Następną lekcją był WF, nie najgorzej, lubiłam różnego rodzaju sporty.
Kiedy się przebrałam podeszła do mnie Amber.
- Hej jak tam było na lunchu z Parkerem?- Posłała mi spojrzenie w stylu ,,Rem,Wrem".
- Weź się nie podniecaj kobieto!
- Jezu tylko się pytam..- Teraz spuściła głowę w geście ,,zbitego psa".
- Dobra, co mam powiedzieć? Było ok, kupił nam herbatę.
- Miłość Rośnie Wokół Nas!!!..- Zaczęła drzeć się na całą szatnię, tak że wszyscy na nas patrzyli.
- Ciii! Żadna miłość!- Parker zabiję Cię, a później ją...nikt nic nie mówił o darciu się!!!
- Posłuchaj uważnie jestem tu od dwóch godzin, odłóżmy to na kiedy indziej np. po świętym nigdy.
- No dobra...- Odpowiedziała zniechęcona.
Zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję,
weszłyśmy na salę, wuefistka zaczęła sprawdzać listę obecności. Powiedziała, że będziemy miały lekcję inną, niż wszystkie poprzednie, wskazała ręką na sportowe materace rozłożone na podłodze.
- Macie postarać się przewrócić przeciwnika, powalić, zakładam że nie będzie to łatwe. Idziesz pierwsza Jackson.- AM z niechęcią weszła na matę, od razu potem jakiś napakowany wysoki mężczyzna w kimono, które o dziwo zakrywało mu twarz. A chłopcy robią pompki...AM zaatakowała tego kolesia, szło jej całkiem dobrze, po chwili udało jej się go przewrócić.
- Dobrze wystarczy.- Trenerka przywołała ją gestykulując.- Moon, teraz ty.- No bez jaj... Przestraszona powoli podeszłam do mężczyzny, walnęłam go pięścią w twarz, ten nie zareagował, wtedy kopnęłam go z całej siły w okolicy żeber, facet złapał się w bolące miejsce, a ja wykorzystując sytuację kopnęłam go w głowę. Udało się, mężczyzna przewrócił się mamrocząc coś pod nosem, po chwili wstał i podszedł do mojej nowej wuefistki, szepnął jej coś na ucho a ta jedynie kiwnęła głową.
- Chodźcie za mną.- Mężczyzna zawołał mnie i Amber, było to dla mnie trochę dziwne, że obcy facet ciągnie nas w jakieś miejsce.
Poszłyśmy za nim nie mając pojęcia co on może nam zrobić.Po chwili byłyśmy w damskiej toalecie. Dobra, dość tego!
- Przepraszam bardzo, ale jeśli pan nie powie nam w tej chwili co my tu robimy...!- Krzyknęłam, jednak mężczyzna mi przerwał.
- Nie krzycz tak.- Nieznajomy zdjął część kimona, która zakrywała mu twarz. Szczerze? Zamurowało mnie tak, że nie poczułam kiedy szczęka mi opadła. Naprzeciwko mnie stał mężczyzna, z opaską na lewym oku
- Nazywam się..
- Nick Fury!- Nie dałam mu dokończyć.
- Tak. - Odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. Nick Fury, ten Nick Fury się do mnie uśmiechnął, i ze mną rozmawia!!!
- Wykazałaś się wielką umiejętnością Moon, również ty Jackson.- OMG on mnie pochwalił!?- Ale interesuje mnie twój wiek.- Dodał po chwili.
- J-ja mam piętnaście.- Język zaczął mi się plątać.
- Świetnie.
- Aha...- Dobra nie kumam..
- Steve zabierz Moon i Jackson do helikoptera, ja muszę jeszcze coś załatwić z dyrektorem ich szkoły.
Więc poszliśmy.- Nagle zobaczyłam jak z kabiny wychodzi Kapitan Ameryka.
- O mój Boże!- Krzyknęłyśmy z Amber w tym samym czasie.
- Helikopter!?- Zapytała AM, prawie tak samo zdezorientowana jak ja.
- Lęk wysokości?- Spytał Kapitan.
- Nie tylko nigdy nie leciałam helikopterem.
- Ja też.- Dodałam zakłopotana. Helikopter?! Serio!? Ja dopiero samolotem leciałam i mało co nie zwymiotowałam!!!
Po chwili drogi byliśmy na dachu, Kapitan powiedział coś, co mnie zamurowało.
- Postaramy się by nie było turbulencji, Tony!!!
- Co?- Usłyszałam głos dobrze znany mi z filmów akcji, a tuż po tym wyłonił się jego właściciel.
- Kieruj bezpiecznie - Teraz wskazał na nas.- Jeszcze nigdy nie leciały.
- Czekaj Kapciu!!!- Wydarł się na niego najgłośniej jak się dało.- Chociaż nas przedstaw!
Kapitan Ameryka podszedł do AM, i zaczął ich sobie przedstawiać.
- Amber Jackson, Tony Stark, Tony, Amber Jackson.- Podali sobie ręce, widać było że AM jest bliska omdlenia.
- A..?
- Sara Moon, proszę pana.- Nie dałam powiedzieć żołnierzowi ani słowa, tylko uścisnęłam rękę Iron-Mana.
- Tony Stark.- Uśmiechnął się do mnie i oddał uścisk dłoni.
Nawet nie zauważyłam kiedy wrócił pan Fury.
- Tony nie podrywaj nastolatek!- Krzyknął żartobliwie Fury, kiedy tylko do nas podszedł.
Odruchowo zabrałam rękę i oczywiście już byłam cała czerwona.
- Bardzo śmieszne Nick!- Odkrzyknął Stark.
Kiedy w końcu weszliśmy do helikoptera, zapięliśmy pasy i pan Stark odpalił maszynę zapytałam.
- A tak właściwie to gdzie lecimy?
- Na Tricarrier, będziecie miały testy sprawnościowe.
Przez resztę drogi AM rozmawiała z Kapitanem o tym, jak będą wyglądały nasze treningi.
Dowiedziała się tyle że dostaniemy wycisk, jeszcze nie wiadomo od kogo...
Kiedy dolecieliśmy weszliśmy do środka, czekało tam na nas pomieszczenie, w którym miałyśmy mieć trening.
- Najpierw wejdzie Jackson, sprawdzimy z czym radzi sobie najlepiej.- Powiedział Fury zwracając się do Starka i do Rogersa.
Drzwi do sali się otworzyły, do środka weszła AM, wtedy Fury zaczął mówić do niej przez mikrofon.
- Najpierw sprawdzimy z jaką bronią dajesz sobie radę, a z jaką wręcz przeciwnie.
Na początek dali jej kopię tarczy Kapitana Ameryki, z ziemi wyłoniły się trzy roboty.
Nie udało jej się zlikwidować ani jednego, tylko je wyłączyli.
Potem dali jej kopię zbroi Iron Mana.
Latała tylko w kółko.
Później testowała inne bronie, ale w końcu natrafiła na to co było idealne,
dali jej jakieś pistolety, podobno od Czarnej Wdowy.- Z nimi radziła sobie idealnie, ja nawet nie wiedziałam jak się z nimi obchodzić więc pomyśleć o walce z tym.. masakra.
Tak czy inaczej rozwaliła wszystkie roboty, Fury powiedział jej że ma zaczekać na jakąś niespodziankę w holu.
Teraz była moja kolej, bardzo się stresowałam.
Nagle do powieszenia, w którym byliśmy wszedł...================================
Przepraszam że kończę w takim momencie...(pewnie każdy już się domyślił).