– Siadaj, nie gryzę. – Archer uśmiechnął się szeroko, z zamachem otwierając szafkę nad zlewem. – W którym wolisz? – zapytał, spoglądając na mnie z wyczekiwaniem.
Skąd on miał tyle energii i radości w środku nocy?
Niepewnie uniosłam spojrzenie i ze zdziwieniem zrozumiałam, że pytał mnie o to, w którym kubku chcę herbatę. A musiał mieć ich chyba z dwadzieścia. Nawet nie byłam w stanie przyjrzeć się każdemu z nich. Widziałam tylko różnobarwne plamy, które mieszały się ze sobą w środku szafki.
– Umm... obojętnie.
Ponownie przeniosłam spojrzenie na swoje dłonie schowane pomiędzy moimi udami. Miałam wrażenie, że w ten sposób mniej zwracam na siebie uwagę, ale często trzymałam je w ten sposób, starając się powstrzymać od mimowolnego zaciskania ich w pięści.
Gdy wujek do mnie przychodził, ten ból był zbawieniem. Był pewnego rodzaju kotwicą, która pomagała mi zostać w miejscu i się nie ruszać, pomagała uciec moim myślą do czegoś innego niż myśl o tym, co mi robił. Niestety na co dzień, gdy nie musiałam skupić się na oderwaniu myśli od czegoś innego, bardzo bolało, gdy wbijałam paznokcie w już i tak zaognione rany. A zauważyłam, że zaczęłam to robić mimowolnie, gdy tylko się czegoś obawiałam.
– Proszę, mam nadzieję, że będzie ci smakowała.
Archer postawił przede mną pełen kubek herbaty, a potem usiadł na krzesełku naprzeciwko mnie.
Spojrzałam na biały kubek ze złotą ramką na środku, w której znajdował się mały, czarny napis: „Hello Gorgeous".
Zagryzłam wargę, unosząc spojrzenie na chłopaka, ale on już był zajęty swoją herbatą znajdującą się w czarnym kubku z jakimiś białymi znaczkami. Nie byłam jednak w stanie przegapić jego delikatnego, może nawet trochę nieśmiałego uśmiechu.
Odrzuciłam wszystkie swoje myśli, zanim zaczęłabym wymyślać niestworzone teorie i skupiłam się na Archerze. Nawet w środku nocy wyglądał naprawdę dobrze. Miał na sobie czarną koszulkę, która opinała jego mięśnie, a jego loki znowu znajdowały się w tym intrygującym nieładzie.
– Chcesz też?
Zostałam wyrwana z podziwiania jego osoby, a gdy na niego spojrzałam, dostrzegłam, że wyciąga w moją stronę suchą bułkę. Zmarszczyłam brwi, ale odebrałam ją od niego, nie chcąc być niegrzeczna.
– Bardzo mało zjadłaś na kolację, więc pewnie masz ochotę coś przekąsić.
Niepewnie położyłam swoją bułkę na stole i nerwowo zaczęłam przeciągać palcem po krawędzi kubka. Jak w grzeczny sposób mogłam go zapytać, czy mogę dostać coś do tej bułki?
I jakby wyczuwając moje myśli, Archer przełamał swoją bułkę na pół, maczając jej koniec w swojej herbacie. Odgryzł mokry fragment, a na jego usta wypłynął szeroki uśmiech.
A ja mogłam tylko się w niego wpatrywać ze zdziwieniem.
– No co? – zapytał, przełykając. – Nigdy nie jadłaś bułki maczanej w herbacie?
Pokręciłam głową, patrząc na niego, jakby urwał się z księżyca.
– A więc dużo straciłaś – zrobił przerażoną minę, drapiąc się po brodzie pokrytej delikatnym zarostem. – To mój smak dzieciństwa. Tylko mi nie mów, że myślałaś, że karzę ci po prostu jeść suchą bułkę. Boże, co ze mnie za idiota – złapał się za głowę, parskając śmiechem. – Może to tylko ja jestem dziwny, ale to jest naprawdę dobre. Pamiętam, jak byłem mały i mama codziennie przywoziła po pracy świeże, jeszcze ciepłe bułki. Robiliśmy z tatą herbatę i we dwóch się zajadaliśmy – na jego ustach pojawił się błogi uśmiech. – To jedno z niewielu dobrych wspomnień z nią związanych. No spróbuj. Obiecuję, że możesz wypluć, jeśli ci nie zasmakuje.
CZYTASZ
Jeden dzień
Mystery / ThrillerZastanawialiście się kiedyś nad tym, czy wasze życie jest prawdziwe? Może tylko egzystujecie w innej rzeczywistości, a wasza maleńka postać nie ma znaczenia dla całego świata... Brzmi przygnębiająco i absurdalnie? Też tak kiedyś myślałam, ale przeko...