"Trening z Duchem"

282 16 7
                                    

Byłam w swoim pokoju, wtulona w kołdrę i poduszkę, śpiąc snem bardzo twardym i ciężkim do przerwania. Nie zdarzało mi się to, ale bieganie po centrum handlowym mnie bardzo zmęczyło. Nie mówię, że to źle, bo bawiłam się świetnie, ale gdy potem jest się wciąż pełnym tych szalejących wewnątrz emocji nocą, to już nie jest tak zabawnie. Zwłaszcza, kiedy następnego dnia trzeba wstać o 5.

W dodatku bardzo zmarzłam i nie mogłam podnieść temperatury swojego ciała nieważne, jak bardzo nie naciągnęłabym na siebie kołdry. Moje stopy długo pozostały zimne. Nawet, gdy miałam na nich grube skarpetki. Tak więc zbierając to wszystko do kupy - udało mi się zasnąć dość późno.

Moje ciało zrelaksowało się całkowicie, gdy długie przesiadywanie pod ciepłą kołdrą przyniosło efekty, a mój mózg zaczął odczuwać zmęczenie i odpoczywał z resztą organizmu. Niestety działo się to do czasu.

- Wstawaj - usłyszałam nieco mglisty głos w głowie, który zmącił mój sen.

Zmarszczyłam brwi z zamkniętymi oczami, bo nie chciałam jeszcze wstawać. Poszukałam ręką małej poduszki, a gdy ją znalazłam, zakryłam nią twarz i uszy.

- Poduszka ci nie pomoże - powiedział drętwo.

Miał rację, jego głos był w mojej głowie, nie pozbyłabym się go zwyczajnie zakrywając uszy. Mimo to, dalej trzymałam poduszkę na głowie i starałam się wrócić do przerwanego mi snu. Stał obok oparty o ścianę z założonymi na piersi rękoma i cierpliwie mnie budził.

- Wstawaj, mam zaplanowane dla ciebie kilka zajęć - powiedział ze spokojem.

- Jakich zajęć? - mruknęłam z buzią przyklejoną do łóżka.

- Jak nie wstaniesz to ci nie powiem - zaszantażował z lekkim cieniem złośliwego uśmieszku, gdy patrzył jak niechlujnie strącam poduszkę z głowy.

Podniosłam twarz z łóżka z trudem i spojrzałam na ducha stojącego nade mną nieobecnym i zaspanym wzrokiem.

- Po co mnie budzisz? Dobrze wiesz, że wczoraj miałam problemy ze snem - powiedziałam sennie, pocierając oczy.

- Siedziałaś do późna, rysując yaoi, a gdy przypomniałem ci o jutrze to powiedziałaś cytuję "Idź do diabli, szatanie. Homo is love, homo is life" i zaczęłaś latać z tą kartką po całym pokoju - założył ręce i zmarszczył brwi.

- Oj no przepraszam... Wczoraj gadałam z Felką o naszych ulubionych parach i mi trochę odbiło - przyznałam zawstydzona swoim zachowaniem, podpierając tułów na przedramionach.

- Nie szkodzi. Ubierz się, a ja wrócę za kilka minut - powiedział i dotknął mojego naszyjnika, by zniknąć mi sprzed oczu.

Pozwoliłam zawisnąć mojej głowie luźno nad łóżkiem zanim postanowiłam ostatecznie się z niego wygramolić. Spojrzałam na zegarek. 4 rano. To dlatego jestem taka padnięta... Wstałam i ruszyłam do szafy, już bardziej przytomna, wybierając sobie ciuchy na dzisiaj. Od razu włożyłam je na siebie.

Jak zawsze granatowy sweter i szaro-niebieskie jeansy oraz czarne trampki. Przejrzałam się w lustrze i zauważyłam, że ten naszyjnik sprawia, że moja osoba bardziej odstaje od reszty. Dzięki jego wyrazistym złotym kolorze, moje płowe ubrania stawały się bardziej interesujące i bogatsze.

Miałam wrażenie, że pasował do mnie tak bardzo, ale nie chciałam się przyzwyczajać, bo to wciąż własność byłego lidera. Nie ukrywam jednak, że noszenie wisiorka sprawiało mi radochę. Zadbałam jeszcze o swoją fryzurę i czynności fizjologiczne, a gdy byłam gotowa, duch wrócił tak jak obiecał.

- No to... Co z tymi zajęciami, o których mówiłeś? - zapytałam wciąż jeszcze pozbawiona energii do życia.

- Choć za mną, a zobaczysz - powiedział cicho i ruszył powoli w stronę drzwi.

Ramię w ramię z duchem [Zakończono] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz