"Kim jesteś?"

339 22 12
                                    

Nadszedł następny dzień. Siedziałam na parapecie bokiem do okna z kolanami podwiniętymi pod brodę i zatroskanym wyrazem twarzy. Zimne powietrze chłodziło skórę kostek i zmusiło mnie do odwinięcia zawsze zawiniętej długiej nogawki u spodni. Przez cały wieczór zastanawiałam się nad istnieniem tego chłopaka w moim życiu.

Jakim cudem najpierw był w moich koszmarach, a teraz istnieje w realnym świecie? Może mam coś, co jest mu potrzebne? Ale skoro jest martwy to jakie znaczenie mogą mieć dla niego rzeczy materialne? To wydaje się zbyt skomplikowane... Czułam się nieco przygnębiona, że jestem w tym wszystkim sama i żaden z Tytanów nie chce mi pomóc.

A nawet, gdyby chcieli to przecież obiecałam, że nie będę przypominać im tragicznych wydarzeń. Martwiłam się też, że intencje tego chłopaka mogą nie być tak dobre, na jakie wyglądają. Co jeżeli chroni mnie tylko po to, żeby zostawić całą zabawę dla siebie? Z jakichkolwiek powodów tego nie robi, wciąż chciałam go poznać.

Westchnęłam ciężko, spoglądając na swoje rozmazane odbicie w zaparowanej szybie i szepnęłam sama do siebie:

- Kim ty jesteś?

Z początku zastała mnie głucha cisza, ale czego innego mogłam się spodziewać, będąc sama w pokoju? Spuściłam głowę, gdy mój smutek zaostrzył się.

- Mów mi Robin - odpowiedział spokojnie ktoś obok mnie.

Zerwałam się i znów spojrzałam na zaparowają szybę, jednak nie widać było innego odbicia poza moim własnym. W popłochu odwróciłam głowę w jego stronę i przycisnęłam plecy do okna, zapominając, że jest mokre i zimne. Patrzyłam na niego z takim samym niedowierzaniem w jego istnienie jak i strachem. On natomiast nie wzruszył się moją reakcją.

Jedynie podniósł brew i lekko przychylił głowę w bok, jakby miał do czynienia z dzieckiem. Przyjrzałam mu się dokładniej i zauważyłam, że wreszcie nie ma wokół niego tego światła, ale za to był mniej widoczny na tle mojego ciemnego pokoju. Stał prosto z założonymi rękoma i delikatnie zdziwionym wyrazem twarzy.

Przełknęłam ślinę, odkleiłam się od okna i usiadłam przodem do niego bez żadnych spontanicznych ruchów, choć sądzę, że nawet gdyby takowe się pojawiły, on wciąż stałby w nienaruszonym porządku z tym samym spokojem na twarzy. Właściwie to trochę przerażające. Zastanowiłam się jak zacząć, bo on chyba nie należał do osób rozmownych. Potarłam ramię, pokazując nieznaczne zakłopotanie, a on ustawił swoją głowę do pionu i czekał cierpliwie, aż coś powiem.

- No to... Ty jesteś Robin? - zapytałam, bawiąc się palcami ze stresu.

Lekko kiwnął głową na tak.

- I nie masz zamiaru mnie skrzywdzić? - spojrzałam mu w oczy.

Pokręcił głową przecząco, a jego twarz stała się trochę łagodniejsza z wyglądu.

- Dzięki bogom... - odetchnęłam z ulgą i część stresu ze mnie uleciała, a on uśmiechnął się ciepło. - Więc, ehh... skoro już tu jesteś to m-może opowiesz mi coś... o sobie? - zapytałam nieśmiało, kołysząc się, żeby rozładować emocje.

Robin otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale przeszkodziło mu nawoływanie Cyborga na śniadanie. Było na tyle głośne, że mogliśmy usłyszeć je bez problemu.

- Za chwilę! - odkrzyknęłam. - Jeju... Dlaczego teraz? - westchnęłam ciężko.

Twarz chłopca ponownie ogarnęła twarda powaga, jakby się nad czymś zastanawiał, ale z zamyślenia wyrwały go moje słowa:

- Poczekasz na mnie? - zapytałam cicho i jakby z prośbą.

Nawet nie zauważył, że zbliżyłam się do niego, ale szybko naprawił swój błąd i przytaknął głową. Po jego geście, wybiegłam z pokoju, żeby nie musieli na mnie dłużej czekać. Chłopak patrzył wciąż w zamyśleniu, jak odchodzę, a potem zamknął oczy i powoli zniknął z realnego świata.

Ramię w ramię z duchem [Zakończono] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz