25.

9 0 0
                                        

*Gin*

I po co się odwrócił? Gdyby chociaż zachował spokój i udawał, że nic się nie dzieje, Charlie nie dostrzegłaby Luke'a przyklejonego do Isis. Pokręcił głową i podbiegł do tej dwójki. Chwycił dziewczynę za łokieć i obrócił ją twarzą w swoją stronę. 

- Gin? - krzyknęła zaskoczona. 

"Co ty, do jasnej cholery wyprawiasz?" - warknął w myślach do przyjaciela. 

"A co?" - odparł ten. 

- Jesteś zazdrosny o tego nowego, Watson? - wymruczała Isis, kładąc dłoń na jego spoconej koszulce. 

- Nie jestem, Isis. Ale sądzę, że to nie najlepszy pomysł - powiedział chłodno. Dziewczyna zaczęła coś mówić, ale chłopak jej nie słuchał. Poczuł się słabo, gdy zakręciło mu się w głowie. 

- Gin - usłyszał tylko głos przyjaciela i potem nastała ciemność.

*** 

Coś zimnego opadło mu na czoło. I mokrego jednocześnie. 

- Gin, Gin... Wezwijcie pogotowie! Gin? Odsuń się, uratuję go metodą usta-usta - dobiegł do niego znajomy, piskliwy głos. 

- Muszę już iść. Dasz sobie radę? - głos Luke' a wydawał się niewyraźny. 

- Kim jesteś? Nie znam cię - wtrąciła Isis. 

- Poradzimy sobie. Tylko weź ją stąd - ten głos był inny niż te poprzednie. Gin poczuł ciepło na swojej dłoni i po chwili czyjeś palce musnęły jego policzek. Mruknął z zadowoleniem. 

- Zebrało ci się na drzemkę w środku dnia, Ginger? - spytała dziewczyna. Lekko rozchylił powieki i odparł:

- Postanowiłem trochę pogapić się w niebo, ale ten widok jeszcze bardziej mi się podoba. 

Korzystając z rozproszenia blondynki, chwycił ją za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. W konsekwencji wylądowała na nim. 

- Jesteś w New Age - powiedział z fascynacją. 

- Jestem w New Age - powtórzyła. 

- Dobrze, że tu jesteś, wariatko - dodał i bez namysłu pocałował ją. 

Po jakimś czasie zamajaczył nad nimi cień, więc odsunęli się od siebie. 

- Zostawiłem was dosłownie na pięć minut - stwierdził Luke. 

- Co zrobić? - mruknął Gin, gdy podnieśli się z ziemi - Tak to już bywa z zakochanymi... Znalazłeś Charlie? 

- Nie, prawdopodobnie pojechała już do domu - odpowiedział cicho. 

- Na pewno. Może musi ochłonąć... Swoją drogą, Lauren, dlaczego nie wywróciłaś jeszcze oczami? Przecież mówimy teraz o Charlie - spytał Gin. Dziewczyna uśmiechnęła się konspiracyjnie i odparła:

- Krótko rzecz mówiąc, gdyby twoja siostra nie powiedziała mi wtedy tego, co powiedziała, raczej dzisiaj by mnie tu nie było. 

- Tak? Co dokładniej? Nie powiesz, prawda? - burknął Gin pod nosem - Swoją drogą, zawsze podejrzewałem, że bardzo głęboko w niej ukryta jest prawdziwa mądrość. 

- Zapamiętajcie to, co teraz powiem, bo nigdy więcej się to nie powtórzy: Charlotte Watson wcale nie jest taka głupia i naiwna, na jaką wygląda - oznajmiła Lauren. 

- Widzisz, stary - Gin zwrócił się do Luke' a - numer z zazdrością na bank nie przejdzie. 

- Numer z zazdrością? - powtórzyła Lauren. 

Because I promisedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz