66

70 4 0
                                    

Następnego dnia rano wstałam niechętnie z łóżka, wiedząc, że to była ostatnia noc spędzona w nim w przeciągu następnych sześciu miesięcy.

Ubrałam czarne dżinsy, podkoszulkę a na nią bluzę z Nirvany. Potem udałam się do łazienki, umyłam zęby i twarz. Nałożyłam tak zwaną tapetę i się uczesałam, a potem ciężkim krokiem zeszłam na dół.

- Wyspana?- Zapytał Czarek kiedy pojawiłam się w kuchni.

- Spierdalaj- Odpowiedziałam i otworzyłam lodówkę.

- Czyli nie- Podsumował Mati.

- A wy nie powinniście być w szkole?

- Jest sobota- Zaśmiał się Karol.

Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam z nimi do stołu.

- Chyba wstałaś lewą nogą- Powiedział Czarek i lekko szturchnął mnie w ramię.

- Możecie dać mi święty spokój?

- Nie- Odpowiedział Mati i się zaśmiał.

- Nienawidzę was tak bardzo.

- Chciałaś powiedzieć, kocham, kuzyneczko- Powiedział Karol i się uśmiechnął.

- Oj jak wy mnie kochacie wkurwiać.

Wzięłam swoje śniadanie i poszłam do salonu.

- Katy, Gosia do mnie dzwoniła i kazała się zapytać czy mogłaby pojechać z nami?- Powiedziała mama.

- W sensie żeby mnie odwieźć?

- Tak.

- Luz. Za ile jedziemy?

- Za godzinę.

- Kurwa.

Mama spojrzała na mnie poważnym wzrokiem. Obok niej siedział Franek i Ola. No i leżała jeszcze Lucy, ale ona jeszcze nie potrafiła mówić.

- Sory. Chciałam powiedzieć kurka wodna- Powiedziałam.

Kiedy skończyłam jeść kanapki poszłam na górę, żeby zobaczyć czy wszystko spakowałam. Koniec końców dopakowałam trochę jedzenia i picia. Postanowiłam też spróbować przemycić papierosy. No kiedy już wszystko spakowałam poszłam zapalić na balkon.

Kiedy skończyłam zeszłam na dół. Potem tata zniósł moje walizki i włożył je do samochodu. Następnie odwiózł Olę, Kingę, Franka i Lucy do babci, a potem podjechał pod nasz dom i trzeba było się zbierać.

Wyszłam powoli i niechętnie z domu,a za mną szła mama.

Kiedy weszłam do samochodu siedziała już w nim Gosia.

"Dobrze, że ona tutaj jest. Może droga do tego piekła będzie z nią przyjemniejsza i nie będzie się dłużyć w nieskończoność"- Pomyślałam.

Po około godzinie byliśmy już na miejscu. Rodzice i Gosia odprowadzili mnie do takiej jakby recepcji. Tam jakaś babka powiedziała, że mam się kierować do pokoju numer dwadzieścia trzy. Odprowadzili mnie tam i musieliśmy się pożegnać.

Wtuliłam się mocno w ich wszystkim po kolei. Nie chciałam tutaj zostawać.

Kiedy się z nimi pożegnałam oni poszli, a moje oczy zrobiły się jak ze szkła, ale powstrzymałam łzy.

W moim pokoju oprócz mnie były jeszcze dwie dziewczyny, ale kiedy przyjechałam nie było ich w pokoju bo jadły obiad. Za to zaraz po tym jak wyszli moi rodzice i Gosia przyszła moja pani wychowawczyni.

- Dzień dobry, Kasiu. Witamy cię w naszym ośrodku. Nazywam się Ewa Zając i jestem twoim wychowawcą.

- Super.- Odpowiedziałam ironicznie.

Nie jesteś taka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz