Rozdział 16

1.5K 144 56
                                    

Ważne pytanie w notce.

        – Dziękuję, za kilka minut otrzyma pani swoje zamówienie.

        Uśmiechnęłam się do starszej pani, która odwzajemniła mi się tym samym i poszła zająć miejsce tuż obok drzwi, wygodnie się rozsiadając.

        Przełożyłam na talerzyk czekoladową babeczkę, polaną lukrem, a potem odwróciłam się do lodówki, która za mną stała, by wyjąć z niej szklany dzbanek z truskawkowym smoothie. Nalałam napoju do wysokiej szklanki i obie rzeczy postawiłam na tacy z logo kawiarni.

        W chwili, gdy przesunęłam zamówienie na bok lady, z kuchni wyszła Phoebe i z entuzjazmem chwyciła tacę w dłonie.

        – Dobrze sobie radzisz.

        Jej warkocze zawirowały, gdy do mnie mrugnęła, chwilę później zanosząc zamówienie do siwowłosej pani.

        Odetchnęłam z ulgą i ukradkiem otarłam spocone z nerwów dłonie o mój nowy, biały fartuszek z logo „Magnolii".

        Nie byłam pewna czy było po mnie widać, ale bardzo stresowałam się pierwszym dniem w pracy. Niemal całą noc nie spałam i nawet pszczółka nie pomogła. Oczywiście nikomu się do tego nie przyznałam, zapewniając Archera, że jestem podekscytowana.

        Owszem, byłam. Jednak jeszcze bardziej byłam przerażona tym, co może się wydarzyć.

        Nawet zapewnienia Phoebe, że idzie mi dobrze, przez większość dnia nie były w stanie mnie uspokoić.

        Na szczęście żadne z moich obaw się nie sprawdziły. Phoebe kazała mi stać za ladą i przyjmować zamówienia. Ona zajmowała się sprawami w kuchni i gdy miała czas, zanosiła zamówione rzeczy do stolików. I szczerze musiałam przyznać, że we dwie wypracowałyśmy całkiem niezły rytm.

        Poza kilkoma dziwnymi spojrzeniami, które otrzymałam od klientów, nic złego się nie wydarzyło. A ja tylko modliłam się, by tak już pozostało do końca mojej zmiany, czyli przez kolejną godzinę.

        Nie chciałam nikogo zawieść, a już na pewno nie Phoebe, która ofiarowała mi tak wiele.

        – Przepraszam.

        – Tak?

        Uniosłam wzrok znad kasy i zobaczyłam przed sobą wysokiego, czarnowłosego chłopaka. Opierał się łokciami o ladę i przygryzał wargę, a na jego brwi mogłam dostrzec mały, czarny kolczyk w kształcie kuleczki.

        Kojarzyłam go, bo jakąś godzinę wcześniej zamówił aż trzy jagodowe babeczki, które zjadł całkiem sam. Mi było zbyt słodko już po jednej, ale to może dlatego, że nigdy nie jadłam zbyt wiele słodyczy.

        – Obawiam się, że mam pewien problem z zamówieniem – powiedział.

        Jego uważne, brązowe oczy obserwowały mnie intensywnie. Nie byłam do tego przyzwyczajona, więc poczułam się trochę nieswojo.

        – Och, bardzo mi przykro. Zaraz pójdę po szefową.

        Zanim zdążyłam odejść od lady, wyciągnął dłoń przed siebie, łapiąc mnie za nadgarstek. Wzdrygnęłam się na ten dotyk i natychmiast zabrałam dłoń, robiąc krok w tył. Mimowolnie chwyciłam swój nadgarstek, delikatnie go pocierając, zupełnie jakby zranił mnie swoim dotykiem.

        Fizycznie nie zrobił mi nic złego, ale moja psychika była już zupełnie inną sprawą.

        – Myślę, że możemy to załatwić we dwójkę.

Jeden dzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz