*Gin*
Cień wyłonił się zza rogu. Człowiek w kapturze podszedł do Lauren i zatrzymał się za jej plecami. Po chwili ściągnął kaptur i Gin ujrzał jego twarz.
- Luke - warknął.
- Witaj w domu, Gin - powiedział chłopak. Brunet zacisnął dłonie w pięści. Luke zaśmiał się tylko, a jego tęczówki zabarwiły się na czerwono. Jego wzrok padł na Mike' a.
- Widzę, że zastąpiłeś mnie tanią podróbą - mruknął, podchodząc do chłopaka.
- Jestem Lucas - przedstawił się, wyciągając rękę. Mike zmierzył go spojrzeniem.
- Mike - odparł. Następnie Luke zwrócił się do Carmen:
- Cześć... Carmen, prawda? Nowa miłość Gina.
- Carmen, nie jestem żadną nową miłością Gina.
- No tak. Mój przyjaciel ma problem z deklarowaniem uczuć.
Emma odkaszlnęła.
- Jestem Emma, jakby kto pytał.
- Ach, tak. Najlepsza przyjaciółka Charlie, nie? - Luke odwrócił się do niej. Gin westchnął.
- O moim życiu możesz polamentować później... Teraz zamierzam zabrać Charlie do domu - oznajmił ze spokojem. Luke spoważniał.
- Charlie? Ach, Charlie. Chciałbym się z nią zobaczyć, zanim wyjedziecie - stwierdził.
- Zabawne - mruknął Mike. Luke zmarszczył brwi, wpatrując się w dawnego przyjaciela.
- Charlie - powtórzył cicho.
- Dobra, powiedz, czego chcesz. Kasy? Sławy? Odzyskać dobre imię? - spytał Gin.
- Już mówiłem. Chcę tylko pogadać z Charlie. Dwie minuty, nic więcej.
- Przecież przetrzymywałeś ją kilka godzin. Nie zdążyliście się nagadać?
Luke nie odpowiedział.
- Czekaj... - zaczął i po chwili przeniósł wzrok na Lauren - Powiedziałaś, że bliźnięta z przyjaciółmi wróciły do Portland.
Lauren kiwnęła głową. Gin spojrzał na jasnowłosą. Nagle wszystko zdawało się nabierać sensu.
- Nie wiesz, gdzie jest Charlie - zrozumiał brunet.
- Myślałeś, że ją porwałem? Nigdy bym jej nie skrzywdził - zapewnił go Luke. Obaj jednocześnie odwrócili się w stronę Lauren.
- Lau... - po raz pierwszy w życiu Gin był przerażony tym, że nie przewidział działań dziewczyny. Zbliżył się do niej.
- Wiesz, gdzie jest Charlie? - jego głos się załamał.
Wzrok Lauren był nieobecny. W końcu jej szare oczy spotkały się z oczami Gina.
- Zawsze chodzi o Charlie - szepnęła, ocierając łzę z policzka. Brunet miał ochotę ją objąć, ale nagle dziewczyna upadła na kolana i zaczęła się dusić. Gin obejrzał się przez ramię. Ten widok wcale go nie zaskoczył.
- Lucas - upomniał czarownika. Chłopak nie zareagował, więc Gin zasłonił sobą Lauren. Luke rzucił mu wrogie spojrzenie, ale opuścił dłoń.
*Charlie*
Mała sarna przebiegła przez łąkę pełną maków. Charlie zamknęła oczy. Słońce przyjemnie prześlizgiwało się po jej skórze. Mogłaby spędzić cały dzień, leżąc na tej trawie. Wpatrywała się w bezchmurne niebo, gdy uświadomiła sobie, że obraz, który ma przed sobą zaczyna się rozmazywać. Mrugnęła raz, drugi. Bez zmian.

CZYTASZ
Because I promised
FantasyCharlie i Gin to bliźnięta żyjące nieopodal New Age. Ich życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy pojawiają się w nich postacie z przeszłości. Istoty, o których pragnęliby zapomnieć. ...I wtedy właśnie, jakby za pomocą machnięcia różdżką, cała magia znik...