.

- On ma mnie głęboko w dupie. Z resztą niech się kurwa pierdoli! Najpierw mówi mi że mu na mnie zależy po czym mnie uderzył! 

- On cię tylko odsunął, żeby cię nie uderzyć. Jeju... Katy podobasz mu się!

"Co? Ja mu się podobam? No on mi też... Czekaj! STOP. Mam go w dupie. To tylko kurwa przyjaciel. Gosia się nie zna"- Pomyślałam. 

- Wal się- Powiedziałam i poszłam przed siebie.

Nie szłam długo sama bo moja przyjaciółka mnie po chwili dogoniła.

- Nie kłóćmy się, ok?- Zapytała i podała mi rękę.

Ja nie uścisnęłam jej ręki. Przytuliłam ją.

- Jasne- Szepnęłam jej do ucha.

Chwile pochodziłyśmy po parku po czym poszłyśmy do mnie.

Znowu było jak za czasów podstawówki. To znaczy nasze relacje.

Kiedy już  byłyśmy u mnie Gosia zadzwoniła do Macieja. Ja byłam za bardzo zdenerwowana na niego aby z nim rozmawiać.

- Co to było pod komisariatem?- Zapytała go na przywitanie- Taaa... Teraz się jej tłumacz.... No a co z Krystianem? Wiesz coś?... O! Zajebiście!... Dobra kończę.... Że co proszę? Nagrabiłeś sobie to teraz ją przepraszaj!.... No papa.- Powiedziała i rozłączyła się.

- No i co z Krystianem?- Zapytałam.

- No za tydzień ma rozprawę w sądzie. Prawdopodobnie trafi do poprawczaka. Mają na niego sporo dowodów. Wiesz nie tylko twoje pobicie i tak dalej. Okazało się, że prawdopodobnie... No nie wiem jak ci to powiedzieć... No on prawdopodobnie zabił kilka osób...- Powiedziała i spojrzała mi się w oczy jakby chciała w nich coś wyczytać.

- CO? To znaczy ja też nie jestem święta czy coś, bo pobiłam kilka osób do nieprzytomności, ale nikogo nie zabiłam... Jeju jak ja mogłam się z nim zadawać. Co za skurwiel- Powiedziałam i po policzku spłynęła mi łza.

- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć... Krystian jest na ciebie na maxa wkurzony o tą całą sytuacje i cię wsypał przed policją... Wiesz wspomniał o twoich kradzieżach i napaściach.

- Ja pierdole! A mieliśmy umowę! A ja już chciałam wyjść na prostą- Powiedziałam i rozpłakałam się na dobre. 

Po chwili ogarnęłam się i starłam łzy z twarzy. Podeszłam do mojej komody. Wyciągnęłam papierosa i wyszłam na balkon, na którego wyjście jest w moim pokoju.

- Co ty odpierdalasz?- Zapytała mnie Gosia.

- Palę. A co kurwa nie widać?

- Nie rób tego. Chcesz żeby dziecko było niepełnosprawne?- Powiedziała i podeszła do mnie.

Wyrwała mi papierosa z ręki i go zagasiła.

- Zajebiście. Wiesz że mam całą paczkę?- Zapytałam i uśmiechnęłam się.

- Nie, nie masz- Odpowiedziała i wyjęła z kieszeni moje papierosy i wyrzuciła je przez okno do basenu.

No w ogrodzie mieliśmy basen. Ale ja prawie nigdy z niego nie korzystałam. 

- I co kurwa? Zadowolona?- Powiedziałam i walnęłam się na łóżko w moim pokoju.

- Bardzo. Katy weź się za siebie!  Pokaż światu jaka jest prawdziwa Kasia!- Powiedziała i uśmiechnęła się serdecznie.

- Problem w tym, że ja sama nie wiem jaka jest prawdziwa Kasia..


- Pobudka!- Krzyknął Franek wchodząc do mojego pokoju, tym samym budząc mnie- Zającek był! 

- Dobra, dobra... Daj mi spać!- Odburknęłam.

Poleżałam chwilę i do mojego pokoju wszedł tata.

- Kasia ubieraj się. Nie wiem czy wiesz ale dzisiaj jest Wielkanoc, więc śniadanie jemy wszyscy razem. Za pięć minut widzę cię na dole- Powiedział i zamknął drzwi.

Ja powoli wstałam z łóżka, umyłam zęby, uczesałam się, zrobiłam sobie piękną tapetę na twarzy i ubrałam się w sukienkę. W mojej szafie była tylko jedna sukienka, która nadawała się w miarę do ubrania przy rodzinie. W szafie miałam kilka sukienek, ale albo widać w nich było pół dupy, albo było gigantyczne wycięcie na dekolcie.

Ubrałam czarną sukienkę z bufiastą spódnicą po kolana i koronkowymi rękawami.

Kiedy zeszłam na dół wszyscy już na mnie czekali.

- Panienka chyba nie zna się na zegarku. Miało być pięć minut, a nie czterdzieści...- Powiedział tata na mój widok- No ale lepiej późno niż wcale.

Dosiadłam się do stołu i zjadłam śniadanie bez większych kłótni. 

- Dobra dzieciaki, za pięć minut jedziemy do kościoła więc się ubierać- Powiedziała mama kiedy wszyscy zjedli.

Co jak co ale moja mama od zawsze szanowała tradycję. Jeżeli chodzi o wiarę to starała się chodzić co tydzień do kościoła. Z resztą jak cała moja rodzina. Tylko ja byłam inna i nigdy mi się nie chciało chodzić do kościoła, przeważnie w niedziele spałam do 13, więc no.

Ale mama uparła się żebym szła do bierzmowania więc od czasu do czasu pojawiłam się na spowiedzi lub mszy.

Z oporem, ale pojechałam do kościoła razem z resztą rodziny. 

Po kościele pojechaliśmy do dziadków od strony mamy. 

- Ależ wyrosłaś Kasia!- Powiedziała na powitanie babcia i uszczypnęła mnie w policzki.

Nie chciałam robić babci przykrości więc się nie odezwałam.

- Co tam u was dzieciaki?- Zapytał dziadek kiedy usiedliśmy w salonie.

- Super! Za tydzień mam pokaz.- Powiedziała Marika.

- Super!- Powiedziała babcia.

Chwilę tak rozmawialiśmy i zdałam sobie sprawę z tego, że dziadkowie nic nie wiedzą o ciąży.

- No a co tam u ciebie Kasiu? Siedzisz taka jakaś nie obecna.- Powiedziała babcia.

- Kasia masz może coś do powiedzenia ciekawego dziadką? Może coś na temat twojego brzucha?- Powiedział tata.

- A co jest nie tak z jej brzuchem?- Zapytał dziadek.

Zobaczyłam, że moje starsze rodzeństwo się trochę stresuje.

Ja sama się stresowałam. Moi dziadkowie należeli i nadal należą do osób głębokiej wiary. Wiedziałam, że będzie afera.

- No niech się pochwali.- Powiedział i spojrzał na mnie.

- No bo ja... Jestem w ciąży. W czwartym miesiącu.- Powiedziałam i zacisnęłam zęby.




Nie jesteś taka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz