23

470 36 3
                                    

Maraton 1/?

Rano obudziły mnie dźwięki głośno prowadzonej rozmowy, powoli przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Centralnie na mnie leżały wszystkie prześcieradła, które wcześniej wisiały pod sufitem. Muszę poprosić pana Starka o dłużej trzymające sieci. Po chwili do pokoju wszedł Peter, nie wyglądał na zadowolonego.
- Co jest?- Spytałam wskakując pod sufit w celu rozciągnięcia się.
- Nic takiego...
- Powiedz.
- Nie idziemy do szkoły!
- Co?! Jak to?
- Bo jest kurde 11:00!!!
- Co!- Byłam zdziwiona do takiego stopnia, że z wrażenia spadłam z sufitu na plecy.- Ałł...
- Nic ci nie jest!?- Chłopak krzyknął pomagając mi wstać.
- Wszystko okej...idziemy biegać.- Zmieniłam temat.
- Nie...- Bezradnie oparł się o piętrowe łóżko.
- Tak i koniec kropka!

Przypomniało mi się że w domu mam ubrania sportowe, już miałam wyskakiwać przez okno aby po nie polecieć, jednak chłopak mnie zatrzymał.
- Gdzie idziesz?- Spytał.
- Po ubranie.
- Ostrożnie.- Powiedział przytulając się do mnie.
- Kiedy stałeś się takim przytulakiem?- Spytałam uśmiechając się do siebie.
- Sam nie wiem...
- Dobra zaraz wracam.- Odkleiłam się od Petera i wyskoczyłam przez okno.
Powoli przedostałam się do moich drzwi, otworzyłam je i weszłam do środka, pobiegłam na górę, wyjęłam ubrania i wróciłam do przyjaciela.
- Jestem.- Poinformowałam go.
- Chodźmy coś zjeść, May zrobiła omlety.
- Dobrze.- Odłożyłam ciuchy na biurko i pobiegłam za Peterem.
- Dzień dobry.- Przywitałam się z kobietą siadając przy stole.
- Cześć. Wyjaśnicie mi co działo się wczoraj tam...- Spytała śmiejąc się.
- B-bo ja c-chciałam się przebrać?- Bardziej spytałam niż stwierdziłam.
- T-tak, ja miałem nie patrzeć ale ty weszłaś i...- Zamiast skończyć zaczął dłubać widelcem w talerzu.
- Bo już się bałam...na „to" jeszcze przyjdzie czas.- Powiedziała przysiadając się do nas.
- Ale my wcale nie...- Próbowałam wytłumaczyć.
- Oj wiem.- Powiedziała puszczając mi oczko.
W jednej chwili Pete głośniej nabrał powietrza tak, aby było to słychać.
- Tak...w takim razie smacznego!- Ciocia Petera chyba nigdy nie traci humoru...

<•>

Podczas posiłku nikt się nie odzywał, byłam lekko zażenowana sytuacją, która miała miejsce przed chwilą, Peter wyglądał jakby czuł się tak samo. May przez cały czas uśmiechała się do swojego talerza.
Tej kobiety chyba nie da się zezłościć, czy zasmucić.

<•>

- Sara daj spokój! Ile jeszcze?!- Chłopak krzyknął będąc około dwa metry za mną.
- Biegnij dalej, zostało parę sekund.- Odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
- Już?
- Nie.
- A może teraz...
- Koniec!- Krzyknęłam podpierając się o drzewo, zdążyliśmy dobiec aż do parku.
- Wohod!!!- Wydarł się.
- Pete mam złą wiadomość...
- Co jest?- Od razu spoważniał i podszedł do mnie.
- Ja muszę iść do szkoły, nauczyciele wysyłają mojej mamie powiadomienia o nieobecności, a ona pewnie się martwi...
- Jest 12:47.- Powiedział patrząc na swój zegarek.
- No właśnie, zostały cztery godziny lekcyjne. Nie wiem jak ty, ale ja idę.- Powiedziałam gotowa do odlotu.
- Idę z tobą.- Przewrócił oczami aby pokazać mi jak bardzo mu się to nie podoba.
- Myślałam, że lubisz chodzić do szkoły...
- Tak, ale nie lubię tam przebywać że względu na to.- Powiedział wskazując na swój policzek.
- Chodź tu.- Powiedziałam wyciągając ręce aby go przytulić, jednak ten odsunął się kawałek.
- Jestem spocony.- Nie zdążyłam zadać pytania, a już dostałam odpowiedź.
- I tak musisz, chyba że chcesz wracać do domu pieszo.- Powiedziałam ustawiając się do wystrzelenia sieci.
- Daj mi chwilę...- Powiedział biorąc łyka wody, którą niewiadomo z kąd wziął.
- Ja też chcę.- Wyrwałam mu butelkę, jednak zrobiłam to trochę za szybko i chłopak zaczął się krztusić.- Parker...- Powiedziałam klepiąc go po plecach.
- Dzięki.- Wydusił po chwili spoglądając na mnie z mordem w oczach.
- Nie ma sprawy.- Napiłam się i oddałam butelkę przyjacielowi.- Odstawię cię do domu, wejdę na chwilę do siebie i pójdziemy razem, ok?
- Dobra.- Powiedział przytulając się do mnie, rozejrzałam się, wystrzeliłam pajęczynę i odlecieliśmy.

<•>

- Przepraszamy za spóźnienie!- Krzyknęliśmy zajmując miejsce na tyłach klasy.
- Sra. Moon y Sr. Parker, qué bueno...Reescriba las tareas de la pizarra.- Eeee...lepiej żebym się nie odzywała.
- Mamy przepisać zadanie z tablicy.- Chłopak szepnął mi na ucho wyciągając książkę.- Nie masz rzeczy?
- Ymhm.- Wyciągnęłam słuchawki, podłączyłam je do telefonu i włączyłam „Paranoid"- Post Malone.- Przepiszę od ciebie...kiedyś.

W pełni oddałam się muzyce.

<•>

Usłyszałam dzwonek oznaczający koniec hiszpańskiego i wybiegłam z klasy.

Idąc rozejrzałam się w poszukiwaniu chociażby Amber, natrafiłam jednak na dość dużej wielkości plakat dotyczący olimpiady Decathlon, pomyślałam że jeśli raz w życiu zapiszę się na taki konkurs, to nikomu nie stanie się krzywda. Zapisy trwały o dziwo do 16:30 dzisiejszego dnia.

Pobiegłam na salę, w której miały trwać zapisy. Weszłam do środka, rozejrzałam się i zauważyłam tylko stolik, dwa krzesła, notatnik i nauczyciela, który organizował wyjazd do Waszyngtonu.
- Dzień dobry.- Przywitałam się.
- Dzień dobry, przyszłaś się zapisać?- Spytał.
- Tak.
Mężczyzna wskazał mi krzesło po drugiej stronie stołu, usiadłam trochę zestresowana.
- Powiedz mi... dlaczego chcesz wziąć udział w olimpiadzie?
- Ponieważ chcę spróbować czegoś nowego i sądzę że mam odpowiednią wiedzę jak na tego typu konkurs.- Wytłumaczyłam.- No i mam nadzieję zobaczyć parę zabytków...- Dodałam zgodnie z prawdą.
- Tak, w końcu i tak tylko po to tam jedziemy.- Wyszeptał, jednak dzięki wyostrzonym zmysłom usłyszałam wyraźnie.- Przechodzisz, próba niedługo, tutaj, ktoś cię o niej poinformuje, wyjazd niedługo tak samo ktoś cię o niej poinformuje, o 10:00 zbiórka.- Aha...szkoda, że nie mam pojęcia kiedy wyjeżdżamy! Mam przez tydzień chodzić spakowana na wszelki wypadek!!??
- Dziękuję, do widzenia.- Zacisnęłam zęby i wyszłam z sali.

W jednej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję, pobiegłam do klasy.

<•>

- Pete.- Szepnęłam gdy nauczycielka odwróciła się w stronę tablicy.
- Tak?
- Jadę na olimpiadę.- Uśmiechnęłam się podekscytowana.
- Naprawdę?
- Tak.
- Ja też jadę.
- Serio?
- Ymhm.
- W takim razie...- Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ nauczycielka zwróciła nam uwagę.

Przez resztę lekcji słuchałam bezsensownego gadania, które rzekomo miało mnie czegoś nauczyć, oczywiście ze słuchawkami w uszach.

<•>

- Ostatnia była fizyka?- Spytałam chłopaka idąc przez zatłoczony korytarz.
- Tak, teraz do domu.
- Ty tak, ja będę miała trening, mam nadzieję że pan Stark zgodzi się ze mną powalczyć...
- Zawsze możesz potrenować z twoim Pająkiem.- Uśmiechnął się wychodząc z liceum.
- Nie MOIM Parker, uważaj sobie.
- Dobra...

Przez chwilę panowała cisza, jednak chłopak postanowił ją przerwać.
- Sara.
- Nom?
- Martwię się o ciebie...
- O co konkretnie chodzi?- Dopytalam się.
- O Sokovię.- Ten znowu zaczyna...
- Czy ty myślisz, że ja się nie boję? Boję się jak cholera! Jest szansa że nie wrócę do domu! Nie mam jak tego sprawdzić, gdyby w mieście był Doktor Strange na pewno bym się go spytała, ale go tu nie ma!- Krzyknęłam bezradnie machając rękoma. Chłopak szybko oplótł mnie ramionami i powiedział coś, czego mogłam się najmniej spodziewać.
- Nie chcę cię stracić tak, jak rodziców, czy wujka Bena...jesteś dla mnie ważna. Nigdy nie miałem przyjaciółki, która byłaby tak bardzo inteligentna, wrażliwa, czy opiekuńcza jak ty.- Szepnął mi do ucha łamiącym się głosem. W pewnym momencie gdy usłyszałam „Nigdy nie miałem przyjaciółki..." zrobiło mi się odrobinę przykro, jednak olałam to i postanowiłam być przyjaciółką aż do końca naszych dni...
- A czy ty kiedykolwiek miałeś jakąś przyjaciółkę?- Wzruszyłam się, jednak musiałam przerwać tą poważną chwilę.- Jesteś dla mnie tak samo ważny...

Pete odsunął się kawałek, zbliżył się odrobinę i pocałował mnie w czoło. Przez chwilę nie miałam pojęcia co się wydarzyło, jednak po chwili uśmiechnęłam się. Chłopak przytulił mnie ponownie i w ten sposób szliśmy dalej.

================================

Pierwsza część maratonu za nami!
Za około godzinię wlatuje następna.
Czekajcie!😗😗😗

Ps. Wesołego dnia Spider-Mana!!!😎♥️♥️♥️

„Two Faces&quot; - Spider-GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz