"Zabawa w chowanego cz. 1"

193 17 0
                                    

Następnego dnia czułam się lepiej. Dzisiaj miała się obudzić, więc cierpliwie na to czekałam. Było już po śniadaniu, a alarmu jeszcze nie słychać, więc wyciągnęłam któryś z moich zeszytów i zaczęłam w nim rysować, żeby zająć sobie myśli. Przyszła do mnie Felister. Była bardziej wyciszona niż zwykle. Przywitałyśmy się, a ona usiadła obok mnie.

- Co u ciebie, Felka? - zapytałam i spojrzałam na jej twarz z uśmiechem.

- Nie wiem... Szkoda mi trochę Raven - oparła tułów na moim biurku z przygnębioną miną.

- Rozchmurz się, sama powiedziałaś, że powinno być z nią dobrze - spojrzałam na nią spokojnie.

- No i mam nadzieję, że się nie myliłam... Ej, a co myślisz o jakiejś małej imprezie w moim pokoju, gdy się już obudzi? - zapytała rozpogodzona.

- Zawsze urządzaliście imprezy rannym, czy mnie coś ominęło? - zapytałam.

- No... Nie zawsze, ale Raven rzadko bywa w sali szpitalnej, więc to musi być coś poważnego - wzruszyła ramionami.

- Ale Raven nie lubi imprez - zauważyłam.

- Ona niczego nie lubi. To będzie spokojna impreza, bez obaw - machnęła ręką.

- W porządku - odpowiedziałam krótko.

- Spoko, no to idę powiedzieć reszcie! - powiedziała szybko i pobiegła.

Po drodze potknęła się o próg i przeklinała go przez całą drogę, a ja z tego chichotałam i wróciłam do rysowania, gdy nie było jej na horyzoncie. Starałam się nie skupiać na tym, co powiedziała Felka o stanie zdrowia Raven i zająć się udoskonalaniem anatomii człowieka w moim rysunku.

Niebawem zadzwonił alarm. Odrzuciłam ołówek, zamknęłam zeszyt i zbiegłam na dół. Ku mojemu przerażeniu na ekranie komputera pojawił się Slade. Duch wyszedł z naszyjnika i stanął obok mnie, żeby tego posłuchać.

- Witajcie, Tytani... - zamruczał przestępca.

- Czego chcesz?! - warknął Cyborg.

- Bez nerwów, Cyborgu. Jestem tu, by zaproponować wam małą zabawę w chowanego. Ja się chowam, a wy szukacie! - powiedział, zbliżając nieco twarz do ekranu i zmrużył oko.

- Daj nam podpowiedź, a będziemy tam w sekundę! - powiedział głośno i odważnie Bestia

- Ależ oczywiście. Podpowiedź znajduje się za moimi plecami - wskazał ją kciukiem.

Leżały tam flakoniki z Xenotium i zasilane tym właśnie płynem bronie. Robin wytrzeszczył oczy razem z resztą.

- Narkotyzujesz się? - zapytała Felka.

- Stara siedziba profesora Changa! - zmartwił się Cyborg, ignorując kolorową.

- Brawo! Widać, że jesteś spostrzegawczy. Radzę wam się pospieszyć, bo robię się bardzo niecierpliwy - powiedział szyderczo, trzymając jakiś pistolet zasilany Xenotium i obraz stał się czarny.

Miałam złe przeczucia, co do planu Slade'a. Bardzo śmierdziało mi to, że pojawił się akurat teraz, gdy Raven leży w sali. Cyborg pobrał namiary z komputera i wysłał je nam do komunikatorów, po czym zarządził, by udać się do garażu, ale go zatrzymałam.

- Słuchajcie, może ktoś powinien zostać z Raven? Mam wrażenie, że to na nią poluje - powiedziałam zmartwiona.

- Masz rację. Gwiazdko, zaopiekujesz się nią? - zapytał pół-robot.

- Oczywiście! - uśmiechnęła się szeroko Tamaranka. - Udanej misji, drodzy przyjaciele! - pomachała.

Wsiedliśmy do samochodu i wyruszyliśmy w drogę. Patrzyłam przez okno i starałam się odciągnąć swoje myśli od stresującej misji. Pozostali też siedzieli cicho, do czasu aż Felka nie dostała olśnienia.

- Ej! - krzyknęła nagle.

Wszyscy się zlękliśmy. Cyborg miał zacząć na nią krzyczeć za to, że mógł spowodować wypadek, ale szybko poprosiłam, żeby wyjaśniła o co jej chodzi.

- Jest nas tylko 4. Czy to nie za mało na walkę ze Slade'em? - zapytała.

- O cholera, masz rację! - wystraszył się Bestia.

- Szybko żeście się zorientowali - mruknął Cyborg.

- Bez obaw. Jest nas wystarczająco, by stawić mu czoła - spojrzałam na nich z odwagą i zacisnęłam pięść.

Reszta spojrzała ze zdziwieniem na mój dzielny wyraz twarzy.

- Obyś miała rację, młoda - powiedział Cyborg, łącząc się ze mną w nadziei.

- Też w to wierzę... - dotknęłam swetra w miejscu, w którym był wisiorek.

Ufałam duchowi, że nie pozwoli nam przegrać. Dostaliśmy się do budynku. W środku było bardzo ciemno, więc Cyborg włączył latarkę. Leżały tam puste, a czasem stłuczone, flakoniki po substancji.

- Wydawało mi się, że zabezpieczyliśmy Xenotium w labolatorium - powiedział Bestia.

- Niby tak, ale może Chang skitrał gdzieś kilka butelek zanim poszedł siedzieć, a Slade na tym korzysta - odpowiedział Cyborg.

- Oszustwo... - mruknęła Felister.

Spacerowaliśmy dalej, rozglądając się po pomieszczeniu. Zdecydowaliśmy się rozdzielić, gdy nic nie widzieliśmy. Cyborg poszedł z Bestią, a ja z Felister. Kolorowa użyczyła swej mocy, żeby oświetlić trasę czerwonym światłem z jej ręki. Ona szukała go w składowni broni, a ja z nią tylko, że w innym miejscu.

Problem polegał na tym, że pomieszczenie było duże, a ja nie potrafiłam latać. Slade mógł być wszędzie. Czułam ogromny stres, gdy pomyślałam, że on gdzieś siedzi i patrzy na nas z góry. Pocieszające było to, że Felister zachowywała się, jakby nie czuła tej presji, więc starałam się zachowywać jak ona.

- No gdzie on jest do cholery?! Na filmiku był dokładnie tutaj! - wskazała na miejsce z irytacją.

- Poczekaj, może Cyborg i Bestia coś mają - powiedziałam i wyciągnęłam komunikator, żeby do nich zadzwonić.

Starałam się z nimi skontaktować, ale połączenie szybko się zerwało. No tak, w takiej dziurze nie będzie zasięgu... Nagle poczułam dziwny powiew wiatru za plecami, jakby ktoś za mną przebiegł. Odwróciłam się, ale nie było tam nikogo. Pomyślałam, że to może być Slade.

- Chodź tędy - powiedziałam cicho i pobiegłam tam, gdzie zawiał wiatr, a Felka była tuż za mną.

Dotarłyśmy do jakiegoś zaułku i znalazłyśmy Cyborga i Bestię. Nie tego się spodziewałam. Wyglądali na zdenerwowanych. Tak samo jak my poskarżyli się na zasięg. Ponownie poczułam za plecami wiatr, ale to by znaczyło, że to nie byli Bestia albo Cyborg.

- Szukaliśmy wszędzie, ale nigdzie go nie ma - powiedział Cyborg z niepokojem, ustawiając coś w komunikatorze wmontowanym w ramię.

- My tak samo. Ale gdzie mógł pójść? - zmartwiłam się.

- Cały czas byłem tutaj, wy ćwoki - powiedział Slade, gdy zeskakiwał z góry.

- Skąd ty się urwałeś?! Z sufitu?! - wrzasnął Bestia.

- Może jest wampirem! - zamyślił się Cyborg.

- NANI?! - krzyknęła Felka i się nieco najeżyła.

- Jesteście tak prostoliniowi, że nie potraficie mnie znaleźć bez moich wskazówek. Zawiodłem się, ale to nie pierwszy raz - powiedział, chodząc między nami swobodnie.

- Czego chcesz, piracie z ręką zamiast haka?! - zwrócił się do niego Bestia.

- Mówiłem, chcę się zabawić, a skoro wam się pokazałem to czas na moją kolej. Policzę do 10 i każdy z was ma mieć kryjówkę. Start - mruknął złowieszczo.

Niby to dziecinna zabawa, ale on sprawiał, że brzmiała na typ gry, z której tylko zwycięzca wychodzi żywy. Dlatego byłam zdeterminowana, żeby powstrzymać go przed dopadnięciem reszty, ale najpierw musiałam znaleźć dobrą kryjówkę, a to trudna rzecz w takim miejscu.
Miałam nadzieję, że intuicja i odwaga mnie nie zawiodą. To był niestety dopiero początek jego podłej gry.

Ciąg dalszy nastąpi...

Ramię w ramię z duchem [Zakończono] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz