*Gin*
Chiara rzuciła się w stronę Lauren, nim chłopak zdążył mrugnąć. Złapała Lauren za włosy i zaczęły się szarpać. Druga nie pozostawała dłużna.
- Stary, biją się o ciebie! - wrzasnął Mike, klaszcząc.
- Zrób coś! - Emma szarpnęła za ramię Mike'a.
- Dziewczyny?! - Luke próbował je rozdzielić, ale te tylko odepchnęły go. Gin oparł się wygodnie o oparcie kanapy i obserwował. Po chwili siostra walnęła go w ramię.
- Zrób coś, idioto! - fuknęła na niego. Niechętnie, Gin podniósł się z kanapy i ruszył w stronę tego huraganu. Nie wiedział, kogo pierwszego powinien odciągnąć.
- Przepraszam! - rzucił, a gdy nie podziałało, wbił się w przestrzeń między siostrami.
- Bić się o faceta? Tak nie wypada, drogie panie - mruknął, nie ukrywając faktu, że bardzo mu się to podoba. Obie spojrzały na niego, jak na największego kretyna. Którym prawdopodobnie był. Przynajmniej według jednej z nich.
- Odszczekaj to! - wrzasnęła nagle Chiara, celując palcem w Lauren.
- Po moim trupie! Zasłużyłaś, świrusko! - odparła Lauren, sięgając po kij bejsbolowy wiszący na ścianie.
- Kotku, to bardzo zły pomysł - mruknął Gin, odsuwając się z linii ognia.
- Kotku? - obie dziewczyny wbiły w niego wściekły wzrok. Chłopak uniósł ręce w obrończym geście.
- Dupek - dodała po chwili Chiara. Gin widząc, że Lauren nie zamierza odpuścić, w samą porę wyrwał jej kij bejsbolowy i odrzucił go na bok. Jasnowłosa zaczęła więc okładać go pięściami.
- Wystarczy - burknął, próbując odsunąć ją od siebie. Z drugiej strony Chiara wyciągnęła pogrzebacz stojący przy kominku.
- Skarbie, to bardzo, ale bardzo zły pomysł - jęknął Gin. Drugą ręką starał się obezwładnić dziewczynę. Jednak nie był w stanie się rozdwoić.
- Dobrze! W porządku! - krzyknął, przysłaniając Lauren i jednocześnie zagracając Chiarze drogę. Dziewczyna zatrzymała się przed chłopakiem. Zmierzyła go wściekłym wzorkiem i przeniosła go na dziewczynę za nim.
- Wystarczy - dodał Gin. Na plecach czuł nierówny oddech Lauren. Włoski na karku mu się zjeżyły.
- Chronisz ją? - warknęła Chiara.
- Mówiłam ci... że to mnie... - wysapała Lauren. Chiara uniosła narzędzie trzymane w rękach. Chłopak poczuł dłoń Lauren na swoim barku.
- Nie możesz jej skrzywdzić, to twoja siostra - wypowiedział szybko tych kilka słów. Chiara zawahała się.
Wymamrotała coś cicho. Pogrzebacz wypadł jej z dłoni.
- Co? Ale jak to możliwe? - głos Mike' a nie zabrzmiał zbyt przekonująco.
- Carmen? - Lauren tak, jak reszta była zaskoczona. Gin jednak skupił się na dziewczynie stojącej przed nim. Teraz zobaczył jej naturalny wygląd: zielononiebieskie włosy, mały nosek i duże oczy. Szare oczy wypełnione smutkiem. Pokonał dzielącą ich odległość i przyciągnął dziewczynę do siebie. Objął ją mocno ramionami i wtulił głowę w zagłębienie jej szyi.
Odsunął się nieco i pocałował dziewczynę w głowę. Podniósł wzrok i spojrzał na jasnowłosą opierającą się o ścianę. Gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, wyciągnął ramię w jej stronę.
- Chodź tu, zazdrośniku - szepnął. Jednocześnie drugą ręką mocniej objął Carmen. Lauren odepchnęła się od ściany i z niewielkim ociągnięciem ruszyła w kierunku chłopaka i siostry. Wtuliła się w drugi bok chłopaka. Gin uśmiechnął, pocierając dłońmi plecy obu dziewczyn.

CZYTASZ
Because I promised
FantasyCharlie i Gin to bliźnięta żyjące nieopodal New Age. Ich życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy pojawiają się w nich postacie z przeszłości. Istoty, o których pragnęliby zapomnieć. ...I wtedy właśnie, jakby za pomocą machnięcia różdżką, cała magia znik...