Rano obudziłam się o godzinie 5:07. Spojrzałam na budzik, nie dzwonił.
Coś jest nie tak, miałam się obudzić o 6:45.
Już podnosiłam głowę z poduszki, i nagle zauważyłam że kilka centymetrów przede mną wisiał Spider-Man.
Więc zrobiłam to, co zrobiłby normalny człowiek.- Wrzasnęłam na całe mieszkanie.
- Ciiii!- Chciał mnie uspokoić.
- Pogrzało cię!? Nigdy więcej mnie nie strasz!- Ochrzaniłam go.- A poza tym jak się tu dostałeś?
- Przez okno.
- A po co tu przyszedłeś?- Stawałam się coraz bardziej dociekliwa.
- Muszę Ci coś pokazać.
- Pokarzesz mi jak skończę lekcje.
- Racja.
- Jakby co możesz przyjść o 16:35, pasuje Ci?
- Ymhm. - Odpowiedział mi, ale dalej nie wychodził.
- Coś jeszcze?- Rzuciłam tym razem bardziej opryskliwym tonem.
- Idziemy na patrol.- Gdy to powiedział zamurowało mnie.
- Jak to na patrol?!O tej godzinie?- Zaczęłam się wydzierać.
- Tak, o tej godzinie, i bądź trochę ciszej, bo obudzisz twoją mamę.- Brzmiał jak potencjalny pedofil.
- Z kąd wiesz że mama śpi?
- Jakby nie spała, to już dawno musiałabyś się jej tłumaczyć z kim rozmawiałaś.
Nic nie odpowiedziałam.
- Zbierajmy się, bo musimy jeszcze poskakać po budynkach.- Pośpieszył mnie.
- No jasne.
Zaspanym krokiem podeszłam do drzwi, obok których leżał mój plecak.
Otworzyłam go i wyjęłam telefon, strój i komunikator. Wtedy przypomniało mi się że Pająk mógł do mnie zadzwonić, zamiast tu przychodzić.
- Dlaczego nie zadzwoniłeś? Nie musiałeś tu przychodzić.
- Chciałem, ale.... F-fury powiedział że mam przyjść.- Ściemnia...
- Aha. - Odpowiedziałam sarkastycznym tonem.
Gdy weszłam do toalety, rozczesałam włosy, pomalowałam tylko rzęsy i brwi i przebrałam się w strój.
Kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam że Pająk siedzi ma moim łóżku i trzyma coś w rękach.
Po cichu przeszłam po suficie, zatrzymałam się tuż nad nim, oglądał zdjęcie mojej dawnej klasy.
Dotknęłam go w ramię mówiąc:
- Nie sądzisz że nie ładnie szperać w czyichś osobistych rzeczach?- Nie zaskoczyłam go jednak.
- To leżało na twojej szafce nocnej, w niczym nie szperałem.- Zaczął się tłumaczyć, drapiąc się po karku.
- W takim razie muszę schować to, tam gdzie tego nie znajdzesz.- Szepnęłam do siebie.
- Dlaczego?
- Widzisz...nie byłam zbyt lubiana w szkole i nie mam najlepszych wspomnień z tamtej klasy...
Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Może już chodźmy?- Zapytał, umiejętnie zmieniając temat.
- Tak, lepiej już chodźmy.
Wyszliśmy przez okno. Musiał pomóc mi utrzymać równowagę, bo inaczej spadłabym z pierwszego piętra.
<• Godzinę później •>
Po skończonym patrolu Pająk odprowadził mnie do domu.- Miło z jego strony.
Kiedy już poszedł zadzwonił mi komunikator, bez wachania odebrałam:
- Halo?
- Bądź dzisiaj, o 17:05 na Tricarrierze, będzie trening.- Dzwonił Fury.
- Ok.- Odpowiedziałam, po czym spojrzałam na zegarek, była 6:24.
Mam jeszcze 21 minut zanim zadzwoni budzik, jak położę się tylko na chwilę nie powinnam zaspać.
<•>
Obudziła mnię mama, krzycząc na cały dom że jestem nie odpowiedzialna.
Prawie zaspałam- Tjja. Pierwsza lekcja zaczynała się o 7:15, a była 6:58.
- Tak to się kończy jak siedzisz do późna, zamiast spać!- Krzycząc zdjęła ze mnie kołdrę...i wtedy poczułam się jak na antarktydzie.
- Gdybyś wiedziała, co robiłam gdy jeszcze słodko spałaś...- Szeptałam, głosem przepełnionym chęcią mordu.
- Co?- Spytała nagle.
- Nic, zupełnie nic.- Po tych słowach podeszłam do szafy, wzięłam ciuchy i weszłam do łazienki.
Poprawiłam lekko makijaż, który jakoś jeszcze się trzymał, na strój założyłam czarane spodnie, białe buty FILA i długą czarną bluzę.
Wyszłam z łazienki, wzięłam plecak, komunikator i telefon.
Zbiegłam szybko na dół, podbiegłam do kuchni, mama podała mi grzankę z dżemem.
Wybiegłam z domu, autobus już odjechał a mama musiała szybko jechać do pracy.
No to świetnie!
Jeszcze przez chwilę stałam na chodniku jak głupia i kombinowałam jak dostać się do szkoły.
Aż nagle mnię olśniło:
Przecież mam na sobie strój...raczej nie dostanę kary jak z niego skorzystam.
Nie myślałam dłużej, tylko wbiegłam do najbliższej alejki.
Wspięłam się po budynku, skoczyłam z niego i zaczęłam strzelać sieciami wszędzie gdzie tylko mogłam.
Gdy już widziałam szkołę również wskoczyłam do alejki, i pobiegłam ile tylko miałam sił w nogach.
W końcu dotarłam do szkoły. Podbiegłam do mojej szafki, przy okazji przewracając wszystkich, którzy weszli mi w drogę.
Wyciągnęłam potrzebne książki i pędem ruszyłam do klasy.
Dzwonek zadzwonił, kiedy do klasy miałam około 20 metrów.
Nauczycielka od bioligii już otwierała drzwi, a ja cała zdyszana wbiegłam na AM.
- Jezu Sara co się stało?!- Zapytała widząc mnie w takim stanie.
- Później..- Przez moje wyschnięte gardło dałam radę odpowiedzieć tylko tyle.
O nic więcej nie pytała, weszłyśmy do klasy.
Zajęłam miejsce na samym końcu, AM usiadła z jakąś dziewczyną.
Zaczęłam się rozpakowywać dalej ciężko dysząc, kiedy obok mnie miejsce zajął Peter.
- Hej. - Powiedział, ale kiedy tylko spojrzał na mnie od razu zaczął szukać czegoś w plecaku.
- Trzymaj. - Mówiąc to podał mi butelkę wody.
Zamiast cokolwiek odpowiedzieć szybko otworzyłam butelkę i łapczywie wypiłam jej zawartość.
- Dziękuję.- Wydusiłam po chwili.
- Nie ma za co, może opowiesz mi co się stało.- Spojrzał na mnie a potem na butelkę, w której została tylko resztka płynu.
- Zaspałam, spóźniłam się na autobus, i urządzilam sobie maraton. Jeszcze mam zakwasy po wczorajszym treningu.- Odpowiedziałam szybko, nie zdając sobie sprawy, że zaraz wygadam mu o tym co wczoraj robiłam.
- Uprawiasz jakiś sport?
- Tak jakby...- Poczułam że więcej powiedzieć nie mogę.
- Jaki?- Czas się wyplątać.
- Jeżdżę na wrotkach.- Nie było to kłamstwem, lubiłam jeździć na, jednak nigdy nie byłam w tym wybitna.
- Wiesz ja jeżdżę na desce...więc może spotkalibyśmy się kiedyś żeby pojeździć?- Wydusił z siebie nieśmiało, zapewne dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego co powiedział. Zaczął drapać się po karku, przy okazji rumieniąc się.- Oczywiście jako przyjaciele.- Dodał szybko.
- Jasne...- Czułam że teraz ja również się rumienię.
- Masz czas o 16?- Kontynułował.
- Ymm..- Zaczęłam przypominać sobie, że wtedy ma przyjść do mnie Pająk.
- ..akurat wtedy nie mogę, ale jutro o tej porze jestem wolna.- Dodałam powoli.
- Tak, ja też więc przyjdę po Ciebie, tylko podaj adres.
Wyrwałam jedną kartę z zeszytu, napisałam mój adres i podałam mu ją.
Zauważyłam że przygląda się kartce,
potem spojrzał na mnie.
- Jesteśmy sąsiadami.- Powiedział po chwili.
- Serio?- Odpowiedziałam ze zszokowaną miną.
- Ymhm, mieszkamy naprzeciwko siebie.
- Ooo.
Już nikt nic nie odpowiedział, bo uciszyła nas nauczycielka, drąc się na nas że jesteśmy rozwydrząną młodzieżą i że przerwa jest od rozmowy.
Gdy się tylko odwróciła wybuchnęliśmy śmiechem.
Mieliśmy szczęście że nie słyszała tego z końca klasy, bo już siedzielibyśmy u dyrektora.
Reszta lekcji minęła na tym że ja słuchałam muzyki a Peter bawił się swoim aparatem.
Potem była fizyka, usiadłam z AM.
Gdy tylko zajęłyśmy miejsca zaczęła mnię wypytywać o czym rozmawialiśmy:
- I co?- Zapytała.
- I nic.- Nie chciałam się przyznać że zaprosił mnię na wrotki.
- Daj spokój przecież widziałam jacy byliście zakłopotani.- Mówiąc to poruszyła sugestywnie brwiami.
- Nie odpuścisz mi?- Zapytałam z nadzieją w głosie.
- Nie. - Dodała stanowczo, uśmiechając się.
Westchnęłam głośno po czym powiedziałam jej.
- Zaprosił mnie na wrotki.
Już miała piszczeć z mojego ,,szczęścia", ale w porę zakryłam jej usta ręką.
Spojrzała na mnię w stylu ,,No wiesz co?", po czym zdjęłam moją rękę z jej twarzy.
Większość pozostałych lekcji minęła dość spokojnie, ale potem nadszedł czas na WF.
Przebrałam się w łazience, nie zapominając że mam na sobie strój.
Razem z AM i innymi dziewczynami weszłyśmy na salę. Wuefistka sprawdziła obecność, a potem zaczęła wygłaszać mowę że wczoraj wszystko było symulacją i że ja z AM zachowałyśmy się odważnie.
I tu musiała skłamać.
- Niestety dziewczyny nie miały predyspozycji na bohaterki i się nie dostały.- Po tym zdaniu spojrzałam na AM wymownym wzrokiem, ona zrobiła to samo i zaczęłyśmy chichotać jak małe dziewczynki.
Na szczęście nikt tego nie zauważył.
Po wszystkich lekcjach poszłam do szafki odłożyć rzeczy, podszedł do mnie Peter.
- Hej. - Zaczął.
- Cześć.
- Pomyślałem że może wrócimy razem, skoro mieszkamy obok siebie.- Powiedział drapiąc się po karku.
- Jasne tylko odłożę książki.- Zrobiłam to co powiedziałam.
Gdy wyszliśmy razem ze szkoły nie zabrakło tekstów że strony niejakiego Flasha.
- Zaraz mu przywalę.- Wycedziłam przez zęby, zatrzymując się na środku dziedzińca.
- Nie rób tego, to się źle skończy.- Peter próbował mnie zatrzymać, jednak mu to nie wychodziło.
- Chyba widziałeś jak załatwiłam wczoraj tego faceta?- Zapytałam go szybko.
- Tak, to był odlot...- Starał się coś zrobić.
- Proszę nie zmieniaj tematu.- Tylko tyle mu powiedziałam, zdjęłam plecak i wcisnęłam go w jego ręce.
Podchodziłam powoli do Flasha krzycząc:
- Ej Flash!- Odwrócił głowę w moją stronę, przerywając jego rozmowę.- Tak ty debilu.- Dodałam, żeby jeszcze bardziej go wkurzyć. I chyba osiągnęłam cel.
- Uuu to laleczka Parkera.- Odgryzł mi się.
- Jeśli jesteś taki twardy jak mówią, to chyba możesz zrobić mi krzywdę? Chyba że się boisz!- Podkreśliłam ostatnie zdanie, tym samym prowokując go.
- Już po nim.- Usłyszałam jak Peter wzdycha do siebie.
- Słuchaj młoda nie biję dziewczyn.
- Ale chyba dla mnie zrobisz wyjątek? Nie bądź taki.- Dodałam przymilnym tonem.
- Słuchaj nie mam zamiaru...- Nie zdążył dokończyć swojego ,, jakże mądrego" wytłumaczenia, ponieważ rzuciłam się na niego, dając mu z buta w twarz.
Upadł na ziemię. Wstał dopiero po chwili, kiedy dotarło do niego co się stało.
Odwróciłam się na pięcie, ale mając na sobie strój poczułam wibracje odpowiadające za ostrzeganie mnie przed zagrożeniem. Poczułam że Flash chce walnąć mnie w głowę.
Uchyliłam się tylko, i podeszłam do Petera, który stał z otwartą buzią.
- Widzę że szczęka opadła.- Powiedziałam zadowolona.
- Nie tylko mi.- Obrócił mną i wtedy zobaczyłam chyba z pięćdziesiąt osób z takim samym wyrazem twarzy, jaki miał przed chwilą Peter.
Wpatrywali się we mnie, nic nie mówili.
- To może już chodźmy.- Powiedział.
- Tak, lepiej żeby mnię tu nie było jak doniesie o tym nauczycielom.- Dodałam szybko, i zaczęliśmy iść w stronę naszych domów.
Droga minęła nam na nabijaniu się z Flasha, i min wszystkich ludzi, którzy to widzieli.
- Będę miała kłopoty.- Dodałam z rozbawieniem.
- Nie sądzę.- Powiedział przekonująco.
- Z kąd wiesz?- Nie powiem zaciekawiło mnie to.
- Myślisz że chłopak taki jak on przyznałby się że pokonała go dziewczyna?
- Myślisz że dziewczyna nie dała by rady?- Nie ładnie panie Parker.
- Nie tylko..- Widząc jego zakłopotanie, zaczęłam się śmiać.
Kiedy doszliśmy pod mój dom zapytał znów drapiąc się po karku:
- Emm..dasz mi swój numer?- Zarumieniłam się, i podałam mu go.
- Tak..to do jutra.- Powiedziałam w końcu.
- Tak.
Nie mam pojęcia jak, ale nagle przytuliłam go, on niepewnie odwzajemnił uścisk.
Przeszedł na drugą stronę ulicy, uśmiechnął się do mnie, ja tak samo i zniknął mi z oczu.
Zdjęłam buty, zamknęłam drzwi, usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać jakiś ,,paradokument".
Potem przypomniało mi się że muszę odrobić lekcje.
Poszłam do mojego pokoju, usiadłam przy biurku, wyciągnęłam podręczniki i zeszyty.
Zabawę czas zacząć!
Kiedy prawie skończyłam była godzina 16:23,
niedługo miał się zjawić Pająk.
Czekałam chwilę, aż usłyszałam pukanie w szkło.
Odwróciłam się i otworzyłam okno, Pająk zwinnie wszedł i usiadł na łóżku.
- Jak tam szkoła?- Zapytał widząc podręczniki na biurku.
- Emm.. dobrze,- Skłamałam przypominając sobie o Flashu.- mam jeszcze pracę domową.
- Z czego? Może uda mi się pomóc.
- Dzięki ale lepiej nie, to fizyka a ty na pewno masz ważniejsze sprawy od uczenia mnie.- Nie chciałam wyjść na głupią przy superbohaterze, więc zaczęłam odmawiać.
- Co ty mam czas.- Mówiąc to patrzył się na zadanie.- Dasz mi jakąś kartkę?
Tak jak prosił wyrwałam kartkę z zeszytu i mu ją podałam.
Gdy zaczął mi tłumaczyć zrozumiałam lepiej niż na lekcji.
<•Chwilę później•>
- Wróciłam!- Krzyknęła mama.
- Ok!- Odpowiedziałam jej.- Schowaj się, szybko!- Te słowa skierowałam do Pająka.
Słyszałam jak mama wchodzi po schodach, ja za to zaganiałam superbohatera pod moje łóżko.
Gdy mama otwierała drzwi, ja szybko usiadłam przed biurkiem, udając że odrabiam lekcje.
- Hej skarbie.- Podeszła do mnie patrząc co robię. Po chwili spojrzała na kartkę mówiąc.- przecież to nie twoje pismo.- Z kąd ona wie takie rzeczy???
- Aaa..to kolega tłumaczył mi na lekcji.- Wymyśliłam pierwszą lepszą historię.
- Jaki kolega?- Spojrzała na mnie wymownie.
- Taki jeden.- Nie chciałam nikogo wkopać.
- No powiedz.- Upierała się.
- Nazywa się Peter, mieszka naprzeciwko.- Jaka ja jestem miękka.
- I proszę, nie pytaj mnie teraz o wszystko co o nim wiem. Idę spotkać się z moją koleżanką,- Skłamałam bo wiedziałam że Pająk chciał mi coś pokazać, zapewne poza domem.- więc byłabym wdzięczna gdybyśmy przełożyły gadanie o chłopakach na inny termin.- Powiedziałam poważnie.
- Dobra.- Powiedziała tylko tyle i wyszła z pokoju. Zamknęłam za nią drzwi, żeby nie zaskoczyła mnie jak rozmawiam z Pająkiem.
Strzeliłam ,,Faceplama".
Po upewnieniu się że mama tu nie wejdzie, dałam Pająkowi znać że może wyjść.
- Już poszła, i przepraszam za tą sytuację.
- Nie ma sprawy.- Podrapał się po karku.
- Pamiętasz jak obudziłeś mnie o piątej i mówiłeś że chcesz mi coś pokazać?- Pamiętałam o tym przez cały dzień.
- Tak, ale musisz mi obiecać że nikomu o tym nie powiesz.- Postawił mi warunek.
- Jasne, ale o co chodzi?- Zapytałam.
- Chyba wiesz jak stałem się pół pająkiem prawda?
- No tak.
- Dziś też dostaniesz prawdziwych mocy, jeśli oczywiście chcesz...- Powiedział mi o czymś, co było moim marzeniem za dzieciaka aż do tej pory.
- No jasne że chcę, ale z kąd weźmiemy zmutowanego pająka?- Zaczęłam się zastanawiać jak on go zdobędzie.
- Musimy dostać się do...================================
Wesołych Świąt Wielkanocnych<3- na zapas.
Rozdział długi 2148słowa- WOAH.
Siedziałam nad nim niecałe trzy dni, a w połowie straciłam wenę 🙊
Ale dałam radę.
I've won my life!!!
:3:3:3