11.

10 1 0
                                        

*Gin*

Cień wyłonił się zza rogu. Człowiek w kapturze podszedł do Lauren i zatrzymał się za jej plecami. Po chwili ściągnął kaptur i Gin ujrzał jego twarz. 

- Luke - warknął. 

- Witaj w domu, Gin - powiedział chłopak. Brunet zacisnął dłonie w pięści. Luke zaśmiał się tylko, a jego tęczówki zabarwiły się na czerwono. Jego wzrok padł na Mike' a. 

- Widzę, że zastąpiłeś mnie tanią podróbą - mruknął, podchodząc do chłopaka. 

- Jestem Lucas - przedstawił się, wyciągając rękę. Mike zmierzył go spojrzeniem. 

- Mike - odparł. Następnie Luke zwrócił się do Carmen:

- Cześć... Carmen, prawda? Nowa miłość Gina. 

- Carmen, nie jestem żadną nową miłością Gina. 

- No tak. Mój przyjaciel ma problem z deklarowaniem uczuć. 

Emma odkaszlnęła. 

- Jestem Emma, jakby kto pytał. 

- Ach, tak. Najlepsza przyjaciółka Charlie, nie? - Luke odwrócił się do niej. Gin westchnął. 

- O moim życiu możesz polamentować później... Teraz zamierzam zabrać Charlie do domu - oznajmił ze spokojem. Luke spoważniał. 

- Charlie? Ach, Charlie. Chciałbym się z nią zobaczyć, zanim wyjedziecie - stwierdził. 

- Zabawne - mruknął Mike. Luke zmarszczył brwi, wpatrując się w dawnego przyjaciela. 

- Charlie - powtórzył cicho. 

- Dobra, powiedz, czego chcesz. Kasy? Sławy? Odzyskać dobre imię? - spytał Gin. 

- Już mówiłem. Chcę tylko pogadać z Charlie. Dwie minuty, nic więcej. 

- Przecież przetrzymywałeś ją kilka godzin. Nie zdążyliście się nagadać?

Luke nie odpowiedział. 

- Czekaj... - zaczął i po chwili przeniósł wzrok na Lauren - Powiedziałaś, że bliźnięta z przyjaciółmi wróciły do Portland. 

Lauren kiwnęła głową. Gin spojrzał na jasnowłosą. Nagle wszystko zdawało się nabierać sensu. 

- Nie wiesz, gdzie jest Charlie - zrozumiał brunet. 

- Myślałeś, że ją porwałem? Nigdy bym jej nie skrzywdził - zapewnił go Luke. Obaj jednocześnie odwrócili się w stronę Lauren. 

- Lau... - po raz pierwszy w życiu Gin był przerażony tym, że nie przewidział działań dziewczyny. Zbliżył się do niej. 

- Wiesz, gdzie jest Charlie? - jego głos się załamał.

Wzrok Lauren był nieobecny. W końcu jej szare oczy spotkały się z oczami Gina. 

- Zawsze chodzi o Charlie - szepnęła, ocierając łzę z policzka. Brunet miał ochotę ją objąć, ale nagle dziewczyna upadła na kolana i zaczęła się dusić. Gin obejrzał się przez ramię. Ten widok wcale go nie zaskoczył. 

- Lucas - upomniał czarownika. Chłopak nie zareagował, więc Gin zasłonił sobą Lauren. Luke rzucił mu wrogie spojrzenie, ale opuścił dłoń. 

*Charlie*

Mała sarna przebiegła przez łąkę pełną maków. Charlie zamknęła oczy. Słońce przyjemnie prześlizgiwało się po jej skórze. Mogłaby spędzić cały dzień, leżąc na tej trawie. Wpatrywała się w bezchmurne niebo, gdy uświadomiła sobie, że obraz, który ma przed sobą zaczyna się rozmazywać. Mrugnęła raz, drugi. Bez zmian. 

Because I promisedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz