Obudziłam się po upływie nieokreślonego czasu w zupełnie innym miejscu niż to, w którym byłam wcześniej. Miałam na sobie szpitalną płachtę w kolorze miętowym zamiast swoich normalnych ubrań i leżałam w jakimś łóżku innym niż moje. Miało metalowe barierki po bokach. Cały pokój był raczej w szarawej kolorystyce, jak większość ścian naszej wieży, ale było tu całkiem ciemno, jakby słońce zaczęło zachodzić. Najpewniej byłam w sali szpitalnej, a pora dnia to wieczór.
Od sufitu odbijało się żółte światło, z zewnątrz i padało na moje oczy, nie pozwalając mi dłużej leżeć nieprzytomnie. Nie wiedziałam skąd się tu wzięłam i co się stało. Pamiętam tylko ból głowy, a potem otaczającą mnie zewsząd czerń. Ten ból głowy został ze mną do tej pory. Czułam się źle, nie mogłam się skupić, od momentu przebudzenia nie ruszyłam żadną swoją kończyną.
Jedynie przewracałam oczami po suficie. Słyszałam w swojej głowie echo. Tak jakby ktoś nieustannie wykrzykiwał moje imię. Nie wiedziałam kto to był, ale przez jego wołanie mój umysł został obarczony niepokojem. Tak, jakbym zrobiła coś złego, jakbym miała przejmować się tą osobą. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- O, obudziłaś się już? Jak się czujesz? - zapytała cicho Felister, siadając na skraju łóżka.
- Niedobrze - jęknęłam, leniwie przechylając głowę do boku, żeby na nią spojrzeć.
- Co jest nie tak? Boli cię coś? - zbladła ze zmartwienia.
- Jest mi słabo - odpowiedziałam ochryple.
- To nic dziwnego, dostałaś w głowę. Cyborg zaraz tu będzie. Jeżeli to cię jakoś pocieszy to wiedz, że mogło być z tobą dużo gorzej. Potraktowali cię dosyć łagodnie - dotknęła mojej leżącej wzdłuż ciała ręki.
- Skąd wiesz, że dostałam w głowę? - zapytałam, przypominając sobie pojedyńcze sceny.
- Gdy cię zobaczyliśmy, miałaś czerwony ślad ręki w okolicach skroni - wskazała palcem ten obszar swojej głowy.
- Naprawdę? - zdziwiłam się. - A co z wami? Nic wam nie jest? - zapytałam, powoli układając sobie fakty w głowie.
- Nie, na szczęście Raven uleczyła nam rany, gdy wróciliśmy do domu - uśmiechnęła się.
- Dlaczego nie uleczyła też mnie?
- Byłaś nieprzytomna. Nie wiedzieliśmy, co powinna leczyć. Jedynie wymazała ci z twarzy ten czerwony ślad - wytłumaczyła.
- Oh, no tak - lekko westchnęłam przez małą ilość powietrza w płucach.
- Właściwie to czego chciał od ciebie Rój? - zamyśliła się.
- Nie jestem pewna. Pamiętam jak mówili, że mam coś, czego potrzebują - powoli pozbywałam się chrypy.
Gdy powiedziałam to na głos, zdałam sobie sprawę z tego, o co im chodziło. Nagle ich cel stał się klarowny.
- Naszyjnik! - wrzasnęłam w popłochu i gwałtownie podniosłam tułów z łóżka.
Pożałowałam tego, bo odezwały się moje siniaki na plecach. Syknęłam z bólu, a potem zaczęłam płochliwie przeszukiwać ręką okolice mojej klatki piersiowej. Gorąco przeszyło moje ciało, gdy zauważyłam, że nie ma już mojej błyskotki.
- Co się stało? - Fela wstała z krzesła ze zmartwieniem.
- Nie ma go... - powiedziałam cicho, próbując się opanować.
- Kogo?
- Naszyjnika! Nie mogę go znaleźć! - podniosłam głos w stresie.
- Spokojnie, na pewno się znajdzie - pocieszała.
CZYTASZ
Ramię w ramię z duchem [Zakończono]
Fanfiction14-letnia Michelle, znana też jako Myth, od roku należy do sławnej na cały świat drużyny Młodych Tytanów. Nigdy wcześniej nie podejrzewała, że kiedyś doszło do tragedii i na jej miejscu była zupełnie inna osoba. Ten człowiek jest martwy i błąka się...