Zawsze byłem uległy. Pozwalałem na wszystko, nie zważając na konsekwencje. Nawet te złe dla mnie.
To dlatego w ten wakacyjny piątek Larry'emu udało się namówić mnie na to wyjście, mimo iż moje samopoczucie dawało wiele do rzeczenia. Jednak ani Larry, ani Kurt nic sobie z tego nie robili i zaciągnęli mnie nad jezioro, gdzie w wakacyjne popołudnie zebrało się całe miasteczko. Może dlatego o tym, co stało się później, pisali nawet w gazetach.- Nie mam ochoty wchodzić do wody - powiedziałem, starając się zgasić ponurym spojrzeniem ekscytację kolegów.
- No weź, Frank! Poczujesz się lepiej! - rzucił Kurt, już rozebrany do majtek. Larry szybko poszedł w jego ślady.
- No dobra... - mruknąłem, wiedząc, że inaczej skończę w wodzie w ubraniach.
Mimo to, nadal nie byłem przekonany, a wejście do jeziora było jedną z najgorszych decyzji, jakie w życiu podjąłem.Pamiętam tylko, że Larry pociągnął mnie za rękę, a woda była bardzo zimna, co sparaliżowało moje rozgrzane od słońca ciało. Pamiętam, że Kurt naskakiwał na mnie, chlapał wodą i nawet moje umiejętności pływackie nie podołały. Pamiętam, że się bałem, że chciałem krzyczeć, ale nie potrafiłem wydobyć z siebie głosu. Pamiętam chwytające kurczowo moje na wpół przytomne ciało ramiona... Potem już tylko pustka.

CZYTASZ
Drowning lessons
FanfictionKażdy ma czasem gorszy dzień. Niewyobrażalnie zły humor, pecha krążącego nad głową jak wielka chmura burzowa. Ten feralny piątek był właśnie takim dniem. Jedynym promykiem słońca, który przebił się przez chmurę złych zdarzeń, był Gerard Way, który u...