Następnego dnia rano wstałam niechętnie z łóżka, wiedząc, że to była ostatnia noc spędzona w nim w przeciągu następnych sześciu miesięcy.
Ubrałam czarne dżinsy, podkoszulkę a na nią bluzę z Nirvany. Potem udałam się do łazienki, umyłam zęby i twarz. Nałożyłam tak zwaną tapetę i się uczesałam, a potem ciężkim krokiem zeszłam na dół.
- Wyspana?- Zapytał Czarek kiedy pojawiłam się w kuchni.
- Spierdalaj- Odpowiedziałam i otworzyłam lodówkę.
- Czyli nie- Podsumował Mati.
- A wy nie powinniście być w szkole?
- Jest sobota- Zaśmiał się Karol.
Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam z nimi do stołu.
- Chyba wstałaś lewą nogą- Powiedział Czarek i lekko szturchnął mnie w ramię.
- Możecie dać mi święty spokój?
- Nie- Odpowiedział Mati i się zaśmiał.
- Nienawidzę was tak bardzo.
- Chciałaś powiedzieć, kocham, kuzyneczko- Powiedział Karol i się uśmiechnął.
- Oj jak wy mnie kochacie wkurwiać.
Wzięłam swoje śniadanie i poszłam do salonu.
- Katy, Gosia do mnie dzwoniła i kazała się zapytać czy mogłaby pojechać z nami?- Powiedziała mama.
- W sensie żeby mnie odwieźć?
- Tak.
- Luz. Za ile jedziemy?
- Za godzinę.
- Kurwa.
Mama spojrzała na mnie poważnym wzrokiem. Obok niej siedział Franek i Ola. No i leżała jeszcze Lucy, ale ona jeszcze nie potrafiła mówić.
- Sory. Chciałam powiedzieć kurka wodna- Powiedziałam.
Kiedy skończyłam jeść kanapki poszłam na górę, żeby zobaczyć czy wszystko spakowałam. Koniec końców dopakowałam trochę jedzenia i picia. Postanowiłam też spróbować przemycić papierosy. No kiedy już wszystko spakowałam poszłam zapalić na balkon.
Kiedy skończyłam zeszłam na dół. Potem tata zniósł moje walizki i włożył je do samochodu. Następnie odwiózł Olę, Kingę, Franka i Lucy do babci, a potem podjechał pod nasz dom i trzeba było się zbierać.
Wyszłam powoli i niechętnie z domu,a za mną szła mama.
Kiedy weszłam do samochodu siedziała już w nim Gosia.
"Dobrze, że ona tutaj jest. Może droga do tego piekła będzie z nią przyjemniejsza i nie będzie się dłużyć w nieskończoność"- Pomyślałam.
Po około godzinie byliśmy już na miejscu. Rodzice i Gosia odprowadzili mnie do takiej jakby recepcji. Tam jakaś babka powiedziała, że mam się kierować do pokoju numer dwadzieścia trzy. Odprowadzili mnie tam i musieliśmy się pożegnać.
Wtuliłam się mocno w ich wszystkim po kolei. Nie chciałam tutaj zostawać.
Kiedy się z nimi pożegnałam oni poszli, a moje oczy zrobiły się jak ze szkła, ale powstrzymałam łzy.
W moim pokoju oprócz mnie były jeszcze dwie dziewczyny, ale kiedy przyjechałam nie było ich w pokoju bo jadły obiad. Za to zaraz po tym jak wyszli moi rodzice i Gosia przyszła moja pani wychowawczyni.
- Dzień dobry, Kasiu. Witamy cię w naszym ośrodku. Nazywam się Ewa Zając i jestem twoim wychowawcą.
- Super.- Odpowiedziałam ironicznie.
CZYTASZ
Nie jesteś taka ✔
Novela JuvenilMam blizny jak i na rękach, tak i w sercu. Te na rękach można trochę zniwelować za pomocą maści, ale te w sercu nigdy się nie zagoją. Zawiera wulgaryzmy. Dopiero się uczę, więc wszelkie rady mile widziane 😊 Z góry dziękuję 💕