"Koszmar stał się snem"

416 21 12
                                    

Była 12 w nocy. Siedziałam w łóżku z plecami na oparciu oraz z kołdrą naciągniętą na mnie do pasa. Bałam się zasnąć przez tą sytuację ze Slade'em. Wciąż byłam w lekkim szoku po tym wszystkim, choć mój stan poprawił się od chwili, gdy wróciliśmy do domu.

Miałam wrażenie, że przyszedł za nami do wieży i tylko czeka, aż zasnę, żeby mnie dopaść, bo wbrew wszystkiemu nie zadał mi aż tak dużo cierpienia samym prądem. Chwilami słyszałam nawet jego kroki za moimi plecami, a byłoby to niemożliwe, bo za mną było tylko oparcie łóżka i ściana.

Nie powiedziałam reszcie, że się boję. Oni nigdy nie mówili mi o swoich problemach ze snem, a ja mimo, że byłam najmłodsza nie czułam się od nich gorsza, więc zamierzałam dać sobie z tym radę samotnie. Tak też przesiedziałam większość czasu słuchając tykania zegara i rozglądając się po pokoju.

Po jakimś czasie stało się to nurzące, więc postanowiłam spróbować zasnąć. Ułożyłam się na boku, przykryłam kołdrą do szyi i powoli zamknęłam oczy. Ku mojemu zdziwieniu udało mi się usnąć całkiem szybko, ale pojawiłam się w jakimś ciemnym miejscu z wieloma odnogami. Przypominało z wyglądu nasz korytarz, tylko dużo ciemniejszy niż zazwyczaj, bo to miejsce nie posiadało okien.

Otaczała mnie zewsząd głucha cisza. Było to niepokojące, ale w ten sposób mogłam lepiej usłyszeć, gdyby coś po mnie szło. Postanowiłam nie stać bezczynnie w jednym miejscu tylko się rozejrzeć. Weszłam do jednego z rozgałęzień. Nie było tam nic, poza drogą. Wydawało mi się, że idę w nieskończoność. Po dłuższej chwili marszu, zobaczyłam w cieniu świecące na czerwono oko. Już wiedziałam, że mam przerąbane.

- Myth... - szeptał do mnie złoczyńca. - Miło cię wreszcie poznać...

- A mi niemiło! Zostaw mnie! - krzyknęłam na niego.

- Obserwowałem cię... - usłyszałam jego głos tuż przy mojej szyi.

Pisnęłam i zwiałam przed siebie, jak najdalej. Po jakimś czasie biegania, obejrzałam się za siebie, żeby upewnić się, że go zgubiłam. Nie widziałam w oddali czerwonego oka, ale po chwili znów się odezwał.

- Twój przyjaciel ci tutaj nie pomoże... - mruknął, powoli wychodząc z cienia, a jego oko przestało być czerwone.

- O kim mówisz? Cyborg na pewno mi pomoże! Muszę go tylko znaleźć... - rozejrzałam się nerwowo, ale nie było go tu tak jak i jego pokoju.

- Nie o niego mi chodzi, dziecko - powiedział spokojnie, stojąc przede mną z rękoma złączonymi za plecami.

- O Bestię? A z resztą daj mi spokój! - warknęłam i zaczęłam biec dalej przed siebie.

Ślepa uliczka. O nie... Obok znajdowało się jakieś wyjście, ale jak na moje szczęście przystało, było zabarykadowane. Próbowałam je otworzyć, ale bez szans. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki. To nie skończy się najlepiej...

- Nie chodzi mi ani o Cyborga, ani o Bestię. Dobrze wiesz o kogo... - mruczał, zbliżając się do mnie bez pośpiechu, jakby był jakimś turystą.

- Nie wiem o kogo! Jakbym wiedziała to bym się nie pytała! - zirytowałam się, ale bardziej chodziło o stres.

- Detektywem na pewno nie zostaniesz... Chodzi mi o tego, który mieszka w twoim wisiorze - powiedział i wskazał na mnie palcem.

- Wisiorze? - zdziwiłam się i spojrzałam na niego pod kątem.

- Dokładnie - przytaknął spokojnie. - A skoro jest on w moich rękach, nic nie stanie mi na drodze, by zrobić to! - krzyknął i rzucił się na mnie.

Ramię w ramię z duchem [Zakończono] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz