Z rana obudził mnie duch lidera, siedzący na moim łóżku. Mówił, że mam trening, bo usłyszał to zza drzwi. Na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi. Myślałam, że trening mam z nim. Dopiero, gdy Cyborg zawitał do mojego pokoju i kazał mi stawić się na torze z przeszkodami o 6:30, załapałam co jest grane.
- A więc to miałeś na myśli, mówiąc wczoraj o treningu? - zapytałam, ubierając się w ekspresowym tempie.
- Tak. Cyborg mówił o tym od dawna, jakim cudem nic nie zapamiętałaś? - zdziwił się, ale nie był złośliwy.
- Nie wiem, pewnie masz komputer we łbie i zapisujesz wszystkie rzeczy na dysku twardym - przewróciłam oczami, ubierając skarpetki.
- Nie, po prostu słucham. Widziałaś kiedyś ducha z komputerem w głowie? - zapytał podejrzliwie.
- Zacznijmy od tego, że wcześniej w ogóle nie widziałam żadnego ducha - zaczęłam czesać włosy.
- Pospiesz się, masz 2 minuty - powiedział spokojnie, patrząc na budzik na biurku.
- ILE?! - zestresowałam się.
Zaczęłam ubierać się szybciej, a po narzuceniu na siebie swetra szybko przemyłam zęby i wybiegłam z pokoju, po drodze związując włosy w kitkę. Robin szybko wrócił do naszyjnika, gdy jego praca jako budzik została wykonana. Pobiegłam na tor przeszkód, ale nikogo tam nie było. Zdziwiło mnie to trochę.
Pokierowałam się do salonu, żeby sprawdzić, gdzie jest reszta, ale w korytarzu spotkałam Raven z fiolkami jakichś eliksirów. Miałam lekką zadyszkę przez ten pośpiech, co zwróciło jej uwagę. Podbiegłam do niej i zatrzymałam się na chwilę, żeby złapać oddech.
- Dobrze ty się czujesz? - zapytała monotonnie.
- Tak... Eh... ja, eeh... daj mi chwilkę - oddychałam.
Gdy moje ciało przestało szaleć z powodu niechcianego z rana wysiłku fizycznego, wzięłam się w garść i zaczęłam z nią rozmawiać.
- Co to za eliksiry? - zapytałam, przyglądając się im.
- To starocie. Wynoszę do magazynu bezużyteczne rzeczy z pokoju - powiedziała krótko. - A ty czemu biegasz po wieży jak opętana?
- No, bo Cyborg powiedział, że mam się stawić na torze przeszkód o 6:30. Bałam się, że się spóźnię - wytłumaczyłam szczerze.
- Ale do treningu zostało jeszcze 30 minut - mruknęła.
- Co? (A niech go szlag trafi!) - pomyślałam ze zdenerwowaniem.
- Nie masz zegarka w pokoju? - podniosła brew.
- Mam, ale nie spojrzałam na niego i sobie coś ubzdurałam - potarłam ręką ramię z nerwów.
- Nieważne. Pójdę już - powiedziała bez zainteresowania i poszła w swoją stronę.
Pomachałam do niej na pożegnanie, a gdy odeszła, zdjęłam z twarzy głupawy uśmiech i zastanowiłam się po co Robin kazał mi wstać wcześnie skoro nie było potrzeby, by się spieszyć. Albo jest złośliwy, albo duchy też bywają zapominalskie. Tak, czy siak 30 minut do treningu to nie czas na spanie, więc nie miałam się czego czepić. W rzeczywistości Robin po prostu chciał dać mi więcej czasu na przygotowanie się przed treningiem, więc wszystko było w dobrej wierze.
Robił, co do niego należało, choć nie pamiętam, żebym prosiła go o pobudki. Ułożyłam włosy staranniej, żeby nie straszyć innych wyglądem i poszłam do salonu. Przy lodówce stała Felister, wybierająca co drugą rzecz, żeby ją zjeść, a na blacie obok robiła się powoli górka z rzeczy, które sobie przygotowała.
CZYTASZ
Ramię w ramię z duchem [Zakończono]
Fanfic14-letnia Michelle, znana też jako Myth, od roku należy do sławnej na cały świat drużyny Młodych Tytanów. Nigdy wcześniej nie podejrzewała, że kiedyś doszło do tragedii i na jej miejscu była zupełnie inna osoba. Ten człowiek jest martwy i błąka się...