Doszliśmy po około 10 minutach, nie trwało to długo ponieważ drogę umililiśmy rozmową.
Po wejściu skierowaliśmy się w stronę telewizorów wyświetlających poszczególne filmy.
Ja i MJ chciałyśmy iść na komedię romantyczną, ale Peter z Nedem uparli się na horror.<•>
Staliśmy przy kasie, Peter zamówił cztery bilety na film ,,IT", popcorn i napoje.
Każdy z nas zapłacił za siebie i poszliśmy na salę.
Usiadłam pomiędzy MJ a Peterem, pozostało tylko czekać...<•>
Po około 18 minutach reklamy się skończyły.
Zaczęło się niewinnie...<•>
Widząc pierwszą straszną scenę momentalnie przytuliłam się do tego, co akurat miałam pod ręką.
Spojrzałam na to „coś" i tak jakby zauważyłam że przytulam się do ramienia Petera. - Ten tylko spojrzał na mnie i lekko się zaczerwienił.
Szybko opamiętałam się i odsunęłam się od niego również czerwona.<•>
Kiedy film się skończył siedziałam skulona w fotelu, mając w zębach słomkę od napoju.
Chłopaki pomogli mi wstać, ponieważ sama nie dałabym rady.
Zachciało im się horrorów...nigdy więcej...
- Następnym razem idziemy na komedię romantyczną.- Wypaliła MJ widząc w jakim byłam stanie.Idąc do domu Peter zaproponował, żebyśmy poszli do niego.
Wszyscy jednogłośnie się zgodzili.<•>
Kiedy byliśmy już w jego pokoju zaczęła się rozmowa na temat tego, co będziemy robić.
- Może zbudujemy coś z klocków LEGO?- Podsunął pomysł Ned.
- Może YouTube?- Powiedziała MJ, zgodziliśmy się.
- Co oglądamy?- Zapytał Pete, kiedy wszystko było gotowe do oglądania.
- Ja tam lubię komentować 5-Minute Craft.- Powiedziałam.
- Ja w sumie też...- Dodał Ned.
- Więc oglądamy.- Pete wpisał na laptopie nazwę kanału i zaczęliśmy oglądać.<•>
- Przecież to jest zupełnie bez sensu!- Oburzył się Ned, widząc jak ktoś robi buty z kleju na gorąco.
- Ja tam nie wiem...- Wypaliła MJ.
- Sara nie oglądasz z nami?- Peter nagle odciął mnir od rysowania.
- J-ja...Emm...- Jąkałam się.
- Co robisz?- Zapytał mnie pulchny chłopak.
- Ned ona rysuje, po co trzymałaby ołówek tuż nad kartką?- Rzuciła sarkazmem MJ.Już miałam chować szkicownik, ale Pete jednym sprawnym ruchem wyrwał mi go.
- Oddaj mi to Parker!- Krzyknęłam oschle.
- Ej dlaczego od razu po nazwisku!?- Udał że się zasmucił ale dalej nie miał
zamiaru oddać mi mojej własności.
Momentalnie poczułam pajęczy zmysł, który podpowiadał mi wyrwanie go siecią.- Jednak nie mogłam tego zrobić z wiadomych powodów.
- Parker proszę oddaj mi to po dobroci.- Mówiłam błagalnym tonem. Chłopak nie mógł zobaczyć że go narysowałam.
- Hej! Jeszcze parę dni temu nie miałaś nic przeciwko temu, jak go przeglądałem.- Zaargumentował.
- Posłuchaj nie chcę zrobić ci krzywdy, więc jeszcze raz proszę ODDAJ MI MOJĄ WŁASNOŚĆ!- Już powoli nad sobą nie panowałam.
- Czy ty mi grozisz?- Zapytał.
Pozostała dwójka patrzyła na nas jak na wariatów.
- Może...
- Sara ja chcę tylko pooglądać.- Powiedział otwierając szkicownik na ostatniej stronie, był na niej rysunek Avengers Tower.
- Oddaj mi to.- Mimo moich próśb chłopak nie ustępywał, otworzył zeszyt na przed ostatniej stronie, zobaczył samego siebie.
Zrobił się cały czerwony, i spojrzał się na mnie.
Jednym ruchem wyrwałam mu szkicownik, wzięłam plecak i wybiegłam z jego domu.
Weszłam do swojego, rzuciłam plecakiem o ścianę (Szybciej wyjmując z niego telefon i komunikator.) i wbiegłam do mojego pokoju.
Przebrałam się w zbroję i poleciałam w na Avengers Tower.
Weszłam przez balkon, pobiegłam w stronę biura pana Starka.
Zapukałam, usłyszałam ciche proszę i weszłam.
- Coś się stało?- Zapytał.
- Tak.
- Jestem w stanie pomóc?- Zapytał.
- Nie mam pojęcia!- Wydarłam się chisterycznie.
- Siadaj i opowiadaj.- Zrobiłam to co kazał.
- Byłam dziś u kolegi, można powiedzieć że potrafię rysować...- Wyciągnęłam szkicownik (Bo miałam go przy sobie.) i podałam go panu Starkowi, ten zaczął przeglądać.
- Młoda masz talent.- Powiedział.
- Dziękuję.
- Ale o co chodzi?
- Bo jakby narysowałam tego kolegę...- Pan Stark spojrzał na kartkę z rysunkiem Petera, nie wiedzieć czemu twarz mu skamieniała.
- I tak jakby on to dzisiaj zobaczył, i nie wiem co mam teraz zrobić!!!- Schowałam twarz w dłoniach.
- Po pierwsze, nie wstydź się tego.- Mówił jakby sam niezbyt przekonany.
- Po drugie, pokaż mu że w ogóle się tym nie przejmujesz.
- Ymhm.
- Ale teraz ważne! Czy on ci się podoba?- Zaraz wybuchnę...
- Nie! W sumie?! Nie! Chyba! Nie! Jestem do niczego! Nie! Może! Nie!- Wydarłam się.- A nawet jeśli by mi się podobał, to jemu podoba się inna.
- Ech żebyś ty wiedziała to co ja...- Wyszeptał, jednak ja to usłyszałam.
- Czego nie wiem!- Krzyknęłam z nadmiaru emocji.
- To nie temat na dziś! Musisz żyć dalej! Papa!- Krzyknął, na co wyszłam z jego biura.
- Co on wie?- Burknęłam sama do siebie.