*Charlie*
- Charlie, podaj mi croissanta - głos ojca dobiegał do niej z oddali. Wciąż czuła na sobie ciemne macki magii. Oplatały ją niczym ośmiornica albo raczej jak wąż swoją zdobycz.
- Charlie, co z tobą? - padło pytanie Gina. Ciekawe, czy również wyczuwał obecność innego czarodzieja.
Nie.
Charlie wzdrygnęła się, słysząc mroczny głos w swojej głowie. Przez chwilę myślała, że to jej wyobraźnia, ale wtedy usłyszała:
Tylko ty mnie widzisz.
- Ziemia do Charlie - Gin wymachiwał dłonią jej przed twarzą. Pokręciła głową, a następnie podała ojcu rogalika.
Wydaje mi się, czy on zbyt sprawnie porusza tą dłonią?
Przestań - pomyślała i ku jej zaskoczeniu, głos zamilkł.
Lucas spojrzał w niemym porozumieniu na Gina, a Charlie stwierdziła, że pewnie porozumiewają się w myślach. W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że jej rodzina rozmawia o Trevorze. Ucisk zelżał.
- Masz jeszcze jego bluzę? - zwróciła się do Lucasa, co było błędem.
- Jaką bluzę? - wtrąciła matka.
- Jego bluzę - podkreślił Gin.
- Po co ci ona? - spytał Lucas.
- Chciałabym ją zwrócić - odpowiedziała. Gin parsknął śmiechem.
- No powiedz jej - mruknął cicho.
Lucas westchnął przeciągle. Jednak zanim zdążył się odezwać, usłyszała:
Spalił ją.
Nie mów, że potrafisz czytać mu w myślach - pomyślała.
Nie potrafię. Jestem tylko w twojej głowie.
Dlaczego?
Bo mi na to pozwalasz.
Zbyt krótka odpowiedź, a na dodatek wyprowadziła Charlie nieco z równowagi. Światło nad stołem zamrugało dwa razy.
- Przecież rzuciłaś go przed domem - przypomniał jej Lucas.
- Kogo? - wtrąciła matka.
- Masz chłopaka? - spytał ojciec. W tym momencie Charlie zapragnęła zapaść się pod ziemię.
- Nie rzuciłam go. Chciałam po prostu was rozdzielić - oznajmiła.
- A dlaczego ty tam byłeś? - ojciec zwrócił się do Lucasa.
- Panie Watson moje intencje... - zaczął ten.
Charlie przymknęła oczy. Nie była w stanie tego dłużej słuchać. W pewnym momencie stwierdziła nawet, że wolałaby mierzyć się z najbardziej niebezpiecznym czarodziejem niż z własną rodziną.
I wtedy stało się coś niespodziewanego. Jeszcze zanim Charlie otworzyła oczy, wiedziała, dlaczego ludzie siedzący przy stole wstrzymali oddech.
- Mógłby pan podać croissanta? - odezwał się mroczny głos po jej lewej stronie.
To się nie dzieje naprawdę - jęknęła Charlie w myślach.
Zdecyduj się na coś.
Spojrzała na postać chłopaka, a właściwie mężczyzny siedzącą na krześle. Nie wyglądał tak samo, jak wcześniej. Jego włosy były starannie ułożone. Na twarzy miał ciemny zarost, który wskazywał na to, że jest dużo starszy niż Charlie. Ale najbardziej uwagę przykuwał jego czarny skórzany płaszcz. Niemal wszystko w wyglądzie gościa zdawało się krzyczeć, że jest niebezpieczny.

CZYTASZ
Because I promised
FantasyCharlie i Gin to bliźnięta żyjące nieopodal New Age. Ich życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy pojawiają się w nich postacie z przeszłości. Istoty, o których pragnęliby zapomnieć. ...I wtedy właśnie, jakby za pomocą machnięcia różdżką, cała magia znik...