Szłam ze spuszczoną głową przez korytarz zapełniony ludźmi, można powiedzieć, że przez słowa playboya straciłam chęć do wszystkiego.
Cały czas chodziło mi po głowie „Jeśli się w nim zakochasz...poddasz się.", nie miałam jak tego olać przez moją nadmierną wrażliwość.
- Ktoś tu ma zły dzień!?- Usłyszałam przed sobą głos największego dupka w szkole.
- Daj mi spokój Flash...- Mruknęłam pod nosem starając się go ominąć.
- Nie ma tak dobrze.- Powiedział łapiąc mnie za ramię.
- DAJ. MI. SPOKÓJ.- Syknęłam wyraźnie patrząc mu w oczy swoimi, przepełnionymi w całości gniewem.
- Nie dam ci od tak odejść.
- Racja.- Powiedziałam przygniatając go do szkolnych szafek.- Jeśli jeszcze raz do mnie podejdziesz przysięgam, że skopię ci dupę tak, że nie będziesz mógł usiąść przez tydzień.- Wysyczałam mu w twarz.- Nie ty dziś masz wrażenie, jakby największy bohater na ziemi dał ci prosto w twarz...
- Zasłużyłaś na to.- Uśmiechnął się chytrze. Po krótkiej chwili moje kolano z impetem uderzyło Thompsona między nogi.
- A ty na to.- Powiedziałam odchodząc.<•>
- Hej.- Poczułam szturchnięcie w okolicy ramion.
- Daj mi spać Pete...- Mruknęłam jeszcze bardziej przytulając się do mojego plecaka.
- Masz ochotę wyjść gdzieś po lekcjach?- Spytał, a ja od razu otworzyłam oczy i skierowałam wzrok na chłopaka.
- Może jutro, mam napięty grafik.- Uśmiechnęłam się do niego.
- Szkoda...
- Chyba że coś zorganizowałeś, dla ciebie to odwołam.
- Co ty, daj spokój.- Powiedział śmiejąc się pod nosem.
- Mówię poważnie.- Powiedziałam przechodząc z pozycji „Leżę tu, bo nie mam nic lepszego do roboty." do „Siedzę, bo mój najlepszy przyjaciel robi sobie żarty."
- Serio, nie ważne. Kiedy indziej.
- Mogę spać dal...?- Moje pytanie przerwał mi dzwonek zapowiadający koniec matmy. Czemu ja?
- Dlaczego jesteś dziś taka przygnębiona?- Spytał gdy wychodziliśmy z sali.
- Bo cały czas krąży mi po głowie „Jeśli się w nim zakochasz...poddasz się.".- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- W kim?- Od razu zauważyłam, że spiął się, gdy to powiedziałam.
- Osobisty ochroniarz się znalazł.
- Kto ci tak powiedział i o kim była mowa?- Dopytywał się.
- Dziś rano pan Stark zrobił mi wykład, powiedział, że nie mogę zakochać się w Pająku choćby nie wiem co.
- Chyba nie pozwolisz mu pakować się do swojego życia?- Chyba mu zależy...
- Nie mam pojęcia.
- Poza tym, nie masz wpływu na to, czy się w nim zakochasz.
- No właśnie...<•>
- Serio nie możesz zostać?- Stałam pod drzwiami Petera już dziesięć minut, a chłopak cały czas ponawiał pytanie.
- Mam spotkanie z jednym chłopakiem.
- Będę cały czas za wami, na wypadek jakieś sytuacji.
- Przepraszam, ale kto tu jedzie do Sokovii na misję?
- I tak tam będę.
- Głupi stalker.- Powiedziałam odbijając się od ziemi._____________
Pov. Peter:„Mam spotkanie z jednym chłopakiem". Przysięgam, że choćby włos jej z głowy spadnie uduszę go, wykręcę kark, oderwę kończyny, pozaszywam, z powrotem oderwę i spalę na stosie...
W głowie obmyślałem cały plan egzekucji tego chłopaka.
- Cześć ciociu!- Krzyknąłem tak, jak robię to codziennie.
- Hej.- Powiedziała wychylając głowę z kuchni. Poszedłem prosto do pokoju w celu odpoczęcia, jak i przygotowania się do śledzenia dwójki nastolatków.____________
Pov. Sara:- Witam familię!- Krzyknęłam wbiegając do salonu.
- No cześć.
- Hejka.Kiedy dopiero rozejrzałam się po pomieszczeniu zauważyłam, że były tu tylko bliźnięta.
- Co oglądacie?- Spytałam wskakując na kanapę pomiędzy szybkim i dziwną.
- SpongeBoba.- Dziewczyna odpowiedziała mi krótko.
- Cicho! Daj oglądać.- Skarcił ją Pietro.
- Fajnie, idę do siebie. Nie musicie pukać.- Powiedziałam i pobiegłam do mojego pokoju, w celu znalezienia ciuchów na spotkanie z Chrisem. Otworzyłam drzwi, szybko odłożyłam plecak i rzuciłam się na moją szafę.
- Nie tak szybko.- Usłyszałam głos za moimi plecami.
- Ah no tak.- Powiedziałam wygrzebując ubrania, które Pietro pożyczył Peterowi.- Prosz cię bardzo.- Dobrze że zdążyłam je od niego wziąć.
- Dzięki.- Powiedział zabierając je ode mnie.- Ale chodziło mi o to, że wyrwałaś się z bieganka!
- Ty się ciesz, że żyję. Ten wyskok nie był planowany, Pajęczak ledwo mnie złapał.- W jednej chwili przypomniała mi się dzisiejsza rozmowa z panem Starkiem.
- Szkoda, że nie spadłaś...- Szepnął na odchodne kierując się do wyjścia.
- Też cię lubię!- Krzyknęłam zamykając za nim drzwi. Po chwili wróciłam do plądrowania mojej szafy.