13.

10 1 0
                                    

*Gin*

Chłopak mocniej zacisnął pięści. Oczami wyobraźni ujrzał talizman siostry. Po chwili zaczął płonąć. 

- Skup się - warknął Luke. 

- A niby co innego robię? - mruknął Gin. Przed oczami pojawił mu się widok wpatrującej się w niego Carmen po tym, jak ją pocałował. 

Odpędził od siebie te myśli. Ogień wokół niego wezbrał, a on ujrzał przed sobą scenerię... 

Nagle ktoś wparował do pokoju z krzykiem. 

- Gin, pomóż! - Emma opierała się o framugę drzwi, zginając się w pół. Gin rozproszył się i wizja zniknęła. 

- Możesz nie przeszkadzać?! - warknęła Lauren do Emmy. Gin ruszył w stronę przyjaciółki siostry. Mijając Lauren, dodał:

- Ty lepiej już nic nie mów. 

Złapał Emmę za rękę i pociągnął ją w głąb domu. 

- Auć - mruknął Luke. Lauren odwróciła się na pięcie i pobiegła za nimi. Gdy Luke i Carmen zostali sami, Luke spytał:

- To co, opowiesz mi trochę, co się działo u mojego kumpla? 

***

- Nie możesz mi powiedzieć, o co chodzi? - mruknął Gin, gdy Emma po raz kolejny szarpnęła go za rękę. 

- Lepiej, żebyś to zobaczył - odparła dziewczyna. Zanim Gin zdążył o cokolwiek jeszcze spytać, dotarł do nich głos Mike'a. 

- Wyluzujmy trochę, okej? Ty zostań tam, gdzie byłaś kilka sekund wcześniej, a ja poczekam na drugim końcu pokoju.

 Akurat, gdy Gin i Emma wyłonili się zza rogu, Mike wpatrywał się w przestrzeń. 

- Słuchaj, nie róbmy z tego problemu... Jest tu już wystarczająco... - kontynuował chłopak. Gin przeniósł wzrok z przyjaciela na miejsce, w które się wpatrywał. Albo raczej w to coś, w co się wpatrywał. 

- Widzicie ją? - rzucił tylko z niedowierzaniem. 

- Ją? - powtórzył Mike, obracając powoli głowę. 

- Gin - tuż za Emmą pojawiła się Lauren. Chłopak odruchowo osłonił ręką dziewczyny. Postać, w którą się wpatrywali, był to potwór na kształt młodej kobiety. Gdyby zlekceważyć wystające kości ze skóry czy zniszczone długie włosy, może w jakimś stopniu przypominałaby Charlie.

 Mike zrobił krok w stronę przyjaciela, na co z paszczy potwora wydobył się wysoki pisk. 

- Stary, kurde, co to jest? - Mike znieruchomiał. 

- To... - Gin powoli ruszył w stronę przyjaciela - cień. 

- Cień? - powtórzyła Emma drżącym głosem. 

- Takie widmo czarownika - wyjaśnił krótko. 

- Czy ono... czy ono zechce nas zabić? - spytała Emma. Gin zatrzymał się obok Mike' a. Cień czarownika jakby dopiero wtedy dostrzegł chłopaka. Zmrużył powieki i wciągnął nozdrzami zapach. 

- Stary, słuchaj - zwrócił się Gin do Mike' a - na moje trzy, pobiegniesz czym prędzej w stronę Emmy, okej? Przygotuj się. 

Mike kiwnął głową. Gin wysunął się przed przyjaciela. I delikatnie uniósł rękę. 

- Trzy! - krzyknął po chwili. Gdyby komuś udało się zrobić stop-klatkę w tym momencie, wyglądałoby to mniej więcej tak: Mike wpada na Emmę, przez co oboje lecą w stronę podłogi; Lauren otwiera usta, by ostrzec Gina; Gin zaciska dłoń, stojąc nieruchomo, a potwór rzuca się z pazurami w jego stronę. 

Because I promisedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz