*Gin*
- Rozumiem - usłyszał po drugiej stronie.
- Randka we dwoje? Nie mogę, skarbie. Wiesz, że bardzo bym chciał. Jestem dzisiaj nieco zajęty... Ale wpadnę jutro. Obiecuję, jeszcze przed wschodem słońca... Też tęsknię. Może wpadniesz co? Zaraz podeślę ci adres... O, to szkoda. Ale jak poczujesz się lepiej, to wpadaj. Kocham, do jutra - powiedział, jednocześnie czekając na reakcję Lauren. Dziewczyna jednak była wciąż spokojna, gdy rozłączył się i wpisywał adres do wiadomości.
Dwie sekundy później przeczytał odpowiedź i parsknął śmiechem. Widząc chłodne spojrzenie Lauren, wyjaśnił:
- Biedactwo, nie może beze mnie wytrzymać kilka godzin.
Dziewczyna wywróciła oczami, na co Gin uśmiechnął się i rozłożył na wielgachnym, podwójnym łóżku.
- Czy ona wie jakim durniem jesteś? - usłyszał pytanie Lauren. Przeciągnął się i podparł na łokciach.
- A jak wielkim durniem jestem? - rzucił. Lauren wydała z siebie jęk poirytowania, co bardziej rozśmieszyło Gina.
- Wariatka - mruknął, z powrotem kładąc głowę na pościeli.
- Co ona w tobie widzi? - burknęła Lauren pod nosem. Gin zaśmiał się ponownie. Potarł dłonią szczękę i odpowiedział:
- To, co wszystkie. Jestem bardzo lubiany.
Gdzieś na dole rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Gin podniósł się gwałtownie. Otrzepał spodnie i przelotnie zerknął w lustro wiszące na ścianie. Zmierzwił włosy, przez co powstał jeszcze większy nieład. Obrócił się na pięcie i zaproponował Lauren ramię.
- Gotowa poznać moje przeznaczenie? - spytał.
Gdy byli w połowie schodów, ujrzeli jak drzwi wejściowe się otwierają i postać - ciemnowłosej dziewczyny - zastyga w totalnym bezruchu. Gin mrugnął do Lauren, gdy ta zerknęła na niego z przerażeniem. Po chwili pozostawił ją w tym miejscu i przemknął do drzwi. Wyminął oniemiałą Emmę i podszedł powitać gościa.
Wysoki blondyn zmierzył go wrogim spojrzeniem.
- Co to miało niby być? - warknął. Gin, stojąc plecami do pozostałych, wymigał do przyjaciela "Lauren". Luke wybałuszył oczy i wskazał głową coś na lewo. Gin wzruszył ramionami, nie rozumiejąc.
- Co ty tu robisz? To babski wieczór - wtrąciła się Emma, zagracając gościowi wejście.
Luke przeniósł przenikliwy wzrok z dziewczyny na przyjaciela.
Mamy problem.
Głos Luke'a odezwał się w jego głowie. Gin kiwnął głową i obrócił się o 180 stopni.
- Emmo - obniżył głos - przesuń swój uroczy tyłeczek i wpuść mojego przyjaciela.
Emma nie poruszyła się, jakby na kilka sekund straciła kontakt z rzeczywistością.
- Emmo - powtórzył cicho Gin. Tuż za ciemnowłosą pojawiła się Charlie. Na jej widok na twarz Luke' a wypełzł uśmiech.
- Co ty tu robisz? - rzuciła chłodno.
Ślinisz się - odezwał się Gin do Luke' a w myślach. Ponieważ nikt się nie odezwał, Gin odchrząknął.
- Mój przyjaciel - podkreślił dokładnie słowo "przyjaciel" - przyszedł do mnie.
Emma posłała mu zdziwione spojrzenie.
- Co... co proszę? Jakie "do ciebie"? Ty w ogóle - przeniosła wzrok na Mike' a - wy w ogóle nie byliście zaproszeni!
CZYTASZ
Because I promised
FantasyCharlie i Gin to bliźnięta żyjące nieopodal New Age. Ich życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy pojawiają się w nich postacie z przeszłości. Istoty, o których pragnęliby zapomnieć. ...I wtedy właśnie, jakby za pomocą machnięcia różdżką, cała magia znik...