Była noc i padał deszcz. Tym razem to na szczęście nie ingerencja Groma oraz Błyskawicy. Wtedy burza szalała non stop, a teraz tylko dzisiaj w nocy. Leżałam w łóżku i nie mogłam zasnąć, ale nie przez koszmary, a zimno. Moja kołdra była bardzo cienka, dlatego założyłam grubszą piżamę, ale tym razem nawet ona nie pomogła.
Dreszcze szły w dół mojego kręgosłupa i spowrotem. Zwijałam się w kulkę najbardziej jak tylko mogłam, ale nie przechodziło. Starałam się uspokoić, ale było mi ciężko powstrzymać jęki, gdy z każdym przesunięciem nogi odczuwałam chłód. Nie chciałam budzić przyjaciół w środku nocy, więc nawet nie wstawałam z łóżka.
Byłam cała przykryta, a nawet drobny przewiew powietrza, gdy odsunęłam kołdrę kończył się dreszczami. Kiedy już nie mogłam tego znieść, Robin zaczął coś wyczuwać i pojawił się obok łóżka. Spojrzał na mnie, a ja cała drżałam z kołdrą naciągniętą do czubka głowy. Zmartwił się, że się uduszę, więc zaczął mną szturchać, bo nie mógł złapać kołdry. Nie chciałam wystawić głowy, bo bałam się kolejnych dreszczy.
- Myth, co jest? - zapytał niepewnie.
- Z-Z-Zimnoo! - jęknęłam pod kołdrą.
- Aż tak? - zdziwił się.
- Jak widać - jęknęłam wyziębiona.
Duch przechylił głowę w bok i spojrzał na mnie ze współczuciem, chcąc zrobić cokolwiek, by mi pomóc. Gdy zobaczył błysk w moim oku przez odbijające się w nim światło księżyca, przypomniał sobie o naszyjniku. Miał on bowiem jedną ciekawą zdolność, o której zapomniał.
Rozkazał mi podać mu naszyjnik, a gdy zniknie, trzymać blisko ciała. Spojrzałam na niego niepewnie, ale wydawał się przekonany o skuteczności tego działania, więc mu zaufałam. Wystawiłam dla niego złote serduszko, a on dotknął go i zniknął. Gdy to zrobił, znów schowałam naszyjnik, szczelnie przykryłam się kołdrą i czekałam aż coś się stanie.
W tym czasie kolejne dreszcze przeszły przez mój kręgosłup, bo gdy znikał, naszyjnik zawsze imitował ciepło, które szybko uleciało. Zastanawiałam się, o co mogło mu chodzić, ale w tym zimnie ciężko było się skupić. Dla mnie wyglądało to na sposób ucieczki przed problemem. Nagle poczułam coś w okolicy klatki piersiowej. Ciepło, a z nim jasne złote promienie.
Bardzo intensywne, ale przyjemne. Uśmiechnęłam się do mojego ukochanego złotka i zwinęłam się w kulkę, pozwalając ciepłu mnie otulić. Temperatura naszyjnika była podobna do termofora z wrzątkiem, więc nie mogłam trzymać go zbyt blisko skóry, ale siła tego ciepła była wystarczająca, żebym nie musiała.
Moje ciało szybko przejęło temperaturę naszyjnika, a ja powoli pogrążałam się w śnie, ale niestety nie było mi to dane, mimo wielkiej wygody. Usłyszałam w korytarzu czyjeś kroki, ale takie, które wzbudzały we mnie niepokój. Były przyciszone i stłumione, jakby chciały się ukryć.
Zaczęłam tworzyć wizje wrogów, skradających się po to, by dopaść "moją moc" i wykorzystać ją przeciw mnie. Postać krążyła w tą i z powrotem, jakby szukając czegoś. Niepokój ogarniał mnie coraz bardziej. Miałam wrażenie, że przyszła po mnie, a jak nie po mnie to po moich przyjaciół!
- Duchu, też to słyszałeś? - zapytałam dla pewności.
- Co takiego? - pojawił się obok.
- Kroki. Ktoś tam chodzi! Co jeżeli to jakiś złodziej albo co gorsza Slade! - zmartwiłam się.
- On nie jest na tyle głupi, żeby dawać znać o swojej obecności - zauważył Robin rozsądnie.
- Wciąż chciałabym się upewnić. Będę ostrożna - spojrzałam na niego, czekając na zgodę.
CZYTASZ
Ramię w ramię z duchem [Zakończono]
Fanfiction14-letnia Michelle, znana też jako Myth, od roku należy do sławnej na cały świat drużyny Młodych Tytanów. Nigdy wcześniej nie podejrzewała, że kiedyś doszło do tragedii i na jej miejscu była zupełnie inna osoba. Ten człowiek jest martwy i błąka się...