26.

8 0 0
                                        

*Charlie*

Dzień dobry - to powinna powiedzieć, zanim wysoki mężczyzna w granatowej pelerynie wstał i rzucił z pretensją:

- Masz pojęcie, co narobiłaś, młoda damo? 

- Ja... - zaczęła Charlie. 

- Nie rozumiem, o co panowie mają pretensje do mojej córki... Ona od dawna nie używa magii - pani Watson podniosła się z kanapy. To samo zrobił jej mąż. 

- Nie używa magii? - powtórzyła kobieta w pelerynie. 

- Charlie, co do diaska... - zwróciła się do niej matka - I skąd masz tego sierściucha? 

- Wszystko ci wyjaśnię, mamo. Nie zrobiłam nic złego - odparła Charlie. 

- Proszę bardzo - mężczyzna z Rady wręczył jej zwój, więc dziewczyna przyjęła go i odstawiła kota na ziemię. Zwierzę usiadło przy jej nogach, czekając, by znów być w centrum uwagi. Charlie rozwinęła zwój i ujrzała kilka naszkicowanych rysunków, które zmieniały się co chwila. Przedstawiały czarodzieja w pelerynie z pokaleczoną twarzą. 

- Kto to? - spytała. 

- Jedna z ofiar tej bestii - odparła kobieta z Rady. 

- Jakiej bestii?

Matka wyrwała zwój i zaczęła się w niego wpatrywać oczekująco. 

- Nie rozumiem, co to ma wspólnego ze mną - stwierdziła Charlie. 

- Alarendo, poszukiwany listem gończym wśród wszystkich Magicznych Krain - oznajmił mężczyzna z Rady. 

- Alarendo? - powtórzył pan Watson. 

- Alarendo - powiedział mężczyzna - Sądzimy, że przyczaił się w świecie Niemagicznych, by zebrać trochę mocy. 

Nagle coś zaświtało Charlie w głowie. 

- Zebrać... trochę mocy... Czy on potrafi przejąć moc czarodzieja? - spytała. 

- Alarendo ma... miał bliźniaka... zanim... zanim go wchłonął - odparł mężczyzna cicho. Charlie gwałtownie wciągnęła powietrze. 

- Sądzicie, że on... może... będzie chciał nas... - wymamrotała. Kot obok niej zasyczał. 

- Podejmiemy wszelkie kroki, żeby do tego nie doszło... Według twoich rodziców... ani ty, ani twój brat nie używacie magii... Czy to prawda? - zwróciła się do niej kobieta. Charlie zacisnęła dłonie na koszulce. Kobieta przechyliła głowę, świdrując ją wzrokiem. Kot znów zasyczał. Charlie popatrzyła na rodziców i na jednym wydechu opowiedziała historię porwania. O Joe, o tym, jak ją uratowano. 

- Charlie - jęknęła matka po wszystkim. 

- Czy to może być ten chłopak? - spytał pan Watson. Kobieta z Rady wciąż wpatrywała się  w nią, gdy powiedziała:

- Lucas Wilson uratował cię z rąk tego chłopaka? 

Charlie kiwnęła głową. 

- Luke? Luke! Charlie, kazałem trzymać wam się od niego z daleka - warknął jej ojciec. 

- Ale tato... - zaczęła dziewczyna. 

- No dobrze - kobieta z Rady spojrzała na zegar, który wskazywał siedemnastą. Nie minęły sekundy, odkąd Charlie weszła do domu. Zawsze chciała nauczyć się tego zaklęcia manipulowania czasem i przestrzenią - W ciągu najbliższych kilku dni spodziewaj się od nas listu. 

- Czekajcie - zatrzymała ich Charlie - Dlaczego tylko ja? A mój brat? 

Przedstawiciele Rady Czarodziejów popatrzyli na siebie w cichym porozumieniu. I rozpłynęli się w powietrzu. Charlie zrozumiała, dlaczego. Była słaba. Była za słaba, by móc pokonać tego czarodzieja. 

Because I promisedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz