Epilog + podziękowania

1.9K 155 175
                                    

Jeśli macie ochotę, koniecznie włączcie sobie tę piosenkę do rozdziału. Pisałam do niej cały epilog i jest idealna! Miłej lektury :*

        – Koniec.

        Z uśmiechem zakończyłam opowieść, mocniej zaciskając dłonie na okładce książki. Za każdym razem, gdy czytałam lub chociażby rozmawiałam o swojej opowieści, czułam, jak wszystkie emocje z nią związane wracają do mnie ze zdwojoną siłą. I wbrew pozorom były to praktycznie same dobre odczucia i wspomnienia.

        Zerknęłam na córkę i niemal się roześmiałam, gdy zobaczyłam jej oczy, posyłające mi wściekłe spojrzenie.

        – Jak mogłaś? – Wykrzyknęła oburzona. Co chwilę zamykała i otwierała usta, nie wiedząc co powiedzieć. Kto by pomyślał, że w taki sposób można zamknąć usta zbuntowanej nastolatce. – Jak mogłaś uśmiercić główną bohaterkę? Tak się nie robi, to romans do cholery!

        – Ej, uważaj na słowa, młoda damo.

        Pogroziłam palcem szesnastolatce, ale zdawałam sobie też sprawę, że moje upomnienia w tym wieku nic dla niej nie znaczyły. W końcu, jaka szesnastolatka chciałaby się słuchać swojej matki?

        Byłby to dla niej prawdziwy wstyd – pomyślałam z rozbawieniem.

        – Jeśli tak właśnie mają kończyć się wszystkie twoje książki, to cieszę się, że ich nie czytam. – Fuknęła i tym razem już bardziej przypominała swoją codzienną, zbuntowaną wersję.

        – Daj spokój. Dlaczego się złościsz? W życiu nie zawsze możemy liczyć na szczęśliwe zakończenie.

        Uśmiechnęłam się delikatnie, łagodnie łapiąc jej dłoń.

        Pewnie nie zdawała sobie sprawy, że wiedziałam o jej zerwaniu z chłopakiem. Wbrew temu, co sądziła, wiele widziałam i może miałam nadzieję, że opowiedzenie jej mojej książki w pewien sposób jej pomoże. Nie ważne jak dziwnie mogło to brzmieć, wierzyłam, że można z niej wyciągnąć wiele mądrych rad.

        – Tak – szepnęła, a przez jej piękne, błękitne oczy na chwilę przepłynął smutek. – Ale właśnie po to czytamy książki, mamo. Żeby oderwać się od rzeczywistości i przeczytać o pięknej miłości i samych szczęśliwych zakończeniach. Po co mamy czytać o rzeczach, które nas smucą, jeśli mamy dość swoich problemów na co dzień?

        – Bo smutne książki poruszają nasze najgłębsze uczucia, skarbie. I nawet jeśli taka książka doprowadzi nas do płaczu, naprawdę warto. Smutne historie mają w sobie coś, czego szczęśliwe nie są w stanie nam zapewnić. Nie umiem tego wyjaśnić, ale smutne historie o wiele dłużej zostają w naszych głowach i sercach – stwierdziłam. – Mam taką propozycję. Weź tę książkę i tym razem sama ją przeczytaj – poprosiłam, kładąc egzemplarz na jej skrzyżowanych kolanach.

        – Po co skoro już znam zakończenie?

        Spojrzała na mnie z powątpiewaniem, gotowa spisać moją propozycję na straty. Była nieco nieufna, ale nie mogłam jej za to winić. W końcu ja przez kilkanaście długich lat nie wiedziałam, czym jest prawdziwe zaufanie.

        W pewien sposób przypominała mi kruchą wersję mnie i nieco mnie to przerażało.

        – Po pierwsze, opowiadając ci książkę, nie byłam w stanie zawrzeć wielu ważnych szczegółów, a po drugie... czasem to nie koniec jest najważniejszy, a wiele ważnych momentów ze środka, a nawet początku. Może też zrozumiesz parę rzeczy, których opowieść nie zdołała ci przekazać.

Jeden dzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz