69

72 5 4
                                    

~ 1,5 miesiąca później~

- Ziemia!- Krzyknęłam kiedy wyszłam z ośrodka. 

Klęknęłam i pocałowałam ziemię, a mama się zaśmiała.

Tylko rodzice po mnie przyjechali. Może to i lepiej.

- Ale tu ciepło- Powiedziałam.

- No wiesz, są wakacje- Zaśmiał się tata.

Poszliśmy do samochodu. Wicie co? Jak pisałam, że tylko rodzice po mnie przyjechali, to naprawdę tylko rodzice. Nawet bez Jana. Tata prowadził.

Kiedy jechaliśmy do domu opowiadałam jak minęło mi to pół roku. Opowiadałam o wspaniałych osobach które poznałam, o jedzeniu, o zajęciach i terapii. No i oczywiście musiałam ponarzekać na brak telefonu i Internetu. Dobrze, że w świetlicy był telewizor, bo bym zwariowała, nie wiedziałabym totalnie co się dzieje na świecie. 

Kiedy dojechaliśmy do domu przytulałam wszystkich. Nawet Matiego i Karola. Ale była jedna rzecz która mnie zaciekawiło. A mianowicie, ciocia u wuja przyjechali. W sensie rodzice Matiego i Karola. 

"Nareszcie, ci debile stąd wyjadą. Chociaż się do nich przywiązałam. Będę tęsknić"- Pomyślałam. 

To, co jeszcze rzuciło mi się w oczy, to fakt, że Lucy potrafiła już chodzić z czyjąś pomocą. Albo za rączkę, albo opierając się o meble. Gaworzyła już od kilku miesięcy ale dopiero teraz to zauważyłam. 

Tamten dzień spędziłam z rodziną. Wszyscy się tak zmienili. Maluchy urosły, a reszta wydoroślała. Nie licząc już tych dorosłych. 

- I jak tam u ciebie Katy?- Zapytał się wujek przy obiedzie.

- Dobrze. Czuję się wolna. Mogę wyjść na dwór! Czaicie? Ale oprócz takiej wolności, czuję się też wolna od nałogów. Serio.

- A może masz ochotę na kąpiel w basenie?- Zapytał Mati.

- Weź. Zmęczona jestem.

- Ciekawe czym- Zaśmiał się Karol.

- Życiem.

- No weeeź. Wakacje są!- Powiedział Czarek.

- Spadaj. Na. Choinkę. 

- Wow! Nie przeklinasz!- Zauważył Mati.

- A mam zacząć?

- Nie- Powiedział tata.

Chwilę potem pół mojej rodziny siedziało już w basenie. Tamten dzień minął naprawdę miło.  Wieczorem plotkowała mnie sobie z Czarkiem. Takie jakby piżama party.

- I jak wam minęło to pół roku beze mnie?

- Nudno w kij. Znaczy czasami były jakieś akcję, na przykład jak Gosia biła Mateusza plastrem szynki- Zaśmiał się brat.

- Co? Jak?

- Gosia przyszła do Matiego. Mama upiekła dzień wcześniej placek i Gosia się o tym dowiedziała. No to poprosiła o kawałek, bo uwielbia wypieki naszej mamy. Wtedy Mati jej oznajmił, że wszystko wczoraj zjadł. Gosia się wkurzyła, że nic dla niej nie zostawił i wzięła szynkę, która leżała na blacie i po prostu zaczęła go nią okładać. Ja ci mówię, patola po całej linii.

Zaśmiała się z całej tej historii. Nie umiałam wyobrazić sobie Gosi, która bije plastrem szynki swojego chłopaka.

- A tak w sumie to co robią tutaj ciocia i wuja? To znaczy pewnie przyjechali po Matiego i Karola, ale nigdy nie zostawali tutaj na dłużej.

Nie jesteś taka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz