*Gin*
Mike świdrował wzrokiem Carmen. Od dwudziestu minut z determinacją próbował wyjaśnić jej, jak prawidłowo powinna trzymać kij. Gin z uśmiechem przyglądał się im z oddali. Nie zamierzał psuć zabawy przyjacielowi, oznajmiając mu, że dziewczyna świetnie gra w bilard. Brunet więc pociągnął łyk alkoholu i podparł się ręką o stół. Chwilę później obok niego zatrzymała się Emma. Wydęła dolną wargę i mruknęła chłodno:
- Tracimy czas. Kto wie, gdzie teraz jest Charlie?
- Wiem, co robię, Emma. Zaufaj mi - odparł chłopak. Dziewczyna prychnęła i poszła do kuchni.
- Więc... - Lauren zaczepiła go nagle - Co powiesz rodzicom, jeśli nie wrócicie na noc?
- Powiem, że pojechaliśmy na imprezę. W końcu mamy weekend - odpowiedział.
- Będziesz ich okłamywać?
- Nie, powiem, że spędziłem weekend w Portland. Z...
- Ze mną?
- Ze Stevem... A że jesteś jego córką, to...
- Faktycznie, będą przeszczęśliwi.
Gin oderwał wzrok od jasnych włosów Lauren i rozejrzał się po pokoju.
- Dlaczego nazywasz mnie "Ginger"? - spytał cicho. Myślał, że dziewczyna nie odpowie.
- Tylko tak mogę przykuć twoją uwagę - szepnęła. Gin zmarszczył brwi. Lauren zerknęła na Carmen i po chwili znów popatrzyła na bruneta. Chłopak otworzył usta, ale nie padło z nich żadne słowo.
- Mimo okoliczności, bardzo się cieszę, że wróciłeś, Ginger - dodała. Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. W tym samym momencie ktoś odchrząknął. Gin podniósł głowę i ujrzał starszego mężczyznę.
- Wujek Steve! - rzucił, wymijając dziewczynę. Przywitał się z nim i przedstawił swoich przyjaciół. Krótko streścił powód przyjazdu.
- Właściwie magicznej transportacji - wyjaśnił Mike.
- Mają świra na punkcie magii - oznajmił Gin, widząc pytające spojrzenie wujka. Mężczyzna potarł szczękę i machnął ręką w stronę korytarza. Podążyli za nim.
- Rodzice wiedzą? - spytał, kierując się w stronę salonu. Gin burknął pod nosem.
- Rozumiem - stwierdził Steve. Mike zrównał się z nimi.
- Panie Steve, Steve, wujku... nie masz przypadkiem jakiejś bryki na zbyciu? Albo może chciałbyś mnie zaadoptować? - zaproponował. Gin wywrócił oczami i walnął przyjaciela w plecy.
- Wiesz, co? Przypominasz mi kogoś - zaczął mężczyzna, odwracając się do nich. Jego wzrok padł na bruneta.
- Mnie? Nigdy taki nie byłem - zaprzeczył Gin.
- Nigdy taki nie byłem - powtórzył Steve piskliwym głosikiem. Za ich plecami rozległ się dziewczęcy chichot.
- Znajdźmy lepiej moją siostrę - powiedział chłopak, przyspieszając.
***
Jedna z ksiąg z impetem spadła na podłogę. Gin jęknął i splótł dłonie na karku.
- Jak ci idzie? - spytała Emma, podając mu inną książkę.
- Mam dość - mruknął chłopak. Przycisnął czoło do lady stołu.
- Potrzebuję więcej informacji o gramofonie - dodał.

CZYTASZ
Because I promised
FantasyCharlie i Gin to bliźnięta żyjące nieopodal New Age. Ich życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy pojawiają się w nich postacie z przeszłości. Istoty, o których pragnęliby zapomnieć. ...I wtedy właśnie, jakby za pomocą machnięcia różdżką, cała magia znik...