Gerard zadzwonił wieczorem.
Jestem pewien, że gdyby nie to, że matka wygoniła mnie do pokoju, rozmawialibyśmy całą noc. Odczuwałem silną potrzebę by się z nim spotkać, porozmawiać, spędzić z nim czas, po prostu przy nim być.Przeszkadzali mi w tym jednak moi przyjaciele. Kurt najwyraźniej nie trawił Gerarda, choć Larry też nie był do niego przekonany.
Mimo to nie krępowałem się i rozmawiałem z Way'em na przerwach, powoli się przed nim otwierając. Miałem wrażenie, że on robi to samo. Z każdym dniem Gerard stawał się śmielszy, delikatniejszy i weselszy, co sprawiało mi niemałą radość. Polubiłem go. Wytłumaczyliśmy sobie, że gdy mnie pobił, myślał po prostu, że zrobiłem krzywdę jego bratu, poza tym sam byłem sobie winny po tym co wtedy powiedziałem.
Raz nawet dosiadł się do naszego stolika w stołówce. Ta przerwa obiadowa wyjątkowo mi się dłużyła, dlatego skrobałem na niezdarnie wyrwanej z zeszytu kartce kolejny tekst beznadziejnej piosenki.
- Co tam piszesz, Iero?
Uniosłem głowę, a widząc uroczy uśmiech i potargane czerwone włosy chłopaka zaglądającego mi przez ramię, szybko zgniotłem kartkę i gorączkowo schowałem ją do kieszeni.
- Nic takiego - mruknąłem, patrząc jak Gerard siada obok mnie.
Wyciągnął z torby kubek termiczny, który wyglądał jakby przeżył apokalipsę i zeszyt, w którym sam zaczął coś pisać. Robił to szybko i zgrabnie, a gdy podsunął mi zeszyt, długo wbijałem wzrok w pochyłe, lekkie litery, które nakreślił Way - mnie pisanie tak krótkiego zadania w taki sposób zajęłoby kilka dobrych godzin, a i tak by się nie udało.
„Ja też piszę piosenki, Iero."
Przełknąłem ślinę zdenerwowany. Czyli widział. Poczułem jak moje policzki lekko zapiekły, dlatego szybko przyłożyłem do nich dłonie i udałem, że po prostu chciałem oprzeć łokcie na stole.
Gerard widząc to zaśmiał się gromko, a Kurt westchnął teatralnie, zbyt głośno. Na ten dźwięk czerwonowłosy natychmiast ucichł i chrząknął. Obrzucając wzrokiem przyjaciół, zobaczyłem niezadowolenie na ich twarzach.
- To nie są piosenki, to... - zacząłem, ale nie wiedziałem jak teraz się wybronić.
- Może po prostu mi pokażesz, żebym mógł...
- Nie - przerwał Gerardowi Kurt.
Osiemnastolatek spojrzał na mojego przyjaciela trochę zdziwiony, ale szybko ukrył to pod maską swej codziennej obojętności. W chwilach gdy to robił, miałem wrażenie, że całe moje starania i próby poznania Waya spełzały na niczym, bo ten znowu zamykał się w swoim chłodnym kokonie.
- Frank pokazuje swoje piosenki tylko swoim przyjaciołom, a ty nim nie jesteś, Way - syknął Kurt.
Uniosłem brwi i skierowałem wzrok na mojego przyjaciela, to samo zrobił Larry.
- Wybacz, że w przeciwieństwie do ciebie zainteresowałem się twórczością Franka, McAllister - odpowiedział chłodno Gerard.
Zamknął zeszyt, schował go do torby, pochwycił kubek i wstał od stołu, nie obdarzając nas spojrzeniem.
Dzwonek wzywający na lekcje zagłuszył mój krzyk. Gerard nawet nie odwrócił głowy.
Podszedłem do Kurta i chwyciłem go za kołnierz, podnosząc z ławki.
- Co to miało być? - warknąłem, na co Larry natychmiast wstał.
Kurt tylko zaśmiał się jadowicie.
![](https://img.wattpad.com/cover/180290292-288-k577550.jpg)
CZYTASZ
Drowning lessons
FanficKażdy ma czasem gorszy dzień. Niewyobrażalnie zły humor, pecha krążącego nad głową jak wielka chmura burzowa. Ten feralny piątek był właśnie takim dniem. Jedynym promykiem słońca, który przebił się przez chmurę złych zdarzeń, był Gerard Way, który u...