31.

9 0 0
                                        

*Gin*

Poczuł lekkie mrowienie, ale wciąż stał na nogach. Kryształ w jego dłoni zaczął go piec. 

- Uważaj - syknęła Lauren. Posłał jej swój szelmowski uśmiech. 

- Jeśli znów powiesz, że mnie kochasz, to usmażę ci tą twarz - dodała. 

- Wiesz, że to mnie kręci, nie? - rzucił. Udało mu się przełamać krąg i po chwili trącił przyjaciela w nogę. Lucas poruszył się, jednocześnie otwierając oczy. Charlie przeciągnęła się. 

- No dzieńdoberek, gołąbeczki - zaćwierkał Gin. Charlie zerknęła na Lucasa, jakby sama nie mogła uwierzyć w to, że spali spleceni w uścisku. Lucas podniósł się i dostrzegł nieprzytomnych państwa Watsonów. 

- Co im zrobiłeś? - rzucił. 

- Ja? Nic - odparł Gin niewinnie. Cały czas się uśmiechał.

- No i czego się szczerzysz? - warknęła Charlie. 

- W końcu was pogodziłem - powiedział jej brat. 

- Nie pogodziłeś nas - odpowiedzieli jednocześnie Charlie i Lucas. Gin zmarszczył brwi. 

- Jasne. Chcecie powiedzieć, że jakbym wczoraj wam nie przeszkodził, to dzisiaj już byście się od siebie nie odkleili? - dodał. Charlie westchnęła z irytacją. 

- Nic takiego się nie wydarzyło - zauważył Lucas. 

- Próbujesz bardziej przekonać mnie czy samego siebie? - rzucił Gin. Przyjaciel spiorunował go spojrzeniem. 

- Kotek? - Gin obejrzał się na Lauren. 

- Jedyne, co pamiętam to to, że byłam napalona... I na pewno nie na ciebie - oznajmiła jasnowłosa. 

- Wypiłyście jednocześnie ten eliksir? - spytał Lucas.

- Razem go zrobiłyśmy - podkreśliła Lauren. Gin parsknął śmiechem. 

- Byłyście napalone na siebie - mruknął cicho. Charlie jęknęła z zażenowania. 

- Widział ktoś Salema? - spytała, by zmienić temat. 

- Ostatnim razem, jak go widziałem, to wychodził na dwór - odparł Gin. Charlie wstała, ale dostrzegła coś, co ją zatrzymało. Uklękła przed jednym z kryształowych kamieni. Popatrzyła na niego, po czym zerknęła na brata, a następnie na Lucasa. 

- Na mnie nie patrz - powiedział Gin. Charlie wbiła piorunujące spojrzenie w chłopaka obok. Lucas też już zauważył kryształy. 

- Zanim cokolwiek mi zarzucisz... - zaczął Lucas. Dziewczyna uniosła dłoń i ta z plaśnięciem zatrzymała się na policzku chłopaka. Lucas zamknął oczy. Wzdrygnął się. Minął Charlie i ruszył do wyjścia. 

- Stary... - zawołał go Gin. 

- Lucas - odezwała się Lauren. Chłopak nie zareagował. Gdy otworzył drzwi, natknął się na zwiniętego w kłębek czarnego sierściucha. Na jego widok Salem prychnął przeciągle, po czym wbiegł do domu. Lucas trzasnął drzwiami. 

*Charlie*

Nie mieściło jej się to w głowie. Jak przez mgłę pamiętała wydarzenia ostatniego wieczora. Eliksir... Plac zabaw... Impreza... Lauren... Trevor... Gin... 

- Zabieraj te łapy, zanim rozkwaszę ci mordę o podłogę - Lucas pojawił się znikąd. 

Jakoś dotarła do domu. 

- Głuptas - powiedział cicho Lucas. 

Patrzył na nią z podziwem i czymś jeszcze. 

- Nigdzie nie idź - odezwała się do niego. 

Because I promisedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz