*Charlie*
Oparła głowę o drzewo i zamknęła oczy. Słońce oświetlało jej twarzy. Muzyka ze słuchawek przenikała do jej umysłu. Po raz pierwszy od wielu dni poczuła wewnętrzny spokój. Nic nie było w stanie tego zmienić.
Nagle poczuła na wargach czyjś oddech. Otworzyła oczy i ujrzała przed sobą twarz Joe. Wyciągnęła słuchawki i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Mogę się dosiąść? - spytał, wskazując miejsce obok. Charlie przytaknęła. Oparł się obok niej o drzewo i pocałował ją w policzek.
- Nienawidzę historii - mruknął, zatapiając palce w jej jasnych włosach.
- Ja też - skłamała.
- Co czytasz? - Joe na szczęście skupił swoją uwagę na Emmie.
- Jak pozbyć się gnomów. Wykorzystanie teorii w praktyce - odpowiedziała.
- Okej. Nie chcę wiedzieć - rzucił Joe, wyjmując lunch z plecaka.
- Gnomy to wyjątkowo uparte stworzenia, co nie, Charlie? - zwróciła się do niej Emma.
- Jasne.
Telefon Charlie zadzwonił. Kolejna wiadomość od mamy.
- Ej, co robisz dziś wieczorem? - spytał nagle Joe, odkładając kanapkę na bok. Charlie odłożyła telefon, bo wyczuła na sobie czyś wzrok. Tylko, że Joe nie był jedyną osobą, która się na nią gapiła. Na przeciwległym końcu podwórka stał Gin, a jego brązowe oczy prześwietlały ją na wylot.
- Charlie? - Joe powtórzył jej imię. Spojrzenie Gina sprawiło, że dreszcz przebiegł po plecach dziewczyny. Jej brat pewnie też przewidywał, że coś się wkrótce wydarzy.
*Gin*
- Zjemy dziś lunch z nimi? - pytanie to padło z ust chłopaka, zanim nad nim pomyślał. Mike podążył za jego spojrzeniem w przeciwległą stronę podwórka.
- Z Joe i spółką? - upewnił się. Gin nie odpowiedział, bo już ruszył w ich stronę. Charlie podchwyciła jego spojrzenie. Na jej czole pojawiła się niewielka zmarszczka.
- Skąd ta zmiana? - Mike zrównał się z nim szybko.
- Chyba go nie lubię - oznajmił Gin, przenosząc wzrok na Joe.
- Nie tylko ty.
- Co?
Gdy zatrzymali się przed trójką, dopiero zdali sobie sprawę, że niecałe cztery metry od nich siedzi Isis z przyjaciółkami. Tylko nie ona - pomyślał Gin. Chciał już zmienić zdanie, ale Mike wygodnie usadowił się obok Emmy. Zaczęli rozmowę. Brunet dostrzegł okładkę książki i aż się wzdrygnął. Z rezygnacją opadł na ziemię i zmierzył chłodnym spojrzeniem Joe, nowego chłopaka jego siostry. Jej pierwszego normalnego chłopaka. Wcześniej Charlie spotykała się z ludźmi, których znał. Jednak nigdy z niemagicznymi istotami. Aż do teraz.
- To co? - zagaił Joe Charlie. Gin zmarszczył brwi.
- Co co? - powtórzył, przenosząc wzrok z siostry na chłopaka. Joe, jakby dopiero zauważył jego przybycie, odpowiedział:
- Rozmawiamy o planach na wieczór.
- Wieczór? Niestety, mamy robotę w domu. Wiesz, pomoc w rodzinnym biznesie - oznajmił, podkreślając słowo "rodzinnym". Charlie wywróciła oczami.
- Zobaczymy się jutro, dobrze? - mruknęła i pocałowała Joe w policzek. Chłopak pokiwał głową i oddalił się w stronę budynku.
- Och, w końcu - burknął Mike.
- Serio? - rzuciła Charlie.
- Dlaczego czytasz o gnomach? - zwrócił się Gin do Emmy. Ciemnowłosa uśmiechnęła się tylko.
- To co robimy wieczorem? - spytał Mike, wyciągając się na trawie.
- Impreza? - zaproponowała Emma. Gin i Charlie popatrzyli na siebie jednocześnie.
- Impreza - potwierdził Gin, zanim Charlie zdążyła zaprzeczyć.

CZYTASZ
Because I promised
FantasyCharlie i Gin to bliźnięta żyjące nieopodal New Age. Ich życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy pojawiają się w nich postacie z przeszłości. Istoty, o których pragnęliby zapomnieć. ...I wtedy właśnie, jakby za pomocą machnięcia różdżką, cała magia znik...