"Podstęp"

167 12 3
                                    

Minęło trochę czasu od ostatniego incydentu. Stałam się bardziej ostrożna, żeby podobny się już nie powtórzył. Często wychodziłam z domu sama i siedziałam na mieście. To sprawiło, że nie rozmawiałam z Tytanami za dużo. Właściwie to widziałam ich tylko, gdy opuszczałam wieżę.

Ewentualnie przy posiłku, ale przy tych również nie bywałam często. Z Felister też nie rozmawiałam. Nie było mi z nią po drodze. Martwili się, ale rzadko czułam, żeby faktycznie poświęcali mi uwagę. Może Raven. Czasami przychodziła w nocy, żeby upewnić się, że jestem w swoim pokoju; myślała, że śpię. Nie byłam pewna co mnie od nich oddzieliło. Może obowiązki?

A może tak było zawsze tylko nie umiałam tego dostrzec? Chwilami za nimi tęskniłam, ale nie pozwalałam, by było to po mnie widać. Niestety duch to rozpoznał. Spędzaliśmy ze sobą za dużo czasu, żeby nie wiedzieć, kiedy któreś z nas się czymś kłopocze. On nigdy nie zmuszał mnie do utrzymywania znakomitych relacji z resztą. Sam nie był dla nich przyjacielem na medal, a przecież nie mógł rozkazać mi czuć do Tytanów to, co chciał, żebym czuła.

Obecnie siedziałam na dachu i jadłam truskawkowego loda na patyku, którego znalazłam w zamrażarce po zakupach Bestii i Cyborga. Było wcześnie rano, a ja uwielbiałam posiedzieć sobie na dworze nad ranem w lato, kiedy słońce jeszcze nie zaczynało prażyć. Myślałam o wielu rzeczach. Korzystając ze swojej samotności, zaczęłam robić selekcję moich przyjaciół.

Analizowałam, kto jest tym prawdziwym przyjacielem, a kto nie przejmuje się mną. Nie wiedziałam dlaczego to robiłam, ale robiłam to zbyt często. Tylko siebie dołowałam, bo i tak wychodziło, że większość się nie przejmuje. Tak jakbym nie umiała zrozumieć, że można mieć więcej niż jednego przyjaciela. Felister rozumiała to bardzo dobrze, więc dlaczego ja nie mogę?

Ale... czy to obowiązek przyjaciół, żeby poświęcać sobie uwagę i przejmować się sobą? Brzmię, jakbym nie miała pojęcia, na czym polega przyjaźń a przecież jestem w tej drużynie ponad rok. No i niestety to prawda. Nie mam pojęcia, co to przyjaźń. Tyle lat próbuję to rozgryźć i wciąż nie wiem. Niby to osoba bliska twojemu sercu, ale czy jest w porządku w przyjaźni, by jedna osoba nie czuła się z drugą do końca dobrze?

Żeby kontakt przyjaciół ograniczał się do kilku słów? Czy bycie zazdrosnym o swojego przyjaciela jest rzeczą złą, czy normalną? Czy potrzeba posiadania uwagi swojego przyjaciela też nie jest wskazana? Co jeżeli jedna osoba agażuje się w znajomość, a druga ma to gdzieś? Czy to też jest przyjaźń? Czy powinno się dać tej osobie czas na zrozumienie twoich dobrych intencji?

Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Miałam rok, by zaklimatyzować się w nowym otoczeniu i przyzwyczaić do nowych ludzi. Ba! Pokochać ich! A jednak dalej guzik wiem. Pewnie ze mną jest coś nie tak. Mogę przysiąc. Tylko jak mam to zmienić?

- Dzień dobry - usłyszałam nagle obok siebie i się wzdrygnęłam.

To była Raven. Usiadła obok mnie po turecku. Nieco odetchnęłam z ulgą.

- Dzień dobry. Wystraszyłaś mnie - podrapałam się po głowie z zakłopotanym uśmiechem.

- Przepraszam - odpowiedziała, patrząc w dal. - Nie sądziłam, że cię tu spotkam - przyznała bez emocji.

- Umm... Tak, akur-rat tutaj rzadko bywał-łam - czułam się niezręcznie i bałam się, że jest na mnie zła.

Tak dawno nie rozmawiałyśmy... Moje ciało było całe spięte. Przysunęłam kolana pod brodę i dalej jadłam loda.

- Tak, wiem. Gdzie ostatnio byłaś? - pytała z niepokojącym spokojem w głosie.

- J-Ja... Na mieście - powiedziałam ogólnie.

Ramię w ramię z duchem [Zakończono] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz