Wracaliśmy do wieży w lekkiej rozsypce. Każdy szedł sam, gęsiego, pogrążony w swoich myślach. Jedynie Felister szła z Bestią. Było mi strasznie ciężko na sercu. Robin się do mnie nie odezwie. Reszta tym bardziej. Myślałam nad sposobem, żeby ich jakoś przekonać, by mnie nie zostawiali, chciałam wytłumaczyć. Samotność to ostatnia rzecz, której teraz potrzebuję.
Po powrocie wszyscy usiedliśmy na kanapie ze spuszczonymi głowami w zupełnej ciszy. Dopiero, gdy Raven wróciła z książką, doszło do mnie, że wcześniej nie było jej w salonie, a to świadczyło o naszym ogromnym zamyśleniu. Dziewczyna usiadła obok mnie, a książkę zostawiła na swoich kolanach. Spuściłam głowę.
- Będziemy tak siedzieć? - zapytał niepewnie Bestia znudzony ciszą.
- Nie. Wybaczcie, to ja powinnam zacząć - odezwałam się ostrożnie, by nie powiedzieć czegoś nie tak. - Jest mi ogromnie przykro. Wiem, że dla was jestem prawdopodobnie skończonym złem, ale zapewniam was, że wszystko, co zrobiłam ma powód - powiedziałam szybko.
- Jak to się stało, że przyjaciel Robin z tobą jest? - zapytała Gwiazdka.
Od tamtego momentu zaczęła się długa seria pytań i odpowiedzi. Wytłumaczyłam im wszystko, co mogłam. Dlaczego on tu jest, czemu mnie wybrał, dlaczego noszę jego prezent od Tamaranki, dlaczego wszyscy próbują zdobyć mój naszyjnik, co skłoniło mnie do tak brutalnego zachowania wobec Slade'a, no i oczywiście, dlaczego chciałam zatrzymać byłego lidera tylko dla siebie. To ostatnie tłumaczyło mi się najciężej, bo powód dotyczył moich uczuć...
- Słuchajcie, ja nigdy nie chciałam odbierać wam przyjaciela. Na początku wam nie mówiłam, bo bałam się, że przez ilość informacji jaką dysponujecie stanie się wam krzywda. Później robiłam to tylko ze względu na mnie... - zaczęłam.
- Powiedz nam jakie są te względy - zachęciła Felister.
Gdy zapytała o to tak życzliwie i delikatnie, ścisnęło mnie w sercu. Czułam, że gdy zacznę opowiadać nie obejdzie się bez kilku wylanych łez.
- B-Bo ja... - gula stanęła mi w gardle. - Ja nigdy nie miałam przyjaciela. Takiego prawdziwego, który byłby ze mną wtedy, gdy tego potrzebuję. Ludzie zawsze oczekiwali, że to ja będę dla nich, ale prawda jest taka, że ja też chciałabym, by ktoś był dla mnie - zaszkliły mi się oczy.
Tytani byli zaskoczeni, ale to nie był koniec tego, co miałam do powiedzenia.
- I Robin był dla mnie... Gdy mnie bolało, gdy czułam się źle, gdy miałam dość - był tam... i słuchał mnie, a gdy on tego potrzebował, ja słuchałam jego. Tego brakuje mi w naszej drużynie - spojrzałam na nich z powagą. - Nigdy nie dzielicie się problemami. Cyborg nigdy nie przyznał, że nie radzi sobie ze stanowiskiem lidera, Raven nigdy nie powiedziała, że czuje się samotna, a Felister nie wyznała, że tęskni za domem - patrzyłam na nich po kolei.
- Skąd ty to wiesz? - Cyborg zmrużył oczy.
- To po was widać i czuć... - odpowiedziałam. - Nie chciałam, żebyście wiedzieli, że Robin wrócił, bo bałam się, że gdy wam powiem to tak bardzo skupicie się na sobie, że zapomnicie... o mnie... I znowu będę samotna. Nie chcę go stracić, on jest mi najbliższy... - spuściłam głowę i dotknęłam naszyjnika, a on zaświecił się.
To znaczyło, że Robin wyszedł. Zobaczyłam go na kanapie obok siebie. Patrzył na mnie ze smutnym zamyśleniem na twarzy, ale ja nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy ze wstydu za mój egoizm.
- Nie sądziliśmy, że czujesz się w ten sposób... - Felister spuściła głowę.
- Źli z nas przyjaciele, oj źli... - Gwiazdka pokręciła głową.
CZYTASZ
Ramię w ramię z duchem [Zakończono]
Fanfiction14-letnia Michelle, znana też jako Myth, od roku należy do sławnej na cały świat drużyny Młodych Tytanów. Nigdy wcześniej nie podejrzewała, że kiedyś doszło do tragedii i na jej miejscu była zupełnie inna osoba. Ten człowiek jest martwy i błąka się...